Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Alexander Gorgon z Pogoni Szczecin: Z Jagiellonią też zagramy naszą grę. Z tym się identyfikujemy

Jakub Lisowski
Jakub Lisowski
Alexander Gorgon to jeden z najbardziej ogranych piłkarzy Pogoni Szczecin.
Alexander Gorgon to jeden z najbardziej ogranych piłkarzy Pogoni Szczecin. Andrzej Szkocki/Polskapress
Mamy wielu doświadczonych zawodników i nikt teraz nie popadnie w depresję. Nikt nie zadowolony, ale teraz trzeba zagryźć zęby – mówi Alexander Gorgon, pomocnik Pogoni Szczecin. Portowcy zaliczyli wiosenny falstart - dwa mecze i tylko punkt.

Po 19. kolejce PKO Ekstraklasy Pogoń Szczecin spadła na 5. pozycję w tabeli. Nie dość, że straty do Rakowa Częstochowa i Legii Warszawa powiększyły się, to jeszcze Portowcy zostali wyprzedzeni przez Lecha Poznań i Widzew Łódź. Byłoby jeszcze gorzej, gdyby w poniedziałek Cracovia wygrała w Kielcach (przegrała 1:2), a Wisła Płock ograła Wartę Poznań. Do tego meczu nie doszło, bo intensywne opady śniegu zmusiły organizatorów do przełożenia spotkania. Nafciarze i Cracovia tracą do Pogoni tylko dwa punkty.

Przed Pogonią sobotni mecz z Jagiellonią Białystok, a więc kilka dni na trening oraz analizę wiosennych występów w Łodzi i ze Śląskiem w Szczecinie.

Duża przewaga – zero punktów. Czy w szatni rozmawialiście o meczu ze Śląskiem i znaleźliście jakąś podstawową przyczynę porażki?
Alexander Gorgon: Zawsze ciężko oceniać spotkania czy wyniki, jak nie idzie zbyt dobrze na boisku. Pomyślałem, że jak jedna drużyna w tak dużym stopniu zdominuje przeciwnika, to po prostu jedyną możliwością, by to nie poszło w złym kierunku jest strzelenie pierwszej bramki. Myślę, że my takie szanse w niedzielę mieliśmy w pierwszej połowie. Niestety, nie wykorzystaliśmy ich, więc… czasami, w spotkaniu ze Śląskiem poszło to właśnie w drugim kierunku.

Czy obserwując wydarzenia z pierwszej połowy nie miał Pan czasami wrażenia, że koledzy powinni przyspieszać, nie grać tak schematycznie, szukać innych kierunków akcji, czymś zaskoczyć rywala?
Nie wiem. Teraz możemy to różnie oceniać, ale właśnie to było też takie nasze założenie - operować piłką, starać się zmieniać strony akcji, żeby atakować z lewej czy z prawej strony. Mieliśmy przerzucać piłkę na jedną stronę i wracać z powrotem. Wszystko po to, by cały blok przeciwnika był w ruchu. W ten sposób miały zrobić się dla nas miejsce, a w te wolne sektory mieliśmy błyskawicznie wprowadzać piłkę. Śląsk dobrze bronił i to trzeba mu przyznać. Z czasem i nam było coraz ciężej, a ten gol w 48. minucie, zaraz po przerwie, to naturalnie mega nam podciął skrzydła.

Tracicie gola na początku II połowy. W Łodzi od początku II połowy oddaliście inicjatywę. Czy to jest jakiś problem np. z koncentracją?
Problem jest ten, że po prostu nie jesteśmy w stanie do końca naszej jakości pokazać na boisku. Problem jest, że nie jesteśmy w stanie naszych dobrych akcji zakończyć bramką, po to, by mieć spokój. Pierwszą, drugą bramką powinniśmy pokazać, że w Szczecinie jest nasza twierdza i nikt nam tutaj nie może zrobić krzywdy. Niestety, ostatnio dajemy rywalom szansę, ten wyczuwa, że może na naszym boisku coś osiągnąć i nad tym musimy popracować, bo to zmienić.

Dwa mecze wiosną – jeden punkt. Dorobek punktowy kiepski, ale może sama gra przynosi Wam więcej radości?
To zawsze jest trochę niebezpiecznie mówić, że gra jest dobra, ale punktów nie przybywa. Nie jesteśmy w młodzikach, gdzie ważniejszy powinien być styl gry niż wynik. Ja wolałbym te dwa mecze zagrać bardzo przeciętnie albo nawet i słabo, ale mieć sześć punktów na koncie. Myślę, że z naszej gry w Łodzi możemy być zadowoleni, ale znowu dyskusja była na temat trzech bramek strzelonych i straconych na wyjeździe. Tyle goli zdobywasz na obcym boisku i nie jesteś w stanie wrócić z zwycięstwem to coś się źle układa. Ze Śląskiem dostaliśmy dwie bramki i nic nie strzeliliśmy, więc niestety mamy cięższe czasy.

W których trzeba zebrać się w sobie, uspokoić i nie myśleć tylko o golach straconych, ale szukać czegoś optymistycznego.
Wiadomo, że mamy wielu doświadczonych zawodników i nikt teraz nie popadnie w depresję. Nikt nie zadowolony, ale teraz trzeba zagryźć zęby. Tak jest w piłce, sporcie, że są lepsze i gorsze fazy, a jak takie dołki są to trzeba jeszcze mocniej popracować. Nikt nam teraz nie jest w stanie pomóc, sami możemy się wyciągnąć.

Przed następnym meczem zmiany w składzie są niemal pewne. Czuje Pan i dla siebie szansę na grę w „11”?
To Pan mówi, a ja nie zacieram rąk. Tutaj nie chodzi o to, kto teraz gra od początku. Ważne, żeby wrócił do nas sukces, większa pewność siebie. Do tego potrzebujemy 2-3 zwycięstw z rzędu i wrócimy na tor, na którym już byliśmy, do którego jesteśmy przyzwyczajeni. To jest ważniejsze niż decyzje personalne. Chcemy zadowolić kibiców, chcemy uspokoić nastroje w klubie, ale i my byśmy znów funkcjonowali normalnie. Po tych dwóch meczach jest kiepsko.

Z Jagiellonią będą efekty gry z przeciwnikiem, który będzie się skupiać na defensywie?
To, że ze Śląskiem nasz pomysł nie przyniósł efektu nie oznacza, że go zmienimy. Myślę, że będziemy grać naszą grę. To jest to, z czym się identyfikujemy. Pogoń chce grać ofensywie, mieć przewagę. W Białymstoku to się nie zmieni. Każdy z nas musi wypiąć klaty do przodu, bo następny mecz jest następną szansą.

Rozmawiał Jakub Lisowski

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Powrót reprezentacji z Walii. Okęcie i kibice

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Alexander Gorgon z Pogoni Szczecin: Z Jagiellonią też zagramy naszą grę. Z tym się identyfikujemy - Głos Szczeciński

Wróć na sportowy24.pl Sportowy 24