Jak został Pan piłkarzem ręcznym?
Miałem spore szczęście. Do szkoły przyszedł trener, który zrobił klasę sportową. Mój rocznik jako pierwszy mógł z tego skorzystać i tak się to potoczyło.
Na początku kariery była wewnętrzna rywalizacja z bratem?
Nie, ponieważ najpierw ja grałem w Kościanie, a on trenował piłkę nożną. Takiej rywalizacji nie było.
Najtrudniejszy moment bogatej kariery?
Ciężko powiedzieć. Na pewno pierwszy rok gry w ekstraklasie, gdzie zaczynałem swoje profesjonalne występy w Piekarach Śląskich. Nauczyłem się wtedy bardzo dużo pokory i samodyscypliny. Trudny czas, ale mogłem z niego wynieść wiele.
Liczne kontuzje mocno Panu przeszkodziły?
Myślę, że nie. Najdłuższa przerwa trwała sześć tygodni. Niestety teraz miałem uraz podczas mistrzostw Europy w Polsce, więc straciłem najważniejszą imprezę w karierze. Bardzo żałuję, że nie mogłem wtedy pomóc chłopakom. Takie są realia sportowca. Nie uda się uniknąć urazów. Jest to wliczone w nasz zawód.
Jak wspomina Pan czasy „Orłów Wenty” ?
Mieliśmy super drużynę, światowej klasy zawodników, którzy grali w najlepszych klubach. Szkoda, że nie udało się zdobyć medalu na igrzyskach olimpijskich. Byliśmy wtedy w niezłym gazie.
Można było więcej osiągnąć z tamtą kadrą?
Oczywiście. Zawsze można zaprezentować się jeszcze lepiej. Srebrny medal w 2007 i brązowy w 2009 roku to dobry wynik, ale mogliśmy pokusić się o jakiś krążek na mistrzostwach Europy. Stawka w piłce ręcznej jest bardzo wyrównana i czasami dyspozycja dnia decyduje o zwycięstwie.
Fenomen tamtej drużyny to?
Super ekipa, wspaniała atmosfera, a to jest chyba najważniejsze w grach zespołowych, aby nie było żadnych konfliktów i wszystko się dobrze układało. Teraz jest tak samo. Chcemy osiągnąć określony cel i wzajemnie motywujemy się w tym.
Trener Wenta potrafił Was specjalnie zmobilizować?
Posiadał ogromną charyzmę. Żył podczas meczu i czasami były to wskazówki impulsywne i żywiołowe, ale to jest jego wielka zaleta. Myślę, że potrafił do nas trafić, a my go słuchaliśmy i realizowaliśmy założenia.
Pierwsze miesiące z nowym szkoleniowcem?
Na razie za dużo nie mogę powiedzieć, mieliśmy tylko osiem dni przygotowań przed kwalifikacjami olimpijskimi. Wygraliśmy je, a przez ten czas przekazał nam dużo wiedzy. Atmosfera jest świetna, jesteśmy znowu głodną drużyną po nieudanych mistrzostwach Europy. Chcemy zrehabilitować się kibicom i dobrym występem na igrzyskach podziękować za doping.
Idealne zakończenie kariery to medal w Rio?
Oczywiście. Fajnie byłoby zdobyć upragniony medal, obojętnie jakiego koloru. Jedziemy tam z ogromnymi nadziejami. Znamy wartość swojej drużyny, ale doceniamy również klasę przeciwników. O krążek nie będzie łatwo, ale jest on naszym celem i chcemy go przywieźć z Rio.
Plany na przyszłość?
Nie mam jeszcze żadnych planów. Jestem zawodnikiem i na razie myślę tylko o igrzyskach. Nie skupiam się nad przyszłością. Chciałbym zrealizować założone wcześniej cele z reprezentacją. Oczywiście myśl kariery trenerskiej jest bardzo kusząca, ale czas pokaże czy się uda.
ROZMAWIAŁ: JAKUB KŁYSZEJKO
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?