Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Arka Gdynia przegrała z Pogonią Szczecin. Co się dzieje z żółto-niebieskimi? [ZDJĘCIA]

Szymon Szadurski
Arka Gdynia przegrała z Pogonią Szczecin 0:3
Arka Gdynia przegrała z Pogonią Szczecin 0:3 Piotr Hukało
Takiego obrotu spraw mało kto się w Gdyni spodziewał. Arka Gdynia w dzisiejszym meczu, przede wszystkim na skutek prezentów, rozdawanych gościom w pierwszej połowie, zasłużenie uległa na własnym stadionie Pogoni Szczecin 0:3 (0:2).

Dla kibiców jest to szok, bowiem taki wynik oznacza drugą porażkę z rzędu przy ul. Olimpijskiej po okresie niemal roku, kiedy żółto-niebiescy w swojej niedawnej twierdzy nie dali się pokonać żadnemu z rywali. Niestety, zanikł gdzieś ofensywny styl, którym podopieczni Grzegorza Nicińskiego terroryzowali rywali w Gdyni na początku sezonu w Lotto Ekstraklasie. Pozostała niemoc i mnóstwo materiału do przemyśleń.

Pierwsza połowa dzisiejszego spotkania toczyła się w sennej atmosferze i jej poziom w żadnym wypadku nie mógł zachwycić kibiców. Jako pierwsza groźnie zaatakowała Pogoń. W 12 min. spotkania piłkę stracił Damian Zbozień, a na bramkę gospodarzy popędził Adam Gyurcso, który wymanewrował jeszcze po drodze Dawida Sołdeckiego. Na szczęście na posterunku był Konrad Jałocha, broniąc strzał Węgra z ostrego kąta. Później przed długie minuty na boisku nic się nie działo, aż dziesięć minut przed zakończeniem pierwszej połowy piłkę w pole karne postanowił wrzucić Rafał Murawski, były zawodnik Arki. Zrobił to niedokładnie, jednak w sukurs „Portowcom” postanowił niespodziewanie przyjść Adam Marciniak. Zawodnik ten zaliczył asystę do napastnika Pogoni Adamowi Frączczakowi przy okazji bezsensownej i nieudolnej próby wybicia piłki w pole. To o tyle niezrozumiałe, że futbolówka zmierzała na aut bramkowy. Frączczak skwapliwie skorzystał z prezentu, wbijając piłkę z bliska do siatki. Ten sam zawodnik podwyższył na 2:0 dla Pogoni już w 38 min. Wtedy to pomylili się obrońcy Arki i Konrad Jałocha, pozwalając oddać napastnikowi gospodarzy strzał z dwóch metrów.

W drugiej połowie Arka nie była niestety już w stanie odwrócić losów spotkania. Dobre sytuacje marnowali dwukrotnie Rafał Siemaszko i Marcin Warcholak. Trzeba jednak przyznać, że ten drugi mocno ożywił poczynania ofensywne Arki. Zaprezentował się dużo lepiej na lewej obronie, niż Adam Marciniak. Tym bardziej dziwi, że trener Niciński odsunął go od pierwszego składu. - Miałem zastrzeżenia do jego postawy – tłumaczył tę decyzję szkoleniowiec żółto-niebieskich.

Tymczasem w ostatniej akcji meczu wynik dla Pogoni podwyższył jeszcze Mateusz Matras. Strzelił on z bliska po błędzie obrońców gospodarzy. Arka straciła nie tylko trzy punkty, ale także swojego kapitana Miroslava Bożoka, który otrzymał czwartą żółtą kartkę w sezonie. Zawodnik ten będzie musiał pauzować w niezwykle prestiżowym starciu derbowym przeciwko Lechii Gdańsk. Niewykluczone również, że do bilansu strat dopisać trzeba będzie Antoniego Łukasiewicza, który zszedł z boiska z kontuzją.

Od jutra piłkarze i członkowie sztabu szkoleniowego Arki myślą już o pierwszym, ćwierćfinałowym spotkaniu Pucharu Polski, w którym żółto-niebiescy zmierzą się na wyjeździe z Drutex-Bytovią Bytów. To arcyciekawe spotkanie dla kibiców z Pomorza rozpocznie się już w najbliższy wtorek o godz. 17.30. Bytowianie są sensacją obecnych rozgrywek Puchar Polski. Odesłali z kwitkiem już dwa inne kluby z ekstraklasy, Zagłębie Lubin i Śląska Wrocław. Druga z tych drużyn poległa w Bytowie aż 0:3. Arkę czeka więc trudne zadanie. Trener Grzegorz Niciński nie chce też zdradzić, czy wzorem poprzednich rund PP desygnuje we wtorek na boisko rezerwowy skład, czy też od pierwszej minuty zagrają zawodnicy, decydujący o sile drużyny w ekstraklasie.

- Obojętnie, kto nie wyjdzie na boisko, walczymy o zwycięstwo – mówi Grzegorz Niciński. - Roszady w składzie są niewykluczone, ale jak będzie dokładnie, pokaże dyspozycja zawodników na najbliższych treningach.

