Arka Gdynia musi zacząć zbierać punkty. Żółto-niebiescy w rundzie wiosennej na razie tylko przegrywają

Szymon Szadurski
Szymon Szadurski
Fot. Łukasz Gdak
Solidnie w obronie, nadal bezbarwnie w ataku - tak można podsumować niedzielny występ Arki przeciwko Lechowi Poznań na wyjeździe.

W porównaniu do cyrku, jaki odstawiali defensorzy żółto-niebieskich w poprzednio przegranych spotkaniach z Koroną Kielce, Zagłębiem Sosnowiec i Piastem Gliwice, widać zdecydowaną poprawę. Zawodnicy, którzy wyszli na boisko przy ul. Bułgarskiej, nie sprawiali wrażenia zdekoncentrowanych i przestraszonych. W efekcie mocno postawili się faworyzowanemu Lechowi. Niestety, wystarczył jeden, jedyny błąd, kiedy nie błyszczący po przerwie zimowej formą Nabil Aankour dał się w prosty sposób ograć Kamilowi Jóźwiakowi, aby stało się nieszczęście. Młodzieżowy reprezentant Polski przepchnął Marokańczyka z francuskim paszportem i zagrał dokładną piłkę, którą sfinalizował w 39 minucie spotkania celnym uderzeniem niezawodny Christian Gytkjaer. Tym samym Duńczyk zaliczył piąty pod rząd, domowy mecz przy ul. Bułgarskiej, w którym pokonuje bramkarza rywali. Wielka szkoda, gdyż akurat defensorzy Arki do tego momentu radzili sobie z supersnajperem Lecha dobrze. Przy okazji sytuacji bramkowej miał jednak nad nimi przewagę, gdyż nabiegał na piłkę, co bezwzględnie wykorzystał.

Dla żółto-niebieskich to z pewnością bolesne, że polegli po jednej zaledwie pomyłce, gdyż innych, sensownych sytuacji poznański „Kolejorz” już nie miał.

Także jednak Arka nie pokazała nic wielkiego w ofensywie. Jasmin Burić był przez niemal cały mecz bezrobotny, bo z ataków pozycyjnych gdynian nic nie wynikało. Nawet, jeśli Luce Zarandii, czy Michaelowi Olczykowi udało się ograć rywala, co zdarzało się rzadko, to przez następnego byli faulowani. Pod koniec pierwszej połowy dość przypadkowo w niezłej sytuacji do strzału znalazł się Michał Janota, ale przeszkodził mu w uderzeniu Aankour, kompletnie zagubiony na boisku i nie nadający się w takiej dyspozycji do gry.

Światełko w tunelu jednak jest. Arka przestała być w końcu ośmieszana przez rywali w obronie. Ma to także związek z wymuszoną wymianą podstawowej pary stoperów. Być może da to trenerowi Smółce nieco do myślenia. Arka musi jednak także odzyskać polot z ubiegłej rundy i zacząć konstruować akcje bramkowe. W meczach w trudnej walce o utrzymanie nie można bowiem zadowalać się już podziałem punktów. Trzeba walczyć o pełną pulę. W najbliższym starciu, z Legią Warszawa, samą defensywą trudno będzie taki cel zrealizować.

Barcelona ponownie lepsza od Realu. "Musimy w końcu kupić napastnika, bo nie strzelamy goli"

RUPTLY / x-news

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Trener Wojciech Łobodziński mówi o sytuacji kadrowej Arki Gdynia

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Arka Gdynia musi zacząć zbierać punkty. Żółto-niebiescy w rundzie wiosennej na razie tylko przegrywają - Dziennik Bałtycki

Wróć na sportowy24.pl Sportowy 24