Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Arka Gdynia była na skraju bankructwa! Wojciech Pertkiewicz: Nie chciałbym jeszcze raz tego przeżyć! [rozmowa]

Szymon Szadurski
Szymon Szadurski
Na zdjęciu: Wojciech Pertkiewicz
Na zdjęciu: Wojciech Pertkiewicz Piotr Hukało
Wojciech Pertkiewicz, prezes Arki Gdynia, ocenia miniony rok, opowiada o planach rozwoju gdyńskiego klubu i deklaruje, że za jego rządów żółto-niebiescy nie popadną znowu w tarapaty finansowe

Szczerze, spodziewał się Pan, że ubiegły rok będzie tak dobry dla Arki?
Nie spodziewałem się. Mało kto chyba liczył na takie sukcesy. Kiedy Arka wychodzi na boisko, wszyscy, czyli działacze, trenerzy, sympatycy klubu, mamy oczywiście nadzieję, że każdy, kolejny mecz zakończy się zwycięstwem. Z drugiej strony jednak rozsądek podpowiada nam, w jakim miejscu w procesie rozwoju klubu jesteśmy. Fakty obecnie są takie, że drużyna, budowana konsekwentnie, przez dłuższy czas, pozbawiona wielkich gwiazd i nazwisk, ale pracująca wspólnie jako kolektyw, ma potencjał, aby w naszej lidze osiągnąć coś więcej, niż tylko walka o utrzymanie. Zdobycie Pucharu Polski, a następnie Superpucharu Polski, było niewątpliwie wielkim wydarzeniem i wyjściem naprzeciw marzeniom. W tym roku gramy także po to, aby obronić puchar, który ku wielkiej radości kibiców powrócił do Gdyni po 38 latach przerwy. Jesteśmy na dobrej drodze, aby tego dokonać. Gdyby nam się to udało, byłaby to niesamowita historia.

Skoro Arka może osiągnąć więcej, niż tylko walka o utrzymanie, jakie są cele klubu na rundę wiosenną?
Cel, postawiony przed drużyną przed sezonem, nie zmienia się i pozostaje nim utrzymanie się w lidze, a takie gwarantuje zajęcie miejsca między 1, a 14. Rozegrane dotychczas 21 spotkań pokazuje, że stać nas na coś więcej niż walkę o lokaty 13, 14. Chcemy być na jak najwyższym miejscu w tabeli. Piłkarzom oprócz tego, że każdy, zawodowy sportowiec powinien mieć głód zwycięstw i podchodzić do wykonywanego zawodu z pasją, opłaca się to finansowo. Każde, wyższe miejsce w tabeli oznacza większą premię.

Piłkarze docenieni zostaną finansowo także, kiedy obronią Puchar Polski?
Tak właśnie będzie. Za zdobycie tego trofeum w maju tego roku piłkarze otrzymali premię w wysokości ok. 650 tys. zł i szansę na kolejne gratyfikacje za mecze w eliminacjach do Ligi Europy.

Piłkarze Arki całkiem niedawno narzekali jednak na swoje zarobki. Krzysztof Sobieraj w zeszłym roku powiedział nawet, że grają oni na najsłabszych kontraktach w lidze. Czy coś się w tej kwestii zmieniło?
Nie słyszałem tej wypowiedzi i nie chce mi się wierzyć, że tak brzmiała. Nie będę zatem tego komentował. Tak samo nie będę komentował spraw, związanych z wysokością kontraktów, których żadna ze stron nie podpisuje „pod pistoletem”. Tego typu umowy zawierają klauzulę poufności i staram się tego trzymać.

