Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

30 lat temu w Motorze Lublin zadebiutował Hans Nielsen. Zobacz zdjęcia

Krzysztof Nowacki
Na pierwszy mecz w Lublinie jechał w eskorcie milicyjnego radiowozu, a na stadionie przy Al. Zygmuntowskich czekało na niego blisko 20 tysięcy kibiców. Dokładnie 30 lat temu w barwach Motoru zadebiutował Hans Nielsen, jeden z najlepszych żużlowców w historii tej dyscypliny.

1 kwietnia 1990 roku, to jedna z najważniejszych dat w polskim sporcie. Tego dnia prawdą stało się to, w co wielu długo nie chciało uwierzyć. Multimedalista mistrzostw świata pojawił się na stadionie przy Al. Zygmuntowskich i założył plastron Motoru. Działacze klubu z Lublina zapoczątkowali tym samym starty w polskiej lidze wszystkich najlepszych żużlowców na świecie.

Starsi kibice do dziś wspominają lata startów Hansa Nielsena w Lublinie. Młodsi mogą jedynie im zazdrościć, że sami nie doświadczyli tych wrażeń, emocji i przeżyć, które towarzyszyły występom Duńczyka w Motorze. - To był okres transformacji, żyliśmy w innych realiach, w innym świecie. Drużyna beniaminka o dwa kroki wyprzedziła całą ligę i skupiła na sobie uwagę wszystkich. Przygotowania do tego wydarzenia trwały pół roku i w dużej mierze owiane były tajemnicą. To już nigdy się nie powtórzy - nie ma wątpliwości Maciej Maj, kibic, pasjonat speedway’a i autor książek o historii żużla w Lublinie.

Beniaminek zaszokował

W sezonie 1989 żużlowcy Motoru byli zdecydowanie najlepszym zespołem w drugiej lidze i po raz trzeci w historii awansowali do pierwszej ligi (obecnej PGE Ekstraligi). Włodarze beniaminka nie chcieli tylko asystować najlepszym drużynom w kraju i kilka tygodni przed startem nowego sezonu zapowiedzieli pozyskanie Hansa Nielsena, wówczas już trzykrotnego indywidualnego mistrza świata (w latach 1986, 1987 i 1989. Czwarty tytuł wywalczył w 1995 r.)

- Awans do pierwszej ligi był dla nas dużym sukcesem. A potem dowiedzieliśmy się, że w naszej drużynie będzie mistrz świata i będziemy razem jeździli. To było wielkie przeżycie - wspomina Jerzy Głogowski, były żużlowiec Motoru.

Sprawcami przyjazdu mistrza świata do Lublina byli Jerzy Kaczmarek, sędzia żużlowy z Poznania oraz Tadeusz Supryn, kierownik sekcji. Panowie rozmawiali o startach w Motorze nie tylko Hansa Nielsena, ale całej grupy duńskich żużlowców.

- Pomysł był wspólny, Tadeusz Supryn wykonał dużą pracę, ale to sędzia Kaczmarek był dla Nielsena gwarantem bezpieczeństwa finansowego. Po latach przyznał, że wziął swoje prywatne pieniądze na wypadek, gdyby Motor nie miał środków na opłacenie Duńczyka - zdradza Maciej Maj.

W informację o przyjeździe Hansa Nielsena niewielu jednak wierzyło, a gdy okazało się, że debiut mistrza wypada 1 kwietnia, większość się tylko uśmiechnęła i potraktowała to, jako żart primaaprilisowy.

- Mówiono, że to pewnie żart, żeby ściągnąć na stadion więcej kibiców. I nigdy nie widziałem ich tylu, co wtedy. Nie było miejsca.

Ludzie stali na dachach, byli na drzewach, wszędzie. Wyszedłem na tor i widziałem, jaka ciasnota jest na trybunach. Trybuny niosły nas, doping i atmosfera bardzo motywowały. Chcieliśmy walczyć do ostatniego metra i przywozić punkty. Wiedzieliśmy, że Hans sam meczu nie wygra i każdy z nas musi dołożyć cegiełkę. Udało się. To było ogromne przeżycie i wielka radość - przyznaje Głogowski.

Milicja na sygnale
Duńczyka z Warszawy do Lublina eskortował na sygnale milicyjny radiowóz. Po przyjeździe Nielsen wstąpił jeszcze na kawę, a od początku towarzyszyła mu kamera lubelskiego oddziału Telewizji Polskiej.

- Poproszono mnie o jazdę w lidze polskiej, a ponieważ na co dzień jeżdżę w Anglii, Danii i Szwecji, to nie stało nic na przeszkodzie, żebym ścigał się także w Polsce - powiedział wówczas.

