Aleksiej Spiridonow: Spodziewam się, że teraz moje media społecznościowe znowu zapłoną i polscy kibice dadzą o sobie znać

(raf)
Aleksiej Spiridonow (nr 9) z kolegami z drużyny Rosji podczas mistrzostw świata we wrześniu 2014 roku w Polsce
Aleksiej Spiridonow (nr 9) z kolegami z drużyny Rosji podczas mistrzostw świata we wrześniu 2014 roku w Polsce Karolina Misztal
Emocje przed siatkarskim ćwierćfinałem mistrzostw Europy 2021 są coraz większe. We wtorek, 14 września 2021 roku w Ergo Arenie zmierzą się Polska i Rosja. Przed laty o dodatkowe emocje, nie zawsze w dobrym tonie, starał się Aleksiej Spirydonow. Rosyjski przyjmujący w rozmowie dla Onetu wyjaśnił, dlaczego tak popsuły się jego relacje z częścią kibiców w Polsce.

Aleksiej Spiridonow to siatkarz nietuzinkowy. Wraz z wieloma rosyjskimi klubami sięgał po wszystkie możliwe medale. Ma sześć krążków w lidze rosyjskiej. Dwukrotnie triumfował w Lidze Mistrzów. Wyróżniał się także w reprezentacji Rosji, z którą w 2013 roku zdobył mistrzostwo Europy. 33-letni obecnie przyjmujący od 2020 roku gra w katarskim klubie Al Ahli Ad-Dauha.

Od kilku lat nazwisko Spiridonowa kojarzone jest przez polskich kibiców głównie przez jego obraźliwe, a czasami wręcz wulgarne wpisy w mediach społecznościowych. Jak sam siatkarz przyznaje, zaczęło się w 2014 roku, kiedy to podczas mistrzostw świata w Polsce cała hala gwizdała w trakcie hymnu Rosji. Sborna w fazie grupowej występowała wówczas w Ergo Arenie, gdzie wygrała wszystkie pięć spotkań.

- Cała hala wtedy okrutnie gwizdała. To była prowokacja, której nie mogę zapomnieć. Nie wolno w ten sposób się zachowywać. Właśnie wtedy to się zaczęło - wspomina Aleksiej Spiridonow, w rozmowie z Onetem.

Siatkarz przekonuje, że nie mógł zostać dłużny za takie zachowanie.

- Wy Polacy widzicie tylko jedną stronę medalu. Nie wiecie, co przychodzi na moje konta przed meczami z Polską i po ich zakończeniu. To jest wielkie morze hejtu i nienawiści. Ci ludzie mnie prowokują i obrażają, nie przebierając w słowach, a ja jestem tylko człowiekiem, więc czasami odpowiadam. Spodziewam się, że teraz moje media społecznościowe znowu zapłoną i polscy kibice dadzą o sobie znać. To jest wredne i chamskie. Tamte gwizdy w 2014 r. bardzo mnie zabolały, ale tak naprawdę nie czuję już urazy, odpuściłem sobie - zaznacza mierzący 196 cm wzrostu zawodnik.

I podkreśla, że nie chce prowadzić wojenek z kibicami, bo ma duży szacunek do wielu polskich zawodników, z którymi grał w klubach. Jednym z nich jest naturalizowany Kubańczyk Wilfredo Leon, z którym Spiridonow występował w Zenicie Kazań.

od 7 lat
Wideo

Jak głosujemy w II turze wyborów samorządowych

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na sportowy24.pl Sportowy 24