Pojawiają się informacje, że czołowymi w tej rundzie zawodnikami Arki, jak Pavels Steinbors i Damian Zbozień, interesują się inne kluby z ekstraklasy. Umowy tych graczy wygasają wraz z zakończeniem zbliżającej się rundy. Kibice już dziś martwią się, że Arka straci te ważne ogniwa podstawowej jedenastki.
Nie wiem, czy ci zawodnicy mają propozycje z innych klubów. Do nas oficjalną drogą żadne takie informacje nie dotarły, a ta pora roku sprzyja pojawianiu się wielu spekulacji i plotek. Nie zmienia to jednak faktu, że Arka jest zainteresowana, aby wyróżniający się zawodnicy pozostali w jej szeregach. Klasa Pavelsa doceniana jest nie tylko u nas w klubie, ale ostatnio także w całej Polsce. Z kolei Damian w tym sezonie, jeszcze przed przerwą zimową, jako boczny obrońca zanotował łącznie sześć punktów w klasyfikacji kanadyjskiej. Jak sam powiedział, jest to rekord w jego dotychczasowej karierze. Jest w świetnej dyspozycji, co mnie oczywiście niezmiernie cieszy. Obaj ci zawodnicy, poza tym, że wykonują dobrą robotę na boisku, są też pozytywnymi osobami poza nim. Bez dwóch zdań, zamierzamy zrobić wszystko, aby pozostali w Arce.

W Arce w zeszłym roku nastąpiły zmiany właścicielskie. Klub przejął Dominik Midak, który regularnie pojawia się na trybunach stadionu w Gdyni i na meczach wyjazdowych. To dość istotna zmiana w porównaniu do czasów, gdy kibice śmiali się, iż właścicieli Arki częściej można spotkać na kortach tenisowych, niż przy ul. Olimpijskiej. Jakie są zalety, a być może i wady obecnej sytuacji?
Formalnie klubem zarządza zarząd, a jego właściciel nie ma obowiązku bywania na meczach. Faktem jest jednak, że Dominik Midak na co dzień żyje sprawami Arki. Relacje między zarządem, a radą nadzorczą i właścicielem, są w bardzo przyzwoite. Miłe jest, że Dominik Midak bywa na naszych meczach. Tym bardziej, że jako osoba mieszkająca i prowadząca biznesy w Warszawie musi pod takie wyprawy dostosowywać swój kalendarz obowiązków. Nowy właściciel „uczy się” naszego klubu bardzo szybko i ma oczywiście swoje zdanie, ale słucha też głosu doświadczonych pracowników Arki. Podpowiada niektóre rozwiązania, lecz jednocześnie przyjmuje do wiadomości, co mamy mu do przekazania.

Klub dość szybko rozstał się ostatnio z trzema piłkarzami, Tomasem Kosutem, Alvaro Reyem i Filipem Jazviciem. Jest to porażka i popełniony został błąd w ocenie możliwości tych zawodników, czy też należy traktować tą sytuację jak ryzyko wkalkulowane w koszta?
Zdecydowanie to drugie. Przypominam, że ten sezon rozpoczynaliśmy w nietypowej dla nas, wręcz historycznej sytuacji. Musieliśmy rywalizować na trzech frontach, w lidze, Pucharze Polski i rozgrywkach europejskich. Biorąc pod uwagę doświadczenia innych klubów, kiedy Michał Probierz taką sytuację nazwał niedawno wprost, klątwą pucharów, chcieliśmy się zabezpieczyć. Czasu było mało. Chcę też wyraźnie podkreślić, że już przed rozpoczęciem sezonu ekstraklasy mieliśmy świadomość, że zimą będziemy rozstawać się z minimum trzema zawodnikami. Trafiło na Kosuta, Reya i Jazvica. Dlaczego akurat z tymi piłkarzami zostały rozwiązane kontrakty? Takie były decyzje personalne trenera w trakcie rundy i po jej zakończeniu. Gdybyśmy podziękowali za grę w Arce trzem innym zawodnikom, pojawiłyby się w kontekście ich nazwisk opinie, że to oni się nie sprawdzili. Ktoś musiał odejść. Kadra na poziomie ilościowym sprzed sezonu miałaby rację bytu tylko, gdybyśmy awansowali do fazy grupowej Ligi Europy. Tak się jednak nie stało. Szkoda, że szansy nie dostał Kosut, który spędził z nami wiele czasu i uzyskał pozytywne recenzje w trakcie przedsezonowych testów. W jego przypadku na przeszkodzie w pokazaniu posiadanych umiejętności stanęły jednak kontuzje. Kiedy już wrócił do formy, do składu przebić się nie mógł, bo solidnie prezentowali się Michał Marcjanik i Frederik Helstrup. Trzeba pamiętać, że na boisku gra tylko jedenaście osób. Siedem nazwisk więcej widnieje w kadrze meczowej. Pozostali trafiają na trybuny. Jeżeli dwóch zawodników na swojej pozycji gra dobrze, nie dotykają ich kontuzje i kartki, to szanse na występy kolejnego maleją. Trzeba czekać na okazję.

