Bartłomiej Pawłowski, piłkarz Lechii Gdańsk: Nie wierzę w klątwy

Paweł Stankiewicz
Fot. Tomasz Hołod
Lechia Gdańsk zagra jutro drugi mecz na własnym stadionie w tym sezonie. Rywalem będzie drużyna Korony Kielce. Początek o godzinie 18.

W zespole biało-zielonych ponownie występuje Bartłomiej Pawłowski, który jeszcze w poprzednim sezonie grał na wypożyczeniu w Koronie.

- Z podstawowego składu Korony odeszło kilku ważnych zawodników - mówi Bartek. - Mam regularny kontakt z trenerem i zawodnikami, którzy nadal grają w Kielcach. Wiem, że Korona na pewno nas się nie przestraszy, zwłaszcza że ostatnio odniosła spektakularne zwycięstwo nad Lechem. Nowy trener ma swój pomysł na grę, jest on trochę inny od tego, jaki miał Marcin Brosz, ale czas pokaże jak to wyjdzie.

Zespół z Kielc przed sezonem był upatrywany jako jeden z kandydatów do spadku z ekstraklasy. Tymczasem wysoka wygrana nad Lechem sprawiła duże wrażenie.

- Najlepiej tak mówić o zespołach, które nie wydają pieniędzy na prawo i lewo, tylko prowadzą politykę oszczędnościową - uważa skrzydłowy biało-zielonych.

Lechia jest mocna, kiedy gra u siebie. W Gdańsku powstała twierdza, a biało-zieloni u siebie na 11 ostatnich meczów ligowych wygrali aż dziesięć i raz zremisowali, a to stawia ich w roli zdecydowanego faworyta przed jutrzejszym spotkaniem.

- Potwierdzają to nasze ostatnie dobre wyniki - mówi Pawłowski. - A przede wszystkim wystarczy spojrzeć na zawodników, którzy grają w Lechii. Jestem pewien, że wygramy. Nie przywiązuję wagi do poprzednich wyników, do tego że Lechia nie wygrała u siebie żadnego z trzech ostatnich meczów z Koroną. Nie jestem przesądny i nie wierzę w klątwy.

Piłkarz nie ukrywa, że chciałby zagrać przeciwko Koronie.

- Tego sobie życzę - mówi. - Trener będzie decydował i zobaczymy jak ustawi skład. Na pewno jest to dla mnie łatwa sytuacja, bo chciałbym grać w każdym spotkaniu od pierwszej minuty. Jednak w Lechii jest duża rywalizacja, a na mojej pozycji największa w ekstraklasie. Trzeba jednak podjąć rękawicę i rywalizować. Moim celem jest wywalczenie miejsca w składzie i osiągnięcie sukcesu z Lechią. To dopiero początek sezonu, w sparingach i grałem dużo i na pewno jestem w kręgu zainteresowań trenera. Nie jestem z boku, a dziś grają ci, których trener uznał za najlepszych. Ja się z tym nie zgadzam i na każdym treningu staram się udowodnić, że się pomylił i żeby postawił na mnie. Nie biorę pod uwagę wypożyczeń, nie interesuje mnie to. Chcę spędzić ten rok w Gdańsku.

Pawłowski nie spodziewa się otwartej gry Korony.

- Raczej się nie otworzy, będzie grała w sposób zdyscyplinowany i szukała swoich szans w kontrach. Poziom naszej gry rośnie, gramy coraz lepiej i strzelamy więcej bramek. A ostatnie spotkania nie były łatwe - zakończył Bartek.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Bartłomiej Pawłowski, piłkarz Lechii Gdańsk: Nie wierzę w klątwy - Dziennik Bałtycki

Wróć na sportowy24.pl Sportowy 24