Na stadionie czekały już tysiące kibiców. I koledzy z drużyny, również bardzo ciekawi mistrza świata. Nielsen zapytany o samopoczucie przed meczem, odparł: - W porządku. Ścigałem się wczoraj i przedwczoraj w Anglii, a jutro będę jeździł w Wolverhampton. Jestem bardzo zajęty, ale to normalne - stwierdził. W kolejnych dniach miał jeszcze zaplanowane dwa następne mecze w Anglii i jeden w Szwecji. W ciągu dziewięciu dni, na przełomie marca i kwietnia, pojechał w… siedmiu ligowych spotkaniach. To obrazuje, jak zajętym był zawodnikiem.

Kilka dni przed pierwszym meczem, do Lublina przyjechali jego mechanicy. Przywieźli dwa motocykle marki Godden. Oba w granatowo-czarnych barwach oklejone wieloma reklamowymi naklejkami. Coś wówczas niespotykane u polskich żużlowców.

Trener Motoru, Witold Zwierzchowski chciał, żeby z obecności Nielsena jak najwięcej skorzystali jego zawodnicy. - Jestem trochę poddenerwowany, ale będę starał się tego nie okazywać i kierować zespołem, jak zwykle. Powiedziałem zawodnikom, żeby nie patrzyli na Hansa tylko w roli kibica, ale podpatrywali go w czasie jazdy, zwrócili uwagę na umiejętności techniczne - mówił.

W debiucie Nielsena żużlowcy Motoru wygrali z ROW Rybnik 50:40, a Duńczyk zdobył 14 punktów. Jedynej porażki doznał w starciu z Eugeniuszem Skupieniem. W pozostałych biegach wygrywał z dużą przewagą, a kibiców pozdrawiał jadąc na jednym kole.

- Pamiętam ten dzień dokładnie. To było nieprawdopodobne dla mnie przeżycie. Nigdy przedtem ani potem nie doświadczyłem takiego zainteresowania moją osobą kibiców, fotografów i dziennikarzy

- wspominał po latach „Profesor z Oxfordu”.

Zabrakło pieniędzy

Hans Nielsen startował w Motorze w latach 1990 - 1993 i wystąpił w sumie w 33 ligowych meczach. W 1991 roku poprowadził lubelski zespół do największego sukcesu w historii klubu - wicemistrzostwa Polski.

Działacze Motoru przestali jednak wywiązywać się z obowiązań wobec Duńczyka. - Nielsen lubił poważne traktowanie. Dla niego słowo było honorowe. W 1993 roku klub zaczął zalegać mu pieniądze i nie zapraszał na mecze. Hans przymykał na to oko, robił swoje, ale rozpoczął negocjacje innym klubem - mówi Maciej Maj.

Motor zalegał mu kilka tysięcy marek i w lutym 1994 roku Nielsen zdecydował się zmienić drużynę. Podpisał kontrakt z Polonią Piła, chociaż Lublin do końca walczył o jego zatrzymanie.

- Na lotnisku w Gdańsku zjawiłem się na kwadrans przed lądowaniem samolotu SAS z Kopenhagi. Ci z Piły już czekali. Jak zobaczyłem Jurka Kaczmarka, sędziego żużlowego z Poznania, wiedziałem, że przegraliśmy - relacjonował decydujące chwile Ryszard Pyszny, który przez cztery lata woził Nielsena.

- Hans wyszedł z odprawy, przywitał się z nimi i ze mną, po czym wsiadł do mojego samochodu. To była ostatnia szansa, żeby go namówić. Próbowałem. Miałem w kieszeni gotowy kontrakt Motoru. Oddałem mu ostatnie zaległe pieniądze.

Do Piły Nielsen pojechał już z włodarzami Polonii. - Zaraz po przyjeździe zamknęli Hansa w gabinecie prezesa. Pięć minut po osiemnastej rozległy się oklaski. Hans wyszedł, podszedł do mnie i powiedział: - Ryszu, bardzo mi przykro, podpisałem - przekazał popularny „Szybki Rysio”.

Po zakończeniu kariery Hans Nielsen jeszcze kilka razy przyjeżdżał do Lublina i spotykał się z kibicami. Do dzisiaj utrzymuje kontakty z Markiem Kępą. W 2019 roku można było go spotkać na stadionie przy Al. Zygmuntowskich podczas zawodów 1. rundy Indywidualnych Mistrzostw Świata Juniorów, ponieważ obecnie Hans Nielsen jest menedżerem reprezentacji Danii.

Hans Nielsen jest już w Lublinie. Na początek zagrał w golfa z Marcinem Wójcikiem

Hans Nielsen jest już w Lublinie. Zagrał w golfa z Marcinem ...

Hans Nielsen spotkał się z lubelskimi kibicami (ZDJĘCIA)

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Powrót reprezentacji z Walii. Okęcie i kibice

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: 30 lat temu w Motorze Lublin zadebiutował Hans Nielsen. Zobacz zdjęcia - Kurier Lubelski

Wróć na sportowy24.pl Sportowy 24