Na jakie pozycje Arka szuka wzmocnień? Czytaj na kolejnej stronie!

Alvaro Rey, w pucharowym starciu z Podbeskidziem Bielsko-Biała, wyglądał na gracza, który potrafi grać w piłkę i jest dobrze wyszkolony technicznie. Prawdą jest, że rozstano się z nim, bo nie przykładał się do treningów?
Nie jestem w stanie ocenić, ale nie sądzę, by trener pozwolił na takie zachowanie. Nikt mi takiego problemu nie sygnalizował, a należy pamiętać, że jednym z punktów kontraktów jest pełne zaangażowanie podczas treningów i meczów. Przyznam, że też żyłem w przekonaniu, iż jest to bardzo dobrze wyszkolony technicznie zawodnik. Taka też była ocena innych piłkarzy, z którymi rozmawiałem na jego temat. Jednak w trakcie, jak sezon się rozwijał, zawodnik nie pasował do filozofii gry Leszka Ojrzyńskiego.

Arka w miejsce piłkarzy, z którymi się pożegnano, zatrudniła jak na razie tylko ofensywnego pomocnika Andrija Bogdanowa. Na jakie pozycje szukane są jeszcze wzmocnienia?
Zimą zatrudnienie ofensywnego pomocnika było naszym priorytetem. Szukamy też napastnika, ale takie życzenie zgłosiłby zapewne nie tylko trener Leszek Ojrzyński, lecz niemal każdy trener w ekstraklasie. Zawodników na tą pozycję szuka się najtrudniej. Mamy ponadto lukę w obronie. Na tych pozycjach czuliśmy się przed sezonem dosyć pewnie, jednak końcówka rundy jesiennej pokazała, że wcale tak dobrze nie jest. Pauzy za kartki oraz kontuzje Adama Dancha, Krzysztofa Sobieraja i Tomasa Kosuta sprawiły, że trener miał ból głowy z zestawieniem optymalnej obrony.

Z tego wynika, że przewidujecie jeszcze możliwość zakontraktowania napastnika oraz środkowego obrońcy?
Tak, ale nie będziemy robić ruchów na siłę. Jeśli nie będzie to zawodnik, co do którego będziemy w pełni przekonani, to kontraktu on nie dostanie. Trener Leszek Ojrzyński powiedział mądrą rzecz, że potrzebna jest jedna, dwie nowe osoby, które podniosą jakość drużyny, ale nie należy też zbyt dużo mieszać w składzie i warto postawić na stabilizację. Idziemy właśnie w tym kierunku.