Trenera Grzegorz Nicińskiego nie zaskakują też zwycięstwa Bytovii z Zagłębiem i Śląskiem. - To jest silny zespół, dobrze prezentuje się na zapleczu ekstraklasy – mówi Grzegorz Niciński. - Przypominam tylko, że w ostatnim meczu z tym rywalem, jeszcze w pierwszej lidze, zremisowaliśmy u siebie, wyrównując na 1:1 w końcówce spotkania. Ten punkt zapewnił nam wtedy awans do ekstraklasy. Jednak nasz cel w PP jest jasny. Chcemy zagrać w finale na Stadionie Narodowym.

Przedstawiciele Arki w ostatnim czasie wnikliwie obserwują poczynania Bytovii. - Nasz bank informacji działa poprawnie – zapewnia Grzegorz Niciński. Arkowcy szykują się też mentalnie także na inne, bardzo poważne starcie 30 października przeciwko Lechii Gdańsk. Napięcie przed Wielkimi Derbami Trójmiasta rośnie. - Nigdy jeszcze nie grałem w takim meczu przeciwko Lechii – mówi Mateusz Szwoch. - Potykałem się z tym rywalem tylko w rozgrywkach juniorskich, ale wiadomo, że to nie to samo. Zdajemy sobie doskonale sprawę, jak bardzo derby są ważne dla naszych kibiców.

Paweł Abbott spotkanie w przyszły weekend nazywa meczem wagi ciężkiej. - Zrobimy wszystko, aby zwyciężyć i dać radość naszym kibicom – mówi napastnik Arki. W spotkaniach z Bytovią i Lechią będzie już mógł prawdopodobnie zagrać Yannick Sambea, który na początku sezonu był jednym z motorów napędowych Arki. Pomocnik ten ma jednak wyjątkowego pecha. Najpierw w meczu ze Śląskiem Wrocław, w niegroźnej wydawałoby się sytuacji, doznał dotkliwej kontuzji stawu skokowego. Kiedy wyleczył uraz i miał szansę zagrać przeciwko Górnikowi Łęczna, zachorował. - Yannickowi przyplątała się infekcja – mówi Grzegorz Niciński. - Niedługo jednak znowu będzie mógł grać i liczę, że nam pomoże.

Grzegorz Niciński, trener Arki: Ta porażka boli, lecz przegraliśmy z drużyną lepszą. Adam Frączczak zapewne dawno już nie strzelił tak łatwych bramek. Szkoda. Przed nami jeszcze jednak dużo meczów. Trzeba pracować na treningach, aby takich wpadek więcej nie było. Wierzę w nas zespół. Jeszcze wrócimy na dobre tory. Szansą na rehabilitację będzie już mecz pucharowy z Bytovią Bytów. Potem czekają nas derby z Lechią Gdańsk, które są świętem Trójmiasta.

Marcin Warcholak, obrońca Arki
: Wstyd przegrać 0:3 u siebie, na własnym boisku. Nie mam usprawiedliwienia ani dla siebie, ani dla drużyny. Musimy wyeliminować błędy, aby ich nie powielać. Nie ma jednak co panikować, bo czeka nas jeszcze wiele meczów. We wtorek gramy Puchar Polski, a potem derby. Wiemy, jaki jest to ważny mecz dla Gdyni, dla nas i dla kibiców.

Miroslav Bożok, kapitan Arki: Kiedy zauważyłem, że sędzia biegnie w moją stronę i wyciąga kartkę, byłem załamany. W tej sytuacji chciałem uniknąć faulu. Niestety zbyt łatwo straciliśmy bramki. Można powiedzieć, że rozdaliśmy prezenty. To ułożyło mecz. Pogoń ma dobrą, doświadczoną drużynę i nie jest łatwo odrabiać wynik 0:2.

Dawid Sołdecki, obrońca Arki: Nie mieliśmy szczęścia, nie zasłużyliśmy na tak wysoką porażkę. Walczyliśmy do końca, aby wyrównać, ale czegoś zabrakło. Myślimy już o derbach i mamy nadzieję, że szczęście do nas powróci.

Paweł Abbott, napastnik Arki: Po takim meczu jest ciężko, ale musimy się pozbierać. Zdajemy sobie sprawę, że możemy zmazać plamę po tej porażce wygrywając w derbach. Wcześniej jednak musimy przeanalizować mecz z Pogonią i zobaczyć, co źle poszło.

Arka Gdynia - Pogoń Szczecin 0:3 (0:2)

Bramki: Adam Frączczak (35 min., 39 min. - głową), Mateusz Matras (90 min.)

Żólte kartki: Dawid Sołdecki , Marcus Da Silva, Miroslav Bożok, Rafał Siemaszko, Ricardo Nunes.

Arka: Jałocha - Zbozień, Sołdecki, Sobieraj, Marciniak - da Silva, Łukasiewicz (64 Warcholak), Hofbauer, Bożok - Szwoch (57 Siemaszko) - Zjawiński (45 Abbott).

Pogoń: Kudła- Nunes,Fojut, Rudol, Rapa - Matras - Delev, Murawski,Drygas, Gyurcso (78 Lewandowski) - Frączczak (84 Zwoliński).

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Arka Gdynia przegrała z Pogonią Szczecin. Co się dzieje z żółto-niebieskimi? [ZDJĘCIA] - Dziennik Bałtycki

Wróć na sportowy24.pl Sportowy 24