Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Anna Kiełbasińska w finale biegu na 400 metrów. „Czuję się, jakbym miała sportowego kaca”

redakcja
Anna Kiełbasińska podczas igrzysk w Tokio zdobyła srebrny medal w żeńskiej sztafecie 4x400 m.
Anna Kiełbasińska podczas igrzysk w Tokio zdobyła srebrny medal w żeńskiej sztafecie 4x400 m. Adam Jankowski
Anna Kiełbasińska z ósmym wynikiem 50,65 s awansowała do finału biegu na 400 m lekkoatletycznych mistrzostw świata w Eugene. „To największy sukces w mojej karierze. Dzień po takim biegu czuję się, jakbym miała sportowego kaca” – powiedziała Kiełbasińska.

Kiełbasińska zajęła trzecie miejsce w swojej serii i musiała czekać na rozstrzygnięcia w dwóch pozostałych. Bezpośredni awans do finału uzyskiwały bowiem tylko po dwie najlepsze zawodniczki. Po trzecim biegu wpadła w euforię, a na jej twarzy rysowało się prawdziwe szczęście.

– Powoli dochodzi do mnie, co się stało. Był to dziś dla mnie bardzo ciężki bieg. Dużo mnie kosztował i długo dochodziłam do siebie. Przed trzecim biegiem mówiła już w duchu „błagam, puśćcie je, bo chcę wiedzieć, czy tak, czy też nie”. Nie miałam już nawet siły się stresować. Gdy zobaczyłam, że się udało to dostałam czarodziejskich mocy, aby się cieszyć – relacjonowała podekscytowana.

Przyznała, że półfinał nie był idealny w jej wykonaniu.

– Było mi strasznie ciężko. Może przez pogodę, może trochę przez stres. To był pierwszy półfinał mistrzostw świata dla mnie na tym dystansie. Na całe szczęście skończyło się happy endem. Nie mogę się doczekać, aż wejdę do domu, do cichego pokoju, położę się na łóżko i po chwili zrozumiem, co się dziś wydarzyło. Wtedy będę mogła się tym cieszyć – mówiła Kiełbasińska, a uśmiech nie schodził jej z twarzy.

Opowiadała, że pogoda w Eugene jest niesamowicie dziwna. W cieniu jest nawet chłodno, a po minucie przy dwóch na słońcu człowiek czuje się niemal poparzony.

– Starałam się całą rozgrzewkę wykonać w cieniu, w czapce. Używałam też kamizelek chłodzących. Z nimi też nie możesz przesadzić, bo one niesamowicie chłodzą. Nie chcę jednak narzekać, bo każda miała tak samo. Dostałam się do finału, to najważniejsze – powiedziała.

Dla Kiełbasińskiej mistrzostwa w Eugene rozpoczęły się od falstartu. Nie wystartowała w sztafecie mieszanej 4 x 400 m. Jak przekazała w oświadczeniu, wcześniej miała obiecane przez trenerów bieganie jedynie w finale tej konkurencji. Do tego przygotowywała się przed mistrzostwami. W jej ocenie to, że sztab nie doczytał regulaminu i nie wiedział o tym, że po eliminacjach będzie można dokonać tylko jedną zmianę, nie jest jen winą. Nie zgodziła się więc na bieganie zarówno w eliminacjach, jak i finale. Biegnący w nim zawodnicy zgodnie skrytykowali Kiełbasińską. Przedstawili sprawę tak, że była to jej rezygnacja z występu zespołowego, odmówienia reprezentowania Polski.

– Trenuję 18 lat i znam swoje ciało. Wiedziałam, na co mnie stać, a na co mnie nie stać i potrafiłam podjąć decyzję w odpowiednim momencie. Wiedzieliśmy doskonale, na co jestem przygotowana. Nie byłam przygotowana natomiast na nic więcej. To była trudna decyzja. Doskonale wiedziałam, co robię. To jest mój pierwszy turniej w życiu na 400 m. To był dobry i słuszny wybór. Nie chcę o tym mówić więcej – podkreśliła.

(PAP)

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Powrót reprezentacji z Walii. Okęcie i kibice

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na sportowy24.pl Sportowy 24