Apoloniusz Tajner: Mam nadzieję, że związek się nie zawali

Przemysław Franczak
Przemysław Franczak
Apoloniusz Tajner (z lewej) i minister sportu Witold Bańka. Wkrótce wejdzie w życie nowa ustawa o sporcie
Apoloniusz Tajner (z lewej) i minister sportu Witold Bańka. Wkrótce wejdzie w życie nowa ustawa o sporcie Bartek Syta / Polska Press
Kolejne inwestycje w kadrę skoczków, współpraca biegaczy z Norwegami, przygotowania do igrzysk w PjonCzangu. Prezes Apoloniusz Tajner opowiada o planach Polskiego Związku Narciarskiego.

W Polskim Związku Narciarskim przygotowania do olimpijskiego sezonu ruszyły już pełną parą?
Można powiedzieć, że organizacyjnie tak, ale zawodnicy też nie będą mieć dużo wolnego. Skoczkom z kadry A trener Stefan Horngacher dał tylko tydzień luzu, a na pierwsze zgrupowanie – takie organizacyjno-szkoleniowe – wyjeżdżają już 10 kwietnia. Wybiorą się w jakieś ciepłe miejsce – sześciu zawodników plus pięciu ludzi ze sztabu – to też jest dla nich forma nagrody za dobre wyniki.

Horngacher nie lubi marnować czasu.
Rok temu, gdy się u nas pojawił, też zaczął zajęcia na początku kwietnia. Wszyscy musieli skasować urlopy, swoje plany i być do dyspozycji trenera. Od razu wdrażał swoje metody, przygotowywał zespół do form pracy, które potem zastosował. Dużo rzeczy mu od razu wypaliło, stąd też wzięły się sukcesy. Teraz, gdy ma już pewne rzeczy przetestowane, będzie miał jeszcze większe pole do popisu. Drugi rok jego pracy powinien być jeszcze lepszy.

Gdyby ktoś Panu dziś powiedział, że w przyszłym roku powtórzą się wyniki z tego sezonu, ale nic ponadto, to bierze Pan w ciemno takie rozwiązanie czy jednak ryzykuje i czeka na jeszcze większe sukcesy?
Kiedyś bym powiedział, że chciałbym czegoś więcej, ale doświadczenie robi swoje. Rozwiązanie z powtórką brałbym w ciemno.

Z kadrą B skoczków będzie pracował Czech Radek Żidek. To pomysł Horngachera?
To jest taki owoc przemyśleń jego i Adama Małysza. Od kiedy jest nowa ekipa, ja już nie muszę się tak bardzo tam udzielać, oni siadają, rozmawiają i wszystko ustalają. Adam jest bardzo aktywny, dzwoni, rozmawia, szuka. W kadrze B potrzeba nam było świeżego spojrzenia, kogoś z zewnątrz. Żidek, który będzie blisko współpracował z Horngacherem, gwarantuje też kontrolę treningu, bo to ten element pchnął do przodu kadrę A od strony sportowej. I dlatego na pewno kupimy jeszcze jedną platformę tensometryczną.

Horngacher mówił właśnie, że potrzebne są inwestycje.
I ta platforma będzie jedną z nich. Na pewno będzie też bardzo dużo testów kombinezonów, bo na tym odcinku ciągle trwają poszukiwania. Historie z tego sezonu z nowymi butami (Piotr Żyła zdobył w takich brąz na MŚ w Lahti, Kamil Stoch wygrał konkurs w Vikersund – red.) sprawiły, że teraz każdy będzie chciał mieć nowe buty na najważniejsze zawody. A najlepiej na każde. A takie buty kosztują 400 euro, już zastanawiam się, co będzie. Mam nadzieję, że związek się nie zawali.

PZN od dawna jest związkiem kilku prędkości.
Modne określenie.

