Antoni Piechniczek: Mam wątpliwości czy Michniewicz powinien odejść, ale wiem, że Santosowi nie podskoczy żaden kadrowicz

Rafał Musioł
Rafał Musioł
Zobacz kolejne zdjęcia. Przesuwaj zdjęcia w prawo - naciśnij strzałkę lub przycisk NASTĘPNE
Zobacz kolejne zdjęcia. Przesuwaj zdjęcia w prawo - naciśnij strzałkę lub przycisk NASTĘPNE Sylwia Dabrowa
Rozmowa z Antonim Piechniczkiem, jedynym trenerem, który dwukrotnie prowadził reprezentację Polski w finałach mistrzostw świata, a w 1982 roku na mundialu w Hiszpanii zajął z nią trzecie miejsce.

Trzydzieści dni poszukiwań nowego selekcjonera - to dużo czy mało?
Trzeba sobie zdawać sprawę ze stopnia komplikacji takich działań. Najpierw należy zdecydować się na opcję narodową: czy szukamy trenera z kraju czy zagranicznego, wyznaczyć zasady, oszacować koszty, preferencje, a pamiętajmy, że chętnych zawsze jest wielu. Jasne muszą też być warunki. Dla mnie w przypadku wyboru szkoleniowca z zagranicy jest oczywiste, że powinien tu mieszkać i angażować się w polską piłkę. Potem zawęża się listę i przechodzi do szczegółów, wizji pracy, akcentów, oceny doświadczenia reprezentacyjnego i klubowego. W mojej ocenie zmieszczono się w czasie, co nie zmienia faktu, że jest sprawą otwartą czy zmiana w ogóle powinna nastąpić.

Pana zdaniem pożegnanie Czesława Michniewicza nie było uzasadnione?
Został zatrudniony awaryjnie, po ucieczce Paulo Sousy. Dostał zadanie awansu do mistrzostw świata i wypełnił je wygrywając ze Szwecją. Pojechał na mundial, a tam wyszedł z grupy. W moim przekonaniu powinien zostać do eliminacji Euro i wtedy należało podjąć decyzję, zobaczyć jak zmienia się styl gry kadry.

Michniewicz poległ nie na boisku, ale poza nim. Chyba nie zaprzeczy pan, że pozostawił po sobie niesmak, który ciąży na całej reprezentacji?
Sprawy okołoboiskowe pokpił rzeczywiście całkowicie. Zabrakło mu chyba instynktu, ale także mądrych doradców. Powinien grzecznie i w cztery oczy zapytać premiera, kto mu podrzucił tę „żabę”, czyli pomysł na premię, podziękować i zwrócić uwagę, że na ewentualne rozmowy o takich rzeczach będzie czas po mistrzostwach, a nie przed najważniejszymi meczami. Z kolei na piłkarzy, którzy w ogóle zajęli się tym tematem, trzeba było huknąć i uświadomić im, że pieniądze zarabiają w klubach, a oficjalne premie mundialowe i tak są bardzo godne. Najważniejszy powinien być cel sportowy, nic poza tym nie powinno ich zajmować.

Historia potoczyła się jednak inaczej i mamy na ławce Fernando Santosa.
To dobry wybór. Zwłaszcza, że w porównaniu z Beenhakkerem i Sousą jest normalnym człowiekiem. Oni byli showmanami, z przerośniętym ego i mnóstwem wygłaszanych mądrości. Santos sprawia wrażenie, że ma nie tylko świetne CV, ale także twardo i z pokorą stąpa po ziemi.

W jego kontekście często podkreśla się współpracę z Cristiano Ronaldo.
Miał w szatni także wiele innych wielkich osobowości i zdołał nad nimi zapanować. To bardzo dobrze o nim świadczy.

Po powitalnej konferencji selekcjonera napisałem, że ewolucja współpracy Santosa z Ronaldo musi dawać do myślenia Robertowi Lewandowskiemu i innym liderom kadry.
Trafił pan w sedno. Też mam wrażenie, że żaden kadrowicz nowemu selekcjonerowi nie podskoczy, a jeśli spróbuje, to konsekwencje będą poważne tylko dla zawodnika. Co więcej, opinia publiczna i media również staną po stronie Portugalczyka. Z kim mają się nasi piłkarze dogadać, jak nie z takim szkoleniowcem, który prowadził do wielkich sukcesów i drużyny klubowe, i reprezentację? W takim układzie to zawodnicy muszą udowodnić, że są w stanie tej drużynie dać coś więcej.

A są w stanie?
Tak, ale czeka ich mnóstwo pracy. Selekcjonera zresztą też. Musi piłkarzy nie tylko natchnąć wiarą, nie tylko rozrysować schematy, omówić i nakreślić zadania, ale także wielu rzeczy po prostu nauczyć. Oglądając mecze widać czasem proste braki, na przykład problem z obniżaniem ciężkości ciała, co daje większą zwrotność, grą jeden na jeden obrońców, wymuszaniem fauli do 20 metra przed bramką. Konieczna jest też zmiana zespołowej mentalności. To wielkie wyzwanie, które wymaga czasu, ale też daje perspektywy na przyszłość.

Czy Jan Urban lub Marek Papszun mogliby zostać asystentami Santosa, by po nim w naturalny sposób przejąć reprezentację?
Wątpię czy by chcieli. Urban jest w takim wieku, że powinien być już tylko pierwszym trenerem. Ja zresztą też nigdy nie byłem asystentem i uważam, że taka rola nie daje dużego kapitału. Do Urbana czy Papszuna po prostu będzie można kiedyś zadzwonić i zaproponować im posadę selekcjonera. Teraz, zwłaszcza dla tego drugiego, rola asystenta oznaczałaby trzy stracone lata i pożegnanie z szansami na kolejne sukcesy z Rakowem.

Oferta dla Łukasza Piszczka, w kontekście jego udziału w aferze korupcyjnej pana nie oburza?
On wtedy był młodym chłopakiem, trafił do szatni starych wyg, chciał grać, więc musiał się dostosować i dokładać do tego „kapelusza”. Dostał wyrok, a potem odkupił winę grą w reprezentacji i tym , co robi dla chłopaków chcących kopać piłkę w Goczałkowicach. Dla mnie nie ma tematu.

Wróćmy do Santosa. Oczekuje pan od niego, że będzie jeździł na mecze w każdej kolejce Ekstraklasy?
Nie musi być wszędzie, ma od tego asystentów i transmisje w telewizji. Pewnie mieszkając w Warszawie będzie stałym gościem na Legii, ale sądzę, że inne stadiony też jednak odwiedzi, chociażby dla zabicia czasu między zgrupowaniami i meczami reprezentacji.

Jego zadaniem będzie też współpraca z trenerami młodzieżówek i klubów. Sądzi pan, że polscy trenerzy będą go słuchać?
To nie chodzi o słuchanie, a o interes całej naszej piłki. Bardzo bym jednak chciał, żeby znalazł czas na spotkania w województwach, podzielonymi na wykłady dla trenerów oraz zajęcia z młodzieżą. Jeśli jest tak otwartym człowiekiem, jak się to zanosi, to wszyscy na tym skorzystają. Mamy dziś trenera, z którego doświadczeń trzeba czerpać i nie odnosi się to tylko do reprezentacji.

Nie przeocz

Musisz to wiedzieć

Bądź na bieżąco i obserwuj

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Dni Lawinowo-Skiturowe

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na sportowy24.pl Sportowy 24