Po walce Karaoglu okazał Chalidowowi więcej zrozumienia niż publiczność, która go wygwizdała. - Moim zdaniem powinienem wygrać tę walkę. Chyba każdy to widział. Nie zmienia to jednak faktu, że Mamed jest mistrzem KSW. Prawdziwym czempionem. Bardzo go szanuję. Każdy powinien, gdyby nie on, KSW nie byłoby tak wielkie. To wielki sportowiec i wspaniały człowiek. Kocham go jak brata. To nie jego wina, że sędziowie popełnili błąd - zaznaczył Turek. [Karaoglu oficjalnie reprezentuje Niemcy, ale do klatki wchodzi z flagą kraju jego pochodzenia, a po gali zaznaczał, że zawsze walczy dla Turcji - red.]
Ciężkie warunki, jakie Karaoglu postawił Chalidowowi imponują tym bardziej, że w ostatnim czasie gnębiły go kontuzje. - Kiedy przyjechałem do Polski, miałem kontuzjowane kolano. Na dodatek we wtorek podczas rozgrzewki uszkodziłem łękotkę w dwóch miejscach, jej część się oderwała. Ludzie z KSW zawieźli mnie do szpitala. Codziennie przyjmowałem zastrzyki, żeby być w stanie walczyć. Nie chciałem się wycofać. Wszyscy myśleli, że nie wytrzymam dłużej niż rundę. Ale ja walczę aż do śmierci. Przez kontuzję nie byłem w stanie poruszać się na nogach tak, jak powinienem. Mimo tego sobie poradziłem - podkreślał pretendent do tytułu w kategorii średniej.
Kolejne urazy pojawiły się podczas walki. - W pierwszej rundzie złamałem rękę. Nie byłem w stanie uderzać nią na sto procent. Może gdyby nie to, byłbym w stanie znokautować Mameda - żałował. - Do tego po jednej z akcji Mamed uszkodził mi oko. Nie jestem w stanie stwierdzić, czy palcem, czy po ciosie. Powiedziałem sędziemu, że nic nie widzę i potrzebuję chwili przerwy. A on na to, że albo walczę, albo przerywa walkę. Pomyślałem sobie "spier...", mogę walczyć widząc na jedno oko - dodał zawodnik, który po walce spotkał się z dziennikarzami z ręką w gipsie i wyraźnie kulejąc na jedną nogę. - Kiedy Aziz potrzebował przerwy, sędzia kazał walczyć. Za to na dyskusje z narożnikiem Mameda nie żałował czasu. Zupełnie tego nie rozumiem - skomentował jego trener.
Mimo kontuzji Turek nie odstępował faworyzowanemu rywalowi nawet na krok. - Chciałem zejść do parteru. Ale ze złamaną ręką i uszkodzonym kolanem nie byłoby to najmądrzejsze zagranie. Gdyby nie to, śmiało mógłbym rywalizować z Mamedem w parterze. Widzieliście, ile razy broniłem się przed jego próbami poddań - podkreślał. Chalidow przyznał, że bagatelizowanie umiejętności parterowych Karaoglu było błędem kibiców i ekspertów. - Mówiłem o tym przed walką. Każdy twierdził, że Aziz ma słaby parter. A nikt go nie widział w tej płaszczyźnie, bo szybko nokautował rywali. Teraz wszyscy przekonali się, że jego parter jest bardzo solidny. Nie udało mi się go ustabilizować, obronił się przed wieloma próbami poddań. Uważam, że żaden z moich dotychczasowych przeciwników nie był w parterze tak dobry jak Aziz - skomentował Chalidow.
Polak czeczeńskiego pochodzenia zadeklarował, że potrzebuje 12 miesięcy odpoczynku od MMA. A to, co stanie się z pasem kategorii średniej go nie obchodzi. Tytuł może zostać zwakowany, w grę wchodzi też pas tymczasowego mistrza, który spotkałby się z Chalidowem po jego powrocie do klatki. Jak swoją przyszłość widzi Karaoglu? - Kolejna walka? Nie wiem. Niedługo rozpocznie się Ramadan. Jako muzułmanin będę go obchodził. Później chciałbym wyjechać z rodziną na wakacje. Zobaczymy, co będzie dalej - przekonuje.
Pewne jest jedno, Karaoglu nie chce nawet słyszeć o drugiej walce z Chalidowem. - Już pierwszy pojedynek odradzała mi rodzina. Możecie tego nie rozumieć, ale naprawdę traktuję Mameda jak brata. Ta walka to nie był mój wybór. Ale rewanżu nie będzie - zapowiedział. - Przez lata nauczyłem się, że w KSW każdy temat jest otwarty, dopóki nie zamkniemy go z Martinem Lewandowskim. Dlatego na miejscu Aziza niczego bym nie wykluczał - skomentował współwłaściciel KSW Maciej Kawulski.
Turek pozostał jednak nieugięty. - Jeśli pan Kawulski chce rywala dla Mameda, niech sam z nim walczy. Jestem wolnym człowiekiem i nie zgodzę się na kolejny pojedynek z moim bratem. Nigdy, za żadne skarby. Pokazałem dziś, na co mnie stać. Mogę walczyć z każdym. Ale nie z Mamedem. Koniec, kropka - uciął.
Tomasz Dębek, Trójmiasto
Obserwuj autora artykułu na Twitterze
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?