Powiedział Pan, że do nowego zawodnika muszą być wszyscy przekonani. Co to dokładnie oznacza? Czy w Arce funkcjonuje coś na wzór komitetu transferowego, znanego z Lecha Poznań? Czy też może o przydatności zawodników decyduje tylko trener i dyrektor sportowy? Jaką rolę pełni Piotr Włodarczyk, były reprezentant Polski, który, jak wiadomo, jest przyjacielem właściciela klubu?
Formalnego komitetu transferowego nie ma. Nie ma też jednak takiej sytuacji, że trener wskazuje zawodnika i stawia sprawę na ostrzu noża. Rozmawiamy ze sobą na temat transferów i są to ciekawe dyskusje. Najważniejsza jest opinia dyrektora sportowego Edwarda Klejndinsta. Pomaga nam też Michał Globisz, który jako doradca Arki i były, wybitny trener młodzieżowych reprezentacji Polski, wielu zawodników, grających obecnie na najwyższym poziomie rozgrywkowym w kraju miał dawniej pod swoimi skrzydłami. Zna ich bardzo dobrze, obserwuje ich postępy, jego pomoc w tym względzie jest więc nieoceniona. Piotr Włodarczyk, jako przyjaciel rodziny Midaków i doświadczony, były piłkarz, również doradza. Głos żadnej z tych osób nie jest jednak decydujący. Transfery są też oczywiście konsultowane ze mną pod kątem naszych możliwości finansowych. Poruszamy się w ramach realnego budżetu i nie pozwolę, abyśmy poza te ramy wyszli.

Czy Arka posiada własnych skautów?
Janusz Kupcewicz w każdy weekend obserwuje zawodników z niższych lig. Odwiedza Bytów, Grudziądz, Elbląg i inne miasta w regionie. Interesują nas młodzi, perspektywiczni zawodnicy z pierwszej, drugiej, a nawet trzeciej ligi. Do jego zadań należy także monitorowanie naszych kilkunastu piłkarzy, będących na wypożyczeniach w niższych ligach. Na dziś nie mamy innych osób na etatach skautów, ale w przypadkach, gdy interesujemy się jakimś zawodnikiem, korzystamy z pomocy osób, którym ufa nasz pion sportowy.

W kontekście potencjalnych wzmocnień Arki pojawiają się nazwiska piłkarzy m.in. Legii Warszawa, Tomasza Jodłowca i Michała Kopczyńskiego. Klub stać na opłacenie kontraktów tego typu zawodników?
Jak na razie są to spekulacje medialne. Nie zamierzam tego komentować. Czy powiem „tak”, czy też „nie”, każdy wyciągnie jakieś wnioski i nie wiadomo, czy właściwe. Nazwisk, które przewijają się w mediach w kontekście ewentualnych wzmocnień Arki, jest znacznie więcej. Obok Kopczyńskiego i Jodłowca pojawiał się też Krzysztof Janus, ale także np. Mantas Kuklys i on akurat słusznie, bowiem był u nas na testach. Gdybym miał napędzić karuzelę, mógłbym jeszcze wymienić kilku kolejnych piłkarzy, jednak nie ma to większego sensu.

Teoretycznie rzecz biorąc, sprowadzenie takiego zawodnika, jak Jodłowiec, gracza 32-letniego, drogiego w utrzymaniu, o którym warszawscy dziennikarze pisali też, że lubi zajrzeć do kasyna, z punktu widzenia budowania przyszłości Arki miałoby w ogóle jakikolwiek sens?
Nie chcę komentować ewentualnego transferu Tomasza Jodłowca, bo na dziś nie ma takiego tematu. Jednak fakt, że zawodnik ma 32 lata, wcale nie oznacza, że nie mógłby on pomóc drużynie. Śląsk Wrocław sprowadził przed sezonem 35-letniego Marcina Robaka i jak się okazuje, był to sensowny ruch. U nas w kadrze mamy także zawodników sporo po „trzydziestce”, jak Antek Łukasiewicz, czy Marcus da Silva, a stanowią oni ważne ogniwa drużyny.

Czy wielki sukces w Pucharze Polski udało się wykorzystać wizerunkowo i przełożył się on na pozyskanie nowych sponsorów?
Z raportu firmy Ernst&Young pod tytułem „Ekstraklasa Piłkarskiego Biznesu” wynika, że w 2017 roku ekwiwalent reklamowy w odniesieniu do miasta, z którego pochodzi klub ekstraklasy, jest największy w Gdyni. Frekwencja na trybunach wzrosła. Dołączyło też do nas kilku sponsorów. Po zdobyciu Pucharu Polski zdecydowanie widoczny był entuzjazm, który sprawił, że było o nas głośno w mediach. Oczekiwania przed lutowym meczem z Lechem Poznań są spore. Wierzę, że ten pozytywny trend zostanie podtrzymany wiosną.

