Arkadiusz Pelczar (TBV Start): W drużynie dojdzie do zmian

Karol Kurzępa
Fot. Łukasz Kaczanowski
- Brakuje wielu innych czynników, w tym zaangażowania w niektórych elementach gry. Ja takich rzeczy nie akceptuje, dlatego będziemy musieli dokonać zmian i dojdzie do nich w tym tygodniu – przyznał po kolejnej ligowej porażce Arkadiusz Pelczar, prezes TBV Startu Lublin.

Zaczęliście sezon od sześciu porażek. Fatalna passa została przedłużona w meczu z AZS Koszalin.
Graliśmy słabo. Trzy kwarty były całkiem niezłe, ale czwarta dramatyczna. Musimy teraz siąść i przeanalizować wszystko oraz wyciągnąć konsekwencje, ponieważ taka sytuacja dalej nie może mieć miejsca. Delikatne prośby i stymulowanie nie pomogło. Są kolejne narzędzia, które są w rękach klubu, po to by poprawić grę. Musimy się wzmocnić. W trakcie meczów nie ma wsparcia z ławki rezerwowych, ale też brakuje wielu innych czynników, w tym zaangażowania w niektórych elementach gry. Ja takich rzeczy nie akceptuje, dlatego będziemy musieli dokonać zmian i dojdzie do nich w tym tygodniu.

Na pewno ciężko jest wygrać spotkanie tylko Balmazoviciem i Petersonem.
Zgadza się. Wiggins też za dużo nie wniósł. Dwoma zawodnikami niestety nie zwyciężymy. AZS Koszalin jak najbardziej był w naszym zasięgu, jest to drużyna o zbliżonym budżecie. Niestety, byli od nas lepsi.

Coś złego wydarzyło się z zespołem w przerwie. W trakcie pierwszych sześciu minut drugiej połowy zdobył tylko cztery punkty.
W pierwszej połowie obraz gry był może nieco fałszywy, bo zdobyliśmy trochę łatwych punktów. Wymusiliśmy parę fauli i wygrywaliśmy czternastoma oczkami. Ale później pojawiały się naszych szeregach takie niewymuszone błędy jak granie sobie „koszyczka” i przekroczenie czasu ośmiu sekund na połowie, bądź zrobienie błędu połowy, bez nacisku. To są błędy technicznie, które nie mogą zdarzać się graczom na poziomie ekstraklasy. Nie możemy tego akceptować. Dużo pracy przed nami. Decyzje nie są łatwe. Nie mamy worka z pieniędzmi, żeby nimi szastać. Trzeba stanąć do męskiej rozmowy i powiedzieć sobie, co kto zrobił dobrze, a co źle.

Tyle, że jedna męska rozmowa już się w minionym tygodniu odbyła i jak widać, nie przyniosła oczekiwanych efektów.
To było swego rodzaju ostrzeżenie dla zespołu. Ciężko byłoby mi po czterech nieznacznych porażkach na wyjeździe i jednej domowej przegranej robić dużą rewolucję i psuć atmosferę. Teraz dojrzeliśmy do tych decyzji i będziemy musieli je podjąć. Mogą one być dla kogoś bolesne, ale aktualny stan rzeczy nie może trwać. To miało wyglądać zupełnie inaczej. Tymczasem mamy bilans 0-6 i musimy w każdym spotkaniu bić się jak „o życie”.

Jak ocenia pan pracę trenera Žakelja? Czy może on obawiać się o swoje stanowisko?
Ciężko o jakiekolwiek stuprocentowe deklaracje. Trener nie jest na boisku. Wiem, jakie szkoleniowiec daje dyspozycje zawodnikom i czego od nich wymaga. Ale trener nie wróci za zawodnika do obrony. To osoba, która prowadzi i wspiera graczy, lecz nie ma bezpośredniego wpływu na ich decyzje boiskowe. Trener stara się rotować składem, ale nie wszystkie rzeczy idą w tym kierunku, w którym powinny zmierzać. Trzeba znaleźć błąd, zobaczyć w którym on jest miejscu i podjąć decyzje. Jak widać, gramy słabo, akcje są rwane. W pierwszej połowie z AZS-em broniliśmy bardzo dobrze. W otwierającej kwarcie straciliśmy tylko dziewięć punktów. Musimy jednak trafiać też w ataku, bo ile można bronić? 40 minut? Mamy problemy z mobilnością w ataku, co jest dużym błędem, mając takich graczy ofensywnych. Nie powinno tak być.

Część kibiców opuszczała trybuny już na minutę przed końcową syreną.
Nie patrzyłbym na garstkę osób. Tak wygląda kibic sportowy, który zapłacił za bilet. Ludzie mają do tego prawo. Jest to wyraz dezaprobaty wynikiem. Tak jest na całym świecie. Jeżeli drużynie nie idzie, ludzie po prostu wychodzą. Jedni chcą uniknąć korków, drugim się po prostu nie podoba gra. Mamy tego świadomość.

Czy w związku z nieudanym początkiem rozgrywek, uległy zmianie cele klubu na ten sezon?
Wiemy, że przy tym składzie personalnym i przy dobrej grze jesteśmy w stanie zająć dwunaste miejsce w tabeli. Mówiliśmy o tym przed sezonem i nadal te deklaracje podtrzymujemy. Kilku ligowych faworytów rozdało na początku punkty. My mieliśmy ciężki terminarz, bo w pierwszych sześciu meczach cztery graliśmy na wyjeździe. Po tych porażkach ciężko się pozbierać. Może, gdybyśmy wygrali ostatnio w Kutnie to w kolejnym spotkaniu grałoby się łatwiej. Może nie wszyscy są w stanie poradzić sobie z tą presją, bo jesteśmy na tak zwanej „krawędzi”. Potrzebujemy jednak zwycięstw jak tlenu i będziemy robili wszystko ku temu, by je osiągać.

Czy możecie sobie pozwolić finansowo na nowych zawodników?
Na ten moment na jednego. Jeżeli dokonamy korekt w składzie, to dojdzie kolejny. Ten rynek tak wygląda. Ciężko powiedzieć, czy do tej pory mogliśmy wydać więcej, czy mniej. Niektórych stawek w stosunku do polskich zawodników nie jesteśmy w stanie przekroczyć, ponieważ istnieje obowiązek posiadania dwóch Polaków non-stop na parkiecie. To sprawia, że ich stawki są wyższe. Wydaliśmy tyle, ile mogliśmy. Teraz będziemy robili korekty.

Czyli w klubie może być „gorąco” w tym tygodniu?
We wtorek przylatuje z Ameryki jeden zawodnik. Ma już kupiony bilet. Jego przyjście zwiększy rotację. Więcej szczegółów wkrótce. Równie dobrze, z kimś się możemy pożegnać i nie jest powiedziane, że nawet w tym tygodniu do tego nie dojdzie.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Arkadiusz Pelczar (TBV Start): W drużynie dojdzie do zmian - Kurier Lubelski

Wróć na sportowy24.pl Sportowy 24