Anwil Włocławek - Śląsk Wrocław. Halo, czy tu Włocławek? (TRANSMISJA NA ŻYWO ANWIL ŚLĄSK GDZIE OGLĄDAĆ 24.11.2019, STREAM ONLINE LIVE)

Rafał Hydzik
fot. archiwum
Anwil Włocławek - Śląsk Wrocław. (TRANSMISJA NA ŻYWO ANWIL ŚLĄSK GDZIE OGLĄDAĆ 24.11.2019, STREAM ONLINE LIVE). W niedzielę o godzinie 17.30 koszykarze WKS Śląska Wrocław wejdą na parkiet we Włocławku. Święta wojna z Anwilem to coś więcej, niż ligowy mecz 9. kolejki.

Anwil Włocławek - Śląsk Wrocław. (TRANSMISJA NA ŻYWO ANWIL ŚLĄSK GDZIE OGLĄDAĆ 24.11.2019, STREAM ONLINE LIVE)[c]
Anwil Włocławek Śląsk Wrocław Energa Basket Liga gdzie oglądać na którym kanale mecz Anwil Śląsk transmisja live na żywo Śląsk Anwil 24.11.2019

3 października 1998 roku, siódma kolejka Polskiej Ligi Koszykówki. Sekunda do końca meczu pomiędzy Nobiles Anwilem Włocławem a Zepter Śląskiem Wrocław, punkt przewagi po stronie gospodarzy. Piłka trafia w ręce Jacka Krzykały, do kosza 20 metrów i... i co było dalej każdy doskonale wie.

- Anwil ufundował mi nawet pewien suwenir (śmiech). To był serwis do kawy, który notabene kiedyś mi się przydał i nawet z niego skorzystałem. Oni przegrali mecz, a mimo to mieli z tego profity, bo powtórki mojego rzutu były pokazywane niemal wszędzie - po latach w rozmowie z nami wspominał główny zainteresowany.

Święta wojna, bo tak zwykły się nazywać pojedynki między obiema drużynami, to już ikona polskiego basketu. Słynny rzut Krzykały, starcia między Igorem Griszczukiem a Maciejem Zielińskim i Adamem Wójcikiem. - Doskonale pamiętam atmosferę z „Kurnika”, bo tak nazywana była włocławska hala. Trybuny były znacznie bliżej, a atmosfera piekielnie gorąca. Trzeba było mieć oczy dookoła głowy, by nie oberwać ziemniakiem czy burakiem. Na sam mecz też przyjeżdżaliśmy policyjnymi „sukami”, bo nie było możliwości, by podjechać pod sam obiekt. To były czasy dużo bardziej… barwne - po latach wspomina „Zielony”, który uwielbiał napsuć krwi kibicom Anwilu. Pół żartem, pół serio może uznawać siebie za personę non grata na ulicach Włocławka.

Oddając się tonom zgoła nostalgicznym, trzeba jednak stanowczo stwierdzić, że niedzielny mecz już mieści się w innej kategorii. Te spotkania, które elektryzowały Polskę w latach 90. są, jak powiedział Zieliński, zamkniętym rozdziałem. Teraz czas pisać nowe karty historii w księdze świętych wojen.

Anwil w niedzielę wyjdzie na parkiet jako wciąż urzędujący mistrz Polski, reprezentant kraju w koszykarskiej Champions League, z kadrą naszpikowaną gwiazdami z nieosiągalnymi dla Śląska CV. WKS z kolei, choć niektórzy kibice uparcie ten fakt pomijają, jest beniaminkiem Energa Basket Ligi. Beniaminkiem z ogromnymi wahaniami formy, a ostatnimi czasy z problemami w stabilizacji nawet w strukturach klubowych. Choć nie chcemy tu parafrazować truizmu o derbach, które rządzą się „własnymi prawami”, niedzielny hit może potoczyć się w każdym z możliwych kierunków.