Miasto Gdynia z okazji umowy promocyjnej z Arką zdecydowało się wypłacić klubowi w pierwszym półroczu tego roku niecałe trzy miliony złotych. Generalnie budżet samorządu na promocję przez sport został poważnie okrojony i wygląda na to, że łączna kwota wsparcia dla Arki może być mniejsza nawet o milion złotych w porównaniu z 2017 rokiem. Czy stanowi to jakiś problem?
Będzie to rzeczywiście kwota mniejsza. Pamiętajmy też, że od sum, o których obecnie mówimy, odprowadzić będziemy musieli 23 procent podatku VAT. Dotyka to jednak wszystkich klubów w mieście i to rozumiemy. Nie zamierzamy narzekać. Pracujemy, aby ta sytuacja nas w poważny sposób nie dotknęła. Gdynia jest naszym najważniejszym partnerem i jesteśmy jej oraz prezydentowi Wojciechowi Szczurkowi osobiście niezmiernie wdzięczni, że nadal jesteśmy darzeni zaufaniem.

Urzędnicy miejscy zapowiedzieli, że do połowy stycznia na polecenie prezydenta miasta Wojciecha Szczurka wskażą lokalizację dla kolejnego, pełnowymiarowego boiska trawiastego w Gdyni.
Rzeczywiście, borykamy się w Gdyni z brakiem boisk o naturalnej nawierzchni. Tych ze sztuczną trawą wydaje się, że jest wystarczająca ilość, ale na pewnym etapie szkolenia zawodników w profesjonalnym futbolu muszą oni jednak zacząć grać także na naturalnej nawierzchni. Wiadomo, że na głównej płycie Stadionu Miejskiego w zasadzie nie powinno prowadzić się treningów poza niezbędnym minimum. Pozostaje więc tylko jedno boczne boisko, które dzielimy z Bałtykiem Gdynia i czasem przedstawicielami innych dyscyplin sportowych. Skoro pojawiła się możliwość dofinansowania budowy kolejnej murawy z funduszy Ministerstwa Sportu i Turystyki, to niezmiernie nas cieszy, że prezydent Gdyni Wojciech Szczurek zdecydował się zaangażować w taki projekt. Jeśli ten pomysł wypali, zdecydowanie to pomoże wszystkim klubom w szkoleniu młodzieży i ułatwi treningi.

Spore emocje towarzyszą tematowi nowej umowy na nabycie praw do transmisji meczów Lotto Ekstraklasy. Wiele osób prognozuje, że z tytułu jej negocjowania kluby otrzymają więcej pieniędzy, niż dotychczas. Działacze największych klubów, np. Legii Warszawa, oczekują, że podział wspólnego „tortu” będzie dla nich korzystniejszy, niż dotychczas, aby mogły podbijać nasz krajowy ranking i godnie reprezentować Polskę w europejskich pucharach. Co na to Arka?
Po pierwsze, jak na razie jest to dzielenie skóry na niedźwiedziu. Mówi się o tym, że ten kontrakt powinien być wyższy, ale póki co konkretów nie ma. Przyznam, że kiedy byliśmy w pierwszej lidze, a transmisję rozgrywek prowadził Polsat, było głosowanie w podobnej sprawie. Ponieważ Arka była wówczas tzw. lokomotywą medialną na tym szczeblu i w sezonie pokazywano ponad dwadzieścia naszych spotkań, właściwie niemal co każdą kolejkę, zadałem pytanie, czy ten wspólny „tort” nie powinien być nieco korzystniej dla nas dzielony. Przegrałem jednak to głosowanie z kretesem. Wszystkie, pozostałe kluby, bez wyjątku, były za równym podziałem środków. W ekstraklasie podział pieniędzy jest bardziej skomplikowany, i na dziś, według mnie, wygląda on całkiem rozsądnie. Są dodatki za miejsce w tabeli, staż w ekstraklasie, udział w europejskich pucharach. Myślę, że nie byłoby zgody, aby najwyżej notowane kluby dostały tylko dla siebie dodatkową pulę do podziału. Spójrzmy na to też w ten sposób: każdy z klubów jest równoprawnym akcjonariuszem spółki Ekstraklasa S.A. Rada nadzorcza i zarząd spółki winien dbać o dobro swoich akcjonariuszy. Jeżeli ciężki pieniądz położony miałby zostać tylko dla trzech, czterech pierwszych drużyn w tabeli, pojawiłoby się zbyt duże rozwarstwienie możliwości finansowych między tymi zespołami, a resztą i to już w pierwszym sezonie działania takiego systemu, co zwiększałoby szansę na powtórkę w kolejnym sezonie, itd. W ramach obecnego schematu podziału środków, przy wyższej kwocie całościowej i tak więcej trafiałoby do tych, którzy osiągają lepszy wynik sportowy, ale nie prowadziłoby do tak szokujących różnic.

