20 lat temu Montex Lublin po raz pierwszy w historii znalazł się w najlepszej ósemce elitarnej Ligi Mistrzyń

Krzysztof Szuptarski
fot. archiwum MKS Lublin
Piłkarki ręczne MKS Perła Lublin sięgnęły przed miesiącem po 22. koronę najlepszej drużyny w kraju. Po raz pierwszy klub z Koziego Grodu mistrzostwo Polski zdobył 25 lat temu, ale nie wszyscy zapewne pamiętają, że w tym roku minęło 20 lat od innego wielkiego sukcesu lubelskich szczypiornistek. Zespół grający wówczas pod nazwą Montex, po raz pierwszy w historii awansował bowiem do ćwierćfinału elitarnej Ligi Mistrzyń.

Lublinianki w ćwierćfinale spotkały się wówczas z Akvą Wołgograd. W meczu wyjazdowym biało-zielone przegrały 21:28, natomiast w rozegranym 26 marca 2000 roku spotkaniu rewanżowym zremisowały 28:28, a wynik ten dał awans do półfinału drużynie rosyjskiej. Temperatura meczu w Lublinie była niezwykle gorąca. W czasie prezentacji jedna z Rosjanek, obrotowa Ludmiła Bodniewa została zraniona serpentyną w twarz, pojawiła się krew, z czego wywiązała się potem spora afera. Oliwy do ognia dolewał dodatkowo trener przyjezdnych Levon Akopyan, próbując urządzać "teatr". Ostatecznie Bodniewa zagrała, gdyż uraz nie okazał się zbyt groźny. Tamte starcia doskonale pamięta kołowa Monika Marzec, obecnie trenerka współpracująca z kobiecą reprezentacją Polski.

– Z tego co pamiętam, to był to już nasz piąty sezon z rzędu, w którym grałyśmy w Lidze Mistrzyń. W pierwszym sezonie odpadłyśmy w 1/16 finału po przegranym dwumeczu ze słynnym Hypo Niederösterreich z Austrii, a w trzech kolejnych kończyłyśmy zmagania na fazie grupowej. W końcu dopięłyśmy swego i w kampanii 1999/2000 wyszłyśmy pewnie z grupy, awansując do upragnionego ćwierćfinału. Na pewno tworzyłyśmy wtedy świetny zespół, a w drużynie była energia i chemia. Do tego szkoleniowcem był Andrzej Drużkowski, który wprowadził wiele nowinek do polskiej piłki ręcznej – wspomina Monika Marzec, najwybitniejsza obrotowa w historii lubelskiej drużyny, wielokrotna mistrzyni i reprezentantka Polski. – W Rosji przegrałyśmy siedmioma bramkami i w rewanżu marzyłyśmy po cichu, że uda nam się odrobić tę stratę, gdyż liczyłyśmy dodatkowo na atut własnej hali i wspaniałą lubelską publiczność. Obiekt MOSiR, gdzie wtedy grałyśmy swoje mecze, to bardzo klimatyczna hala i miałyśmy naprawdę bliski kontakt z publicznością. Panowała tam niesamowita i niepowtarzalna atmosfera, która dodatkowo przytłaczała rywalki, a nasi kibice dodawali nam skrzydeł oraz nieśli nas swoim dopingiem. Hala ta była trochę za wąska i za krótka, więc nie wszystkie drużyny potrafiły się w niej odnaleźć, a wiele ekip podkreślało często, że grały w prawdziwym "kotle". Przed meczami pucharowymi kibice ustawiali się do kas biletowych kilka godzin przed pojedynkiem, aby tylko dostać się na halę i zobaczyć nas na żywo w akcji. Rewanż z Rosjankami zakończył się remisem i to one ostatecznie awansowały do półfinału, ale dla nas to był i tak wielki sukces. Może, gdyby w meczach z Akvą zagrały nasze podstawowe zawodniczki, skrzydłowa Sabina Włodek oraz rozgrywająca Iza Puchacz, które były akurat kontuzjowane, udałoby się wystąpić w 1/2 finału – dodaje.

Lubelski zespół, którego szkoleniowcem był w tym czasie legendarny Andrzej Drużkowski, w sezonie 1999/2020 rozpoczął zmagania od fazy grupowej, pokonując dwukrotnie w 1/16 finału szwedzką ekipę Sävsjö HK, u siebie 37:21 i na wyjeździe 36:22. Potem przyszła pora na fazę grupową i w drodze do ćwierćfinału Montex wygrał grupę D, notując pięć zwycięstw i zaledwie jedną porażkę. Co ciekawe lubelski zespół już na dwie kolejki przed końcem rozgrywek grupowych, znalazł się wśród ośmiu najlepszych zespołów Starego Kontynentu. Lublinianki świetnie rozpoczęły bowiem zmagania grupowe, wygrywając pierwsze cztery mecze: w hali MOSiR z węgierskim Dunaferr SE 29:26, na wyjeździe z chorwacką Podravką Dolcela Koprivnica 23:21 oraz u siebie z greckim GAS Anagennisi Artas 38:28 i Podravką 29:16. Wysoki triumf z Chorwatkami zapewnił Monteksowi awans do 1/4 finału. Radość z awansu i wielką euforię przyćmiła jednak nieco kontuzja Izabeli Puchacz, która występowała jeszcze wtedy pod panieńskim nazwiskiem Czapko. Najlepsza "bombardierka" temu Andrzeja Drużkowskiego, która od trzech sezonów jest asystentką trenera Roberta Lisa w MKS Perła Lublin, już po sześciu minutach gry odniosła bowiem kontuzję lewego kolana i musiała zejść z parkietu.