Anwil, mimo wzmocnień z najwyższej półki (Tony Wroten ma na koncie 151 meczów w NBA, Ricky Ledo - 28, a Rolands Freimanis zebrał cały bagaż doświadczeń w najlepszych ligach świata). Jak taki gwiazdozbiór przekłada się na wyniki? Martwiąco. Trzy porażki w lidze (w tym z dołującym HydroTruckiem Radom w poprzedniej kolejce) i tyle samo klęsk na europejskich parkietach doprowadziły do tego, że trener Igor Miličić na konferencji prasowej musiał stanowczo zaznaczyć, że niedopuszczalna jest sytuacja, w której zawodnicy „wybierają” sobie mecze. Od początku sezonu pretensje kierowane są głównie w kierunku Wrotena. Mimo że w EBL Amerykanin utrzymuje średnie na poziomie 14 punktów i 5,3 asyst, wciąż powszechnie uważa się, że znacznie więcej oferuje w BCL (tam średnio 19,8 punktu i 3,5 asyst). - Skład Anwilu jest silny, kiedy wszystkim się chce, a nikt nie przechodzi obok meczu. Nie sądzę jedna, by w obliczu meczu o tak bogatym tle mogła szwankować motywacja. Jeśli wyjdą z wolą walki, będą jednym z najtrudniejszych rywali w Polsce. Czasami trudno jest ze zlepku gwiazd zrobić sprawnie funkcjonujący organizm, zwłaszcza kiedy każdy chce się pokazać, a piłka, jak wiemy, jest jedna. Ale to jest ich problem - śmieje się Zieliński.

To będzie także wyjątkowy mecz dla Kamila Łączyńskiego, który w ubiegłym sezonie zajmował miejsce Wrotena w ekipie „Rotweilerów”. Reprezentant Polski od momentu transferu na Dolny Śląsk jest kluczowym elementem drużyny i jak sam mówi, nikomu nic już nie musi udowadniać. - Mamy pomysł na grę przeciwko włocławianom, ale musimy wykorzystać każde małe niedociągnięcie z ich strony. Musimy być w tym bardzo skuteczni, bo tylko świetny mecz może pozwolić nam zdobyć dwa punkty - dodał „Łączka” w rozmowie z oficjalną witryną klubu.

Dużą komplikacją w przedmeczowych przygotowaniach była informacja o odsunięciu trenera Andrzeja Adamka. Porażka z GTK Gliwice przelała czarę goryczy i włodarze klubu zdecydowali się zakończyć współpracę. Od poniedziałku treningi prowadzą dotychczasowi asystenci - Marcin Grygowicz i Maciej Maciejewski. Nic nie wskazuje na to, że przed niedzielnym meczem pojawi się następca Adamka.

Głównym zarzutem wobec zwolnionego szkoleniowca były braki w sferze mentalnej. Sami zawodnicy otwarcie mówili o problemach z motywacją, a ich słowa przekładały się wprost na parkiet. - Trzy kwarty ostatniego meczu wyglądały tak, jakby na parkiecie nikogo nie było - wścieka się „Zielony”. - Nie mogę się na coś takiego godzić. Śląsk zawsze był znany z waleczności. Jeżeli tej walki nie ma, to ręce opadają - dodał.

Z całą pewnością koszykarze mogą liczyć na wsparcie z trybun. Do Włocławka jedzie reprezentacja Klubu Wesołego Kibica. - Chcemy się pokazać z jak najlepszej strony, a przy okazji udowodnić, że Śląsk Wrocław wciąż ma kibiców. Wspieramy ten klub na dobre i na złe - zapowiada przewodniczący KWK, Konrad Szokalski.

Nie trzeba eksperta, by wytypować faworyta w tym meczu. Śląsk nie jedzie do Włocławka, by walczyć jak równy z równym. W niedzielę szykuje się bój o każdy centymetr parkietu i co ważniejsze - o każdą piłkę na tablicy. Ostatecznie chodzi o to, by zgodnie z klasykiem po pytaniu „halo, czy tu Włocławek!” móc wykrzyczeć „cała Polska w cieniu Śląska!”

Mecz rozpocznie się o godzinie 17:30. Transmisję poprowadzi kanał Polsat Sport.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Trener Wojciech Łobodziński mówi o sytuacji kadrowej Arki Gdynia

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na sportowy24.pl Sportowy 24