Asseco Resovia gra dziś we Włoszech z Lube

- Rzeszowie dostaliśmy mocne lanie, ale myślę, ze spotkanie we Włoszech będzie wyglądało zupełnie inaczej - twierdzi Andrzej Kowal, trener wicemistrzów Polski, którzy niespełna dwa tygodnie nie mieli wiele do powiedzenia z włoską armadą przegrywając z kretesem 0:3.

Dziś w roli gospodarza wystąpi lider Serie A, co stawia go w roli murowanego faworyta. Team trenera Gianlorenzo Blenginiego na Podpromiu zagrał, jak septet wirtuozów siatkówki i nie dał żadnych szans naszej drużynie. Team Cucine Lube nadal jest w ogromnym gazie, co potwierdził zdobywając w niedzielę puchar swego kraju po wygraniu w finale z Diatec Trentino3:1 (25:21, 23:25, 25:15, 25:20). Włosi mogą jeszcze więcej niż pokazali na Podpromiu, ale nasza drużyna też ma o wiele większe umiejętności i potencjał; drugi raz już tak słabo nie zagra. Zresztą, to już czwarta kolejka fazy grupowej i resoviacy myśląc o awansie do play-offs 12 muszą szukać punktów w każdym spotkaniu. Nie mają nic do stracenia. Zajmują trzecią lokatę w tabeli grupy B, w której sytuacja jest dla nich mocno nieciekawa.

Co ważne, Włosi, którzy na inaugurację rozgrywek przegrali na wyjeździe z Berlin Recycling Volleys 1:3, bardzo poważnie podchodzą do konfrontacji z Asseco Resovią.

- Musimy wygrać ten mecz - mówi Dragan Stanković, kapitan Cucine Lube. - Nie możemy sobie pozwolić na odpuszczenie choćby seta. To nie będzie łatwe, ponieważ ze względu na obecną sytuację w naszej grupie, będzie to spotkanie o dużym ciężarze gatunkowym . Jesteśmy jednak pewni siebie, bo w meczu w Polsce, a także w niedawnym finale Pucharu Włoch pokazaliśmy, że nasz zespół może grać na światowym poziomie - mówi znakomity środkowy reprezentacji Serbii.

Nikt nie wątpi w to, że rzeszowski zespół, który poprawił sobie humory wygrywając, dzięki dobrej postawie prestiżowy bój ze Skrą 3:1, stanie przed dużo wyższym wyzwaniem niż w starciu z Bełchatowem. Czy mu sprosta i podejmie walkę z pretendentem do wygrania całej Ligi Mistrzów i zatrze złe wrażenie, a może pokusi się o coś więcej?

- Pierwszy mecz w Rzeszowie zupełnie nam nie wyszedł. To był zimny prysznic. Jedziemy do Włoch zmazać plamę, nastawienie jest bojowe - zapowiadał rzeszowski libero Damian Wojtaszek.

Resoviacy polecieli do Włoch we wtorek rano samolotem z Krakowa. Będzie ich tam dopingować kilkudziesięcioosobowa grupa kibiców, która wyjechała z Rzeszowa w poniedziałek.

- Po lekcji siatkówki, którą nam dali chłopaki z Lube, teraz mam nadzieję, że im się postawimy. To czy wygramy, czy przegramy to sprawa trochę drugorzędna, inne pytanie. Chcemy wygrać, ale jak będzie zobaczymy. Mam nadzieję, że Włosi nie zagrają jeszcze lepiej niż w Rzeszowie, bo ich na to stać - powiedział nasz rozgrywający Fabian Drzyzga.

W tym pojedynku ważne bedą wszystkie elementy, ale cała sprawa zacznie się oczywiście od zagrywki, a nią Osmany Juantorena, Cwetan Sokołow i spółka strzelali na Podpromiu, jak z armaty.

To dobrze, że siatkarze Resovii otrząsnęli się już po niepowodzeniach z Lotosem Treflem Gdańsk i Cucine Lube i zapowiadają walkę. Na nią liczymy. Wprawdzie z włoskimi zespołami resoviacy mają fatalną passę, ale każda seria ma swój koniec. No i trzeba mieć marzenia. Koniecznie. Nawet, jak inni ich nie mają.

Początek pojedynku o 20.30.