– Wspominam te czasy, jako okres bardzo ciężkiej pracy, ale taki z uśmiechem na ustach. Był to naprawdę dobry czas, żeby zaistnieć w europejskich pucharach. W sporcie, szczególnie w piłce ręcznej, która jest dyscypliną bardzo urazową i kontaktową, kontuzje były, są oraz będą i tego tak naprawdę nie przewidzi nikt. Poznałam to zresztą na własnym przykładzie, gdyż w tamtym czasie z meczów ćwierćfinałowych z Akvą Wołgograd wyeliminowała mnie akurat kontuzja kolana. Wcześniej świetnie nam szło, ale ja niestety nie mogłam pomóc koleżankom i zagrać w tych najważniejszych potyczkach. Byłam jednak całym sercem z zespołem i tylko tak mogłam wspomóc koleżanki z drużyny w meczach z Rosjankami – mówi Izabela Puchacz, wielokrotna mistrzyni i reprezentantka kraju. – W tym samym sezonie próbowałam co prawda wrócić do gry, gdyż przecież cały czas trwały jeszcze rozgrywki ligowe. Byłam między innymi w klinice w Austrii, potem rehabilitowałam się, zaczęłam nawet trenować, jednak więzadło całkiem strzeliło. Cały sezon miałam już więc z głowy i musiałam pauzować przez kolejne miesiące. Do gry wróciłam dopiero w trakcie kolejnej kampanii i co ciekawe za kilka miesięcy zdobyłyśmy Puchar EHF, wygrywając dwumecz z Podravką Koprivnica. W tym czasie byłyśmy drugą polską drużyną w grach zespołowych, która wygrała rywalizację w europejskich pucharach. Ja na całe szczęście w 2001 roku byłam już w pełni sił – dodaje.

W sezonie 1999/2000 Montex tworzył prawdziwy "dream team". Oprócz wspomnianych Moniki Marzec, Sabiny Włodek oraz Izabeli Puchacz, w składzie lubelskiej drużyny były tak znakomite szczypiornistki, jak m.in.: bramkarka Magdalena Chemicz, gwiazda reprezentacji Ukrainy Natalia Martynienko, Dagmara Kot-Kowalska, Wioletta Luberecka, Ewa Damięcka-Wilczek, Beata Kostka-Aleksandrowicz, Iwona Nabożna, Małgorzata Majerek, czy Renata Żukiel. Ta ostatnia jest obecnie asystentką Bożeny Karkut, głównej trenerki Zagłębia Lubin.

W kampanii 2001/2002 Montex po raz drugi awansował do ćwierćfinału Ligi Mistrzyń, jednak przegrał po zaciętym dwumeczu z późniejszym finalistą Herz FTC Budapeszt. W pierwszej konfrontacji, która odbyła się 17 marca 2002 roku w hali MOSiR, szczypiornistki z Lublina odniosły jednobramkowe zwycięstwo 32:31. Z kolei w rewanżu przegrały dwoma golami 23:25, co dało awans do półfinału zespołowi węgierskiemu.

Przypomnijmy, że w minionym sezonie lublinianki udział w Champions League zakończyły na fazie grupowej. Niewykluczone, że w kolejnych rozgrywkach biało-zielone będą miały szansę na poprawę tego wyniku.

ZOBACZ TAKŻE:

Karolina Kochaniak odchodzi z MKS Perła Lublin. Rozgrywająca...

Weronika Gawlik przedłużyła kontrakt z MKS Perła Lublin

Piłkarkom ręcznym MKS Perła Lublin nie udało się dograć do końca sezonu 2019/2020, ale nie ma wątpliwości, że zasłużyły na tytuł mistrza Polski. To już 22. złoty medal dla zespołu z Lublina. Prezentujemy szczypiornistki, które w tym sezonie przyłożyły rękę do zdobycia mistrzostwa PGNiG Superligi Kobiet.

Lubelskie złotka. To one zdobyły 22. tytuł mistrza Polski dl...

Robert Lis, trener MKS Perła Lublin: Ten ciężki okres nas wz...

od 12 lat
Wideo

Wybory samorządowe 2024 - II tura

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: 20 lat temu Montex Lublin po raz pierwszy w historii znalazł się w najlepszej ósemce elitarnej Ligi Mistrzyń - Kurier Lubelski

Wróć na sportowy24.pl Sportowy 24