Mecz zaczął się bardzo optymistycznie dla drużyny z Sandomierza, bo Wisła objęła prowadzenie 4:0. Jednak goście szybko doprowadzili do remisu 5:5, a w końcówce pierwszej połowy wyszli na prowadzenie. Do przerwy prowadzili 16:13. Gospodarze poderwali się jeszcze raz, doprowadzili do remisu 22:22, ale ostatni kwadrans meczu znów należał do drużyny z Kielc, która wygrała ostatecznie 30:26.
- Rywale nas zabiegali. Często grali z wykorzystaniem szybkiego środka, cały czas napędzali grę, nie daliśmy sobie z tym rady - przyznaje trener Wisły Adam Węgrzynowski, który w tym meczu, podobnie jak w kilku poprzednich, nie prowadził zespołu, ponieważ przebywa na zwolnieniu lekarskim. - Najbardziej skaleczył nas Piotr Szafarczyk, który rzucił 14 bramek. To nie jest rozgrywający, który rzuca z drugiej linii, ale jest sprytny, szybki i ogrywał naszych obrońców w sytuacjach jeden na jeden. Do tego doszła lepsza postawa kieleckich bramkarzy, choć przyznaję, że nie trafiliśmy wielu czystych sytuacji - analizuje Węgrzynowski.
Szkoleniowiec sandomierskiej drużyny miał sporo uwag do pracy sędziów, nomen omen superligowej pary, Sebastian Pelc/Jakub Pretzlaf z Rzeszowa (w sobotę ci sędziowie będą prowadzili decydujący o mistrzostwie Polski mecz PGE VIVE Kielce - Orlen Wisła Płock).
- Miałem sporo wątpliwości co do niektórych sytuacji już podczas meczu. Potem obejrzałem na spokojnie spotkanie z odtworzenia i upewniłem się, że miałem rację. Kilka decyzji sędziowskich było dla nas krzywdzących. Nie chcę usprawiedliwiać zespołu, bo też zrobił dużo błędów, ale na pewno te decyzje miały wpływ na wynik. Choćby sytuacja, kiedy doprowadziliśmy do remisu 22:22 i nie wiem dlaczego karę dostał nasz najlepszy zawodnik, Tomek Cupisz (rzucił w tym meczu 15 bramek - przyp. red.). Inna rzecz, że powinniśmy wykorzystać to, że gramy u siebie. A teraz pozostaje nam rozgoryczenie i lizanie ran- mówi Adam Węgrzynowski.
W tej sytuacji ekipie z Sandomierza pozostaje liczyć na to, że powtórzy się sytuacja sprzed roku, kiedy drużyna z Kielc również wygrała rozgrywki drugiej ligi, ale akademickiemu klubowi nie udało się zgromadzić niezbędnego do gry w pierwszej lidze budżetu. AZS UJK Społem zrezygnował z awansu, a w pierwszej lidze zagrał wicemistrz drugiej ligi, Padwa Zamość i poradził sobie bardzo dobrze, zajmując piąte miejsce.
- Jesteśmy umówieni na rozmowy z władzami uczelni, prezydentem miasta Bogdanem Wentą i naszymi sponsorami. Oczywiście, szukamy też nowych sponsorów, choć znalezienie ich nie jest proste. Nie wykluczam jednak, że sytuacja się powtórzy i znów nie uda nam się zgromadzić odpowiedniej kwoty - mówi trener AZS UJK Społem, Tomasz Błaszkiewicz. Pierwsze rozmowy odbyły się w środę, a sytuacja wyjaśni się najprawdopodobniej w przyszłym tygodniu.
- Czekamy na wiadomości z Kielc. Możemy szukać pieniędzy dopiero wtedy, gdy AZS podejmie ostateczną decyzję. Wtedy ewentualnie zaczniemy rozmowy, między innymi z miastem - mówi Wegrzynowski, który już przed sobotnim meczem mówił, że Wiśle powinno udać się zgromadzenie potrzebnego do gry na wyższym szczeblu rozgrywek budżetu.
Prezydent Marcin Marzec już wcześniej deklarował pomoc dla sandomierskich piłkarzy ręcznych, oczywiście na miarę miejskich możliwości.
ZOBACZ PIĘKNE KIBICKI PIŁKI RĘCZNEJ
POLECAMY RÓWNIEŻ:
POLUB NAS NA FACEBOOKU. NAJWIĘCEJ INFORMACJI O ŚWIĘTOKRZYSKIEJ PIŁCE RĘCZNEJ NA:
POLUB NAS NA FACEBOOKU. NAJWIĘCEJ INFORMACJI O ŚWIĘTOKRZYSKIM SPORCIE NA:
Autor jest również na Twitterze Follow@Pawel_Kotwica |
Obserwuj Handball Echo na Twitterze Follow@Handball_Echo |
Obserwuj Sport Echo Dnia na Twitterze Follow@Sport_Echo_Dnia |
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?