I do was pasuje jak ulał. Będziecie w stanie wyrównywać różnice w rozwoju poszczególnych dyscyplin? Dużo można poprawić w kombinacji, biegach?
Dużo. W kombinacji Słowiok i Cieślar biegowo są w szerokiej czołówce światowej. Zaskoczeniem było w minionym sezonie to, że obaj sprawiali wrażenie jakby oduczyli się skakać, choć kiedyś to była ich mocniejsza strona. To dziwiło o tyle, że blisko tej grupy był Jan Szturc. Mają dużo do poprawy, ale myślę, że to dość szybko można zmienić. W biegach, jeśli mówimy o igrzyskach, liczymy na Justynę Kowalczyk i na to, że Sylwia Jaśkowiec wróci po kontuzji do swojej pełnej dyspozycji. Sztafetę widzę w przedziale miejsce 5-8. Duży entuzjazm jest w kadrze męskiej. Pojawił się dodatkowy sponsor, który pomoże w sfinansowaniu treningów z norweską kadrą.

Zapłacimy Norwegom za wspólne treningi?
Tak, sponsor bierze na siebie te koszty, my będziemy pokrywali pobyt, wyżywienie i transport. To będzie cała seria wspólnych zgrupowań. Zwłaszcza Maciej Staręga mocno o to zabiegał. W Lahti w sprincie zajął 8. miejsce, kto wie, co na fali entuzjazmu może osiągnąć w PjongCzangu.

I będzie trenował na przykład z Northugiem?
Tak, z trenerem Hetlandem i ich sprinterami. A biegający na dystansach będą trenować ze swoją grupą. Norwegowie wyrażają chęć pomocy, wyciągają rękę, zwłaszcza do tych słabszych, bo wiadomo, że jeśli miałby im ktoś zagrażać, to nie podzielą się wiedzą. Jeżeli chodzi o skoki kobiet, to nie wiem, czy dziewczyny na tyle się podciągną, żeby pojechać na igrzyska. W alpejskich konkurencjach, liczymy na dwie zawodniczki, dwóch zawodników i walkę o miejsce w „30”. Obiecująco na mistrzostwach świata wypadli snowboardziści. No i zobaczymy, co będzie z Karoliną Riemen w skcrossie. Jest po wypadku, ale ostatnie informacje są krzepiące, szybko dochodzi do zdrowia. To dziewczyna, którą stać na walkę o medal.

Olimpijski sezon będzie dla Pana ostatnim w fotelu prezesa PZN. Rozgląda się Pan za następcą? Wzrok zawiesza Pan na przykład na Adamie Małyszu?
To już na to wpadliście? (śmiech) Sprawa wygląda tak, że ja jeszcze jedną kadencję mogę być prezesem i będę kandydował.

Może Pan? Bo opinie w tej sprawie są rozbieżne. Ustawa o sporcie przewiduje maksymalnie dwie kadencje z rzędu dla prezesów Polskich Związków Sportowych, a dla Pana to byłaby już czwarta.
Kilkunastu prezesów tym się interesuje, czasem o tym rozmawiamy, wykładnie są różne. Na razie mamy taką ustną opinię z ministerstwa sportu, że kadencja, w trakcie której weszła ustawa, nie liczy się do bilansu (ustawa jest z 25 czerwca 2010 roku, Tajner na swoją drugą kadencję został wybrany miesiąc wcześniej – red.). To wszystko jednak nie ma większego znaczenia, bo ten – powiedzmy – układ sił w związku i jego funkcjonowanie są dobre. Na ten moment nie widać jeszcze potrzeby zmian organizacyjnych czy personalnych. Bez względu więc na to, czy będę mógł kandydować, czy nie, na pewno będę w tym dalej uczestniczył. W takiej czy innej formie. No, chyba, żeby przyszedł jakiś zupełnie nowy układ polityczny, który by to wszystko zmiótł.

Z nową ustawą o sporcie, która prawdopodobnie wejdzie w życie jeszcze przed wakacjami wiąże Pan nadzieje czy patrzy na nią sceptycznie?
Cały czas w przepisach coś ulega zmianom, nie podchodzę do takich spraw krytycznie. Dopasujemy się do takiego prawa, jakie będzie.

Sportowy24.pl w Małopolsce

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Apoloniusz Tajner: Mam nadzieję, że związek się nie zawali - Gazeta Krakowska

Wróć na sportowy24.pl Sportowy 24