Przed pierwszym meczem finału Energa Basket Ligi to Śląsk był częściej wskazywany jako faworyt rywalizacji.
- Grają dwa równorzędne zespoły. W piątek to King zagrał lepiej od nas i dlatego prowadzi w tej finałowej serii – mówił Dziewa.
Podkoszowy Śląska i reprezentacji Polski rozpoczął spotkanie na rezerwie i na dobrą sprawę nie złapał właściwej dyspozycji. Ale przestrzega przed skazywaniem już wrocławskiej drużyny na porażkę w finale.
- Za nami pierwszy mecz. Zasady gry się nie zmieniły dla nas – musimy wygrać cztery mecze. Nie dobrze, że zaliczyliśmy wpadkę w pierwszym spotkaniu, ale świat się nie zawalił.
- Nie sądzę, by to miało jakieś znaczenie. Kluczowa jest nasza gra. Jakość, realizacja założeń taktycznych. Przecież wiedzieliśmy, że np. Tony Meier jest świetnym strzelcem dystansowym i nie miał prawa mieć tylu pozycji rzutowych. Rzucił sporo punktów, cztery trójki, więc choćby w tym względzie musimy inaczej się zaprezentować – tłumaczył środkowy Śląska.
Wrocławianie na analizę mają sobotę. W niedzielę drugi mecz.
- Będziemy musieli zagrać na 110 procent i wyeliminować nasze słabości, choćby ograniczyć szybki atak Kinga – zapowiedział Aleksander Dziewa.
Niedzielne spotkanie rozpocznie się o godz. 20.
Ostróda gościła najlepszych motocrossów w Polsce
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?