Grand Prix Austrii w dwóch poprzednich sezonach zdobywał Max Verstappen. Tym razem... kierowca Red Bulla na torze Red Bulla zakończył ściganie na 11. okrążeniu. Wówczas jechał na drugim miejscu, tym samym, z którego ruszał. Przez usterkę w bolidzie wycofał się z rywalizacji. Nie pomogła nawet wizyta w alei serwisowej.
Pierwszy wyścig w sezonie 2020 był wyścigiem awarii. Przez nie nie ukończyło go jeszcze aż ośmiu kierowców - Daniel Ricciardo (Renault), Lance Stroll (Racing Point), Romain Grosjean i Kevin Magnussen (obaj Haas), George Russell (Williams), Kimi Raikkonen (Alfa Romeo), Daniił Kwiat (Alpha Tauri) oraz Alexander Albon (Red Bull).
Poza zasięgiem - jak w sobotnich kwalifikacjach - byli kierowcy Mercedesa. Lewis Hamilton miał startować z drugiej pozycji, ale godzinę przed wyścigiem - po protestach zespołu Red Bull - został ukarany za zignorowanie żółtych flag podczas kwalifikacji. Cofnięto go o trzy miejsca, lecz kilkanaście okrążeń wystarczyło mu, by awansować na drugą pozycję. Nie do dogonienia był Valtteri Bottas, który odjechał stawce już podczas pierwszego okrążeniu.
Hamiltonowi pomogła neutralizacja (pierwsza z trzech). Samochód bezpieczeństwa wyjechał na tor, gdy przez awarię hamulców wylądował poza nim Magnussen. Po wznowieniu wyścigu oba pojazdy Mercedesa szybko zaczęły zyskiwać przewagę. Gdy mieli jej ponad 10 sekund, a Hamilton niemal siedział na zderzaku Bottasa, zespół nakazał im oszczędzanie aut i unikania krawężników.
Tyle że wtedy w krótkim odstępie czasu na torze znów pojawił się samochód bezpieczeństwa. Presja rywali sprawiła, że Hamilton starł się z chcącym go wyprzedzić Albonem. W efekcie kierowca Mercedesa zepchnął bolid Red Bulla na żwir. Albon wkrótce się wycofał, a sędziowie ukarali Brytyjczyka pięcioma sekundami kary.
Problem w tym, że do zakończenia rywalizacji pozostało kilka okrążeń i nie udało mu się wypracować takiej przewagi nad będącymi tuż za nim Charlesem Leclerkiem (Ferrari) i Lando Norrisem (McLaren).
Raikkonen nie ukończył wyścigu. Po wizycie w alei serwisowej, już na torze, stracił koło i musiał wycofać się ze ścigania. Drugi kierowca Alfa Romeo Racing Orlen, Antonio Giovinazzi, był dziewiąty.
Przed wyścigiem szeroko omawiane była postawa Hamiltona dotycząca zwrócenia uwagi na problem rasizmu. Jego pomysł dotyczył m.in. klęknięcia na linii startu przed hymnem Austrii. Podczas spotkania kierowców postanowiono, że każdy postąpi, jak będzie chciał. I tak poza pomysłodawcą i jego kolegą z Mercedesa Valtterim Bottasem klęknęli Pierre Gasly (Alpha Tauri), Sebastian Vettel (Ferrari), Romain Grosjean i Kevin Magnussen (obaj Haas), Lando Norris (McLaren), Sergio Perez i Lance Stroll (Racing Point), Alexander Albon (Red Bull), Daniel Ricciardo i Esteban Ocon (obaj Renault) oraz Nicholas Latifi i George Russell (obaj Williams). Na baczność stali Daniił Kwiat (Alpha Tauri), Max Verstappen (Red Bull), Antonio Giovinazzi i Kimi Raikkonen (obaj Alfa Romeo), Charles Leclerc (Ferrari) i Carlos Sainz (McLaren).
Swoją decyzję Leclerc wyjaśnił jeszcze przed wyścigiem. - Ważne jest to, co robimy na co dzień, a nie gesty, które mogą być postrzegane jako kontrowersyjne w niektórych krajach. Nie uklęknę, ale to nie oznacza, że jestem mniej zaangażowany w walkę z rasizmem niż inni - napisał na Twitterze.
JUŻ IDZIESZ? MOŻE CIĘ ZAINTERESUJE:
- Auta Roberta Kubicy... i rower. Czym jeździ na co dzień?
- Małysz, Wojciechowska i gitarzysta Scorpionsów. Kogo skusiła magia Dakaru?
- Bohater meczu z Rosją gra we Włoszech, a jego narzeczona lśni w pełnym słońcu
- TOP 10 najlepiej zarabiających piłkarzy w 2020 r.
- Lindsay Brewer, czyli piękna kobieta w szybkim aucie IndyCar
- Marcelina Zawadzka w Africa Eco Race! Zobacz piękną Miss