Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Aryna Sabalenka: Nie popieram wojny, co znaczy, że nie popieram teraz Łukaszenki

Zbigniew Czyż
Zbigniew Czyż
Aryna Sabalenka
Aryna Sabalenka Teresa Suarez PAP/EPA
"Nie popieram wojny, co znaczy, że nie popieram teraz Łukaszenki" - powiedziała Aryna Sabalenka. We wtorek białoruska tenisistka pokonała Ukrainkę Jelinę Switolinę 6:4, 6:4 i awansowała do półfinału wielkoszlemowego turnieju tenisowego French Open w Paryżu.

Sabalenka wróciła do spotkań z dziennikarzami po dwóch konferencjach prasowych, na których się nie pojawiła. Tak jak można było się spodziewać, już pierwsze pytanie z sali nie dotyczyło kwestii sportowych, a tego dlaczego po spotkaniu Białorusinka podeszła do siatki i czekała na Switolinę, choć wiedziała, że ta nie poda jej ręki. Z powodu wojny Ukrainki nie wykonują tego gestu wobec rywalek z Rosji i Białorusi.

"Nie wiem, to był instynkt. Zawsze tak robię po meczach" - odparła Sabalenka.

Następnie Białorusinka była pytana czemu teraz nawołuje do oddzielania sportu i polityki, choć w przeszłości była fotografowana z prezydentem Białorusi Aleksandrem Łukaszenko oraz o to, czy nadal go popiera.

"Nie popieram wojny, co znaczy, że nie popieram teraz Łukaszenki" - podkreśliła.

"Graliśmy wiele meczów Fed Cup w Białorusi. Przychodził na nie i robił sobie z nami zdjęcia. Nic złego nie działo się wówczas w Białorusi, Ukrainie, czy Rosji" - powiedziała o zdjęciach z Łukaszenką.

"Nie chcę, aby mieszano sport z polityką, bo jestem 25-letnią tenisistką. Jeśli chciałabym się zajmować polityką, to nie byłoby mnie tutaj. Chcę po prostu być tenisistką" - dodała.

Cień wojny nad Sabalenką wisiał od początku paryskich zmagań. Już w pierwszej rundzie grała z Ukrainką Martą Kostiuk, a na konferencjach prasowych niewygodne pytania Białorusince zadawała Daria Meszczeriakowa. Ukraińska dziennikarka pracę w stolicy Francji zakończyła w sobotę.

W efekcie po meczach trzeciej rundy i 1/8 finału Sabalenka nie spotkała się z mediami, a decyzję tłumaczyła troską o własne samopoczucie oraz tym, że "nie czuła się bezpiecznie".

"Zawsze szanowałam konferencje prasowe, zawsze byłam otwarta na pytania. Czułam się źle nie przychodząc na konferencję, nie mogłam spać w nocy. Dziękuję, że dziś jesteście i interesujecie się mną" - powiedziała we wtorek.

"Nie żałuję jednak tej decyzji, bo po tamtej konferencji (31 maja - PAP) czułam się naprawdę źle. Jakbym brała udział w politycznym przedstawieniu. Nie jestem ekspertem od polityki, tylko tenisistką. Potrzebowałam czasu, aby się pozbierać. Pytajcie o co chcecie, dostaniecie odpowiedzi. Dziś czuję się bezpiecznie, bo nikt nie wkłada mi słów w usta" - dodała.

Sabalenka po raz pierwszy w karierze awansowała do półfinału French Open. O finał w czwartek powalczy z Czeszką Karoliną Muchovą.

W środę swój mecz w ćwierćfinale rozegra broniąca tytułu Iga Świątek. Liderka światowego rankingu zmierzy się z Amerykanką Cori Gauff (nr 6.).

Z Paryża - Wojciech Kruk-Pielesiak.

(PAP)

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Powrót reprezentacji z Walii. Okęcie i kibice

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Aryna Sabalenka: Nie popieram wojny, co znaczy, że nie popieram teraz Łukaszenki - Portal i.pl

Wróć na sportowy24.pl Sportowy 24