Azoty Puławy – Zagłębie Lubin 27:23 (12:11)
Azoty: Bogdanow, Koszowy – Gumiński 6, Łangowski 4, Przybylski 3, Dawydzik 3, Seroka 3, Rogulski 2, Kowalczyk 2, Jarosiewicz 2, Podsiadło 1, Moryń 1, Szyba. Kary: 6 min. Trener: Michał Skórski
Zagłębie: Schodowski, Bartosik – Tokaj 7, Chychykalo 4, Sroczyk 3, Stankiewicz 2, Dudkowski 2, Kupiec 2, Pawlaczyk 1, Gębala 1, Bogacz 1, Pietruszko, Marciniak, Hajnos. Kary: 10 min. Trener: Bartłomiej Jaszka
Sędziowali: Andrzej Chrzan i Michał Janas (Tarnów)
Widzów: 700
Gospodarze dobrze rozpoczęli spotkanie w obronie i w pierwszym kwadransie gry pozwolili Zagłębiu zdobyć zaledwie trzy bramki. Szybko udane interwencje „zarobił” bramkarz Vadim Bogdanow. Natomiast więcej problemów puławianie mieli w ataku i sami w ciągu 15 minut trafili do siatki rywala tylko pięć razy. Gracze Azotów razili brakiem skuteczności. Paweł Podsiadło w pierwszej połowie zmarnował nawet dwa rzuty karne.
Goście z Lubina widząc natomiast swoje problemy ze sforsowaniem puławskiej defensywy starali się jak najszybciej wyprowadzać piłkę spod własnej bramki. Kilka razy szybki atak Zagłębia zaskoczył gospodarzy, którzy nie nie nadążali z ustawieniem się w obronie i tracili szybko bramki.
O ile w pierwszym kwadransie zawodnicy Azotów pozwolili rywalowi zdobyć trzy gole, tak w drugich 15 minutach lubinianie rzucili ich już osiem. W końcówce tej części meczu, po dwóch trafieniach najskuteczniejszego w ekipie Zagłębia Macieja Tokaja, goście po raz trzeci doprowadzili do remisu (11:11). Jednak tuż przed przerwą do bramki przyjezdnych zdążył jeszcze posłać piłkę Bartosz Kowalczyk.
Po zmianie stron spotkanie cały czas było wyrównane, a zespół z Puław nie potrafił odskoczyć na bezpieczną przewagę. Na linii siedmiu metrów w tej połowie stawał Wojciech Gumiński, a ponieważ sędziowie aż pięć razy podyktowali Azotom rzut karny, to doświadczony skrzydłowy został najlepszym strzelcem swojej drużyny.
Gumiński zdobył cztery z pięciu ostatnich goli gospodarzy (w tym trzy z rzutów karnych). I chociaż w 55. minucie puławianie uzyskali prowadzenie 25:20, to ostatnie pięć minut meczu wcale nie było dla nich spokojne. Goście bowiem raz jeszcze poderwali się do walki i zdobyli trzy bramki z rzędu, zmuszając podopiecznych trenera Michała Skórskiego do maksymalnego wysiłku do ostatnich sekund meczu.
Powrót reprezentacji z Walii. Okęcie i kibice
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?