Niedawno wyliczono, że działacze w polskich klubach zwalniają trenerów średnio co pół roku. W minionej rundzie to wręcz plaga. Czy tak częste roszady na tak ważnym stanowisku mają w ogóle jakiś sens?
Jest to dość ciekawe zjawisko, tym bardziej, że trener Ojrzyński, pracujący u nas od kwietnia, jest trzecim szkoleniowcem z najdłuższym obecnie stażem w ekstraklasie. Jednak bez poznania szczegółów tych decyzji trudno jest mi je szerzej komentować. Jeśli klub rozstaje się z trenerem, to najczęściej jako powody podaje się wyniki sportowe. Z doświadczenia wiem, że nie do końca musi być to prawda.

Trener Ojrzyński, jak rozumiem, ma w Gdyni wysokie notowania i działacze są zadowoleni z jego pracy?
Wystarczy spojrzeć na wyniki i gołym okiem widać, że nie ma na co narzekać. Z trenerem Ojrzyńskim dobrze też współpracuje się poza boiskiem. Korzystamy wspólnie z większych możliwości, jakie daje nam ekstraklasa. Rozbudowany został sztab szkoleniowy. Pracę z nami podjął dodatkowy asystent szkoleniowca, Patryk Kniat. Zatrudniliśmy kolejnego masażystę. Po długiej przerwie wrócił do nas trener diagnosta Łukasz Radzimiński. Zawodnicy mają większy komfort pracy, a trenerzy lepszą możliwość zbierania danych po rozegranym meczu.

Czym różni się trener Ojrzyński od zwolnionego w zeszłym roku Grzegorza Nicińskiego? Prawdą jest, że ten drugi odchodził w Gdyni w atmosferze konfliktu z drużyną?
Nic na ten temat nie wiem, aby Grzegorz Niciński miał konflikt z drużyną. Mogę wypowiadać się za siebie. Z trenerem Nicińskim mam do dziś bardzo dobry kontakt, rozmawiam z nim na wiele tematów. Taka wówczas niestety zaistniała sytuacja, że po ponad dwuletniej współpracy nadszedł poważny kryzys, który po pewnym okresie wyczekiwania postanowiliśmy przerwać. Trener Niciński nie obraził się na taką decyzję. Dokładnie pamiętam naszą rozmowę, dotyczącą jego rozstania z klubem. Byłem bardzo zestresowany, ale trener po przegranym 1:5 meczu z Pogonią Szczecin ułatwił swoją postawą rozwiązanie tej sytuacji. Trener Ojrzyński jest osobą o innym charakterze. Jak na razie jego metody szkoleniowe skutkują, więc wypada tylko go wspierać.

Arka była na skraju bankructwa? Czytaj na kolejnej stronie!

