Mariusz Rumak nie kombinował i na mecz z Sandecją Nowy Sącz desygnował optymalną jedenastkę, nie oszczędzając zawodników przed sobotnim starciem 5. kolejki LOTTO Ekstraklasy z Arką w Gdyni. Puchar Polski jest bowiem najkrótszą drogą do europejskich pucharów, z czego opiekun Śląska doskonale zdawał sobie sprawę.
- To na pewno będzie mecz walki, biorąc pod uwagę ambicję i umiejętności gospodarzy, ale również stan murawy. Praktycznie od rana w Nowym Sączu pada deszcz, co może wprowadzić wiele przypadkowości. W naszym ustawieniu nie ma żadnych niespodzianek, bo poprzednie mecze pokazały, że szczególnie w defensywie nie ma sensu za wiele zmieniać - tłumaczył trener Rumak.
Słowa trenera znalazły odzwierciedlenie w rzeczywistości, bo przez pierwszy kwadrans gospodarze dokładnie sprawdzili umiejętności obrońców Śląska, jak również niepokonanego dotychczas w rozgrywkach ligowych Mariusza Pawełka.
Już w drugiej minucie zakotłowało się pod bramką gości, kiedy po rzucie wolnym Adrian Danek został w ostatniej chwili zablokowany przez Petera Grajciara.
Ten sam gracz Sandecji w 23 minucie był bardzo blisko znalezienia się w sytuacji sam na sam z Pawełkiem, ale udaną interwencją popisał się Lasza Dwali.
Siedem minut później było 1:0 dla Śląska. Z dośrodkowania Grajciara kapitalnie skorzystał Bence Mervo i sprytnym strzałem głową pokonał Łukasza Radlińskiego.
Do przerwy wynik nie uległ już zmianie, a o drugiej połowie najlepiej przemilczeć. Senne tempo i praktycznie zero sytuacji podbramkowych - tak można określić obraz gry w tej części spotkania.
Wyjątek zdarzył się w 83 min, kiedy niefortunną interwencję podjął Augusto. Portugalczyk starając się dogonić Filipa Piszczka wbiegł w nogi gracza Sandecji za co sędzia Zbigniew Dobrynin podyktował rzut karny dla gospodarzy. Jedenastkę pewnie wykonał Wojciech Trochim i zamiast spokojnego triumfu, Śląsk musiał przystąpić do dogrywki.
W niej poziom nadal pozostawiał wiele do życzenia, a pod wpływem silnych opadów deszczu murawa z każdą minutą stawała się coraz gorsza. Kibice powoli nastawiali się, że o awansie do 1/8 finału zadecydują rzuty karne, ale wszystko zmieniła akcja Alvarinho.
Wrocławski skrzydłowy minął dwóch graczy Sandecji a następnie uderzył sprzed pola karnego tuż przy słupku bramki Radlińskiego. Gospodarze nie podnieśli się już po takim ciosie, a podopieczni Mariusza Rumaka mogli się cieszyć, że mimo słabego meczu losy rywalizacji rozstrzygnęły się bez konieczności strzelania rzutów karnych.
1/16 finału Pucharu Polski
Sandecja Nowy Sącz - Śląsk Wrocław 1:2 (0:1)
Bramki: Trochim 83 - Mervo 32, Alvarinho 110.
Sędziował: Zbigniew Dobrynin (Łódź).
Żółte kartki: Baran, Kasprzak, Małkowski (Sandecja) oraz Goncalves, Morioka, Alvarinho (Śląsk).
Sandecja:Radliński - Bartków, Szufryn, Piter-Bucko, Kuban - Danek (77. Piszczek), Baran, Kasprzak, Trochim, Małkowski (67. Dudzic) - Korzym (63. Janczyk).
Śląsk: Pawełek - Zieliński, Dwali, Celeban, Augusto (90. Pawelec) - Goncalves (69. Kokoszka), Stjepanović - Madej, Morioka (61. Alvarinho), Grajciar - Mervo.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?