Arka miała rozpisany na kilka lat plan, którego celem był awans do ekstraklasy. Cel udało się zrealizować szybciej, niż przewidywał zakładany scenariusz. Czy rozpisany został nowy plan działania? Jakie są obecnie strategiczne cele Arki?
Nasz plan zakłada osiągnięcie stabilizacji w ekstraklasie. Przewidywaliśmy, że pierwsze trzy lata mogą być dla nas trudne. Co prawda już w inauguracyjnym sezonie po awansie udało nam się zdobyć Puchar Polski, ale z drugiej strony utrzymaliśmy się w lidze dzięki ostatniemu meczowi. Nie muszę chyba dodawać, że spadek z ekstraklasy bardzo by nas zabolał. Chcemy obecnie małymi krokami wzmacniać się sportowo i organizacyjnie. Kłopoty niektórych klubów, w tym także zza miedzy, pokazują, że łatwo jest wpaść w finansowe tarapaty. My to znamy, więc nie chcemy dopuścić do takiego scenariusza. Według mnie stabilność funkcjonowania klubu i stopniowy rozwój powinny być ważniejsze od doraźnego wyniku sportowego, choć idealnym rozwiązaniem jest, by połączyć jedno z drugim. W ostatnich latach nie mieliśmy przychodów, związanych z transferami, jak dla przykładu Jagiellonia Białystok. Chcielibyśmy też tak funkcjonować, aby co najmniej co dwa lata ze sprzedaży zawodnika mieć poważny zastrzyk pieniędzy, ale najpierw musimy ustabilizować naszą działalność. Kontrakty, które dziś podpisujemy, są ostrożne, najczęściej na sezon z opcją przedłużenia. Nas po prostu nie stać, aby się drogo pomylić. A wiadomo, że przy okazji podpisywania umów potrafią niewłaściwie ocenić sytuację działacze nawet najlepszych klubów na świecie. Różnica polega na tym, że ich na to stać. Konsekwencje są takie, że nie sprzedamy zawodnika, który ma tylko roczny kontrakt. Chcemy tak poprowadzić klub, aby była w tym względzie większa elastyczność, a wtedy zaczniemy też zarabiać na transferach, co pozwoliłoby zrobić kolejny krok w rozwoju klubu.

Ile jest prawdy w doniesieniach, że Arka była bliska bankructwa i jak teraz wyglądała sytuacja?
Było bardzo ciężko i nerwowo. Nie chciałbym drugi raz przeżyć takiego okresu w klubie. Wyprowadzenie Arki z fatalnej sytuacji kosztowało wiele potu i krwi całą grupę osób. Klub rzeczywiście był bliski bankructwa. Mieliśmy długą listę wierzycieli, na której widniało ponad sto podmiotów. Ileś spraw w sądach, zablokowane konto… To były długie miesiące, a właściwie lata renegocjacji umów, kontraktów, namawiania, by nam zaufano, mimo trudności w przedstawieniu gwarancji. Kluczowe było utrzymanie wiarygodności i realizacja zobowiązań. To się udało mimo codziennej gimnastyki finansowej, a właściwie dzięki niej. Przyjaciół poznaje się w biedzie i dlatego dziękuję wszystkim wierzycielom za wyrozumiałość, kibicom i sponsorom, że byli i są z nami. Miastu i prezydentowi Szczurkowi za cierpliwość i wsparcie. Dziękuję też kilku osobom, które regularnie uczestniczyły w rozwiązywaniu codziennej łamigłówki i wspierały nie tylko dobrym słowem. Mam na myśli głównie panów Tomasza Banela, Piotra Wesołowskiego, Romana Waldera, Mariusza Czoskę, Waldemara Dampca. Dzięki współpracy całej żółto-niebieskiej rodziny jesteśmy teraz w innym miejscu. Przed nami seria sparingów, Lech Poznań 11 tego lutego na ligową inaugurację roku, półfinał Pucharu Polski. Wracamy do gry.

TRZY WRZUTY. Arka ma komfort, a Lechia nie

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Powrót reprezentacji z Walii. Okęcie i kibice

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na sportowy24.pl Sportowy 24