Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Bojan Cecarić z Cracovii: Mój wzór to Zlatan!

Justyna Krupa
Justyna Krupa
Bojan Cecaric, nowy piłkarz Pasów
Bojan Cecaric, nowy piłkarz Pasów Andrzej Banas / Polska Press
- Jak Bóg da możemy pokusić się o zakwalifikowanie się z Cracovią do Ligi Europy. Nic nie jest wykluczone – przekonuje Bojan Cecarić, nowy serbski piłkarz „Pasów”.

- Zdążył Pan pomieszkać chwilę w Krakowie przed wyjazdem na obóz do Turcji. W tym okresie wypadał akurat prawosławny Nowy Rok, świętował Pan go tutaj jakoś szczególnie?

- Nie poświętowałem w żaden specjalny sposób. Zrobiłem sobie przechadzkę po Kazimierzu, Antonini Culina trochę mnie oprowadzał po mieście. Zjedliśmy coś i tyle, do łóżka spać. Na spokojnie. Pierwszy raz mam okazję grać za granicą w swojej karierze, więc staram się poznawać nowości krok po kroku.

[b- ]Ma Pan w Krakowie bałkańskich znajomych poza Culiną i Niko Datkoviciem? A może zna Pan jakichś innych bałkańskich graczy z polskiej ligi?[/b]

- Datkovicia wcześniej nie znałem osobiście, tylko o nim słyszałem. Mam natomiast w Polsce bardzo dobrego kolegę – Mile Savkovicia z Jagiellonii Białystok, który wcześniej występował w moim poprzednim zespole, Spartaku Subotica. Znam też Zarko Udovicicia, który gra w Sosnowcu.

- A zna Pan może Milana Jovanicia, byłego bramkarza Spartaka, który kiedyś trafił stamtąd do Wisły Kraków? Sporo to zresztą Wisłę ostatecznie kosztowało.

- Nie, nie kojarzę tego zawodnika. Z krakowskich graczy pamiętam Miroslava Covilo, który grał w tym sparingu Cracovii z ekipą z Suboticy zeszłej zimy. Poznaliśmy się wtedy trochę przy tej okazji. Od tego też momentu pojawiło się zainteresowanie ze strony Cracovii moją osobą. Cieszę się, że ostatecznie dostałem szansę przenosin tutaj. To moje pierwsze takie zagraniczne doświadczenie w karierze.

Oni przyszli do Cracovii za kadencji Michała Probierza [ZDJĘCIA]

- Cracovia miała jesienią problem z napastnikami, zwłaszcza po urazie Gerarda Olivy. Czuje Pan, że będzie rozwiązaniem tych problemów?

- O tym dopiero się przekonamy. Co do napastników w Cracovii to uważam, że w klubie jest wystarczająco dużo dobrych graczy na tej pozycji, ale spróbuję powalczyć o pierwszą jedenastkę. Mam nadzieję, że będę grał jak najlepiej i udowodnię swoją przydatność szkoleniowcowi. I mam nadzieję, że pokażę, że jestem wzmocnieniem. Natomiast muszę dodać, że mogę grać nie tylko jako wysunięty napastnik, ale też na lewym i prawym skrzydle. Najczęściej jednak gram „na szpicy”.

- Jak na skrzydłowego, jest Pan wyjątkowo wysokim zawodnikiem - mierząc 190 cm wzrostu.

- Tak, ale myślę, że to bardziej jest mój atut niż wada. Nie mam przez to problemów, jestem szybkim graczem, mimo tych parametrów.

- Pana agent Sreten Sretenović mówi: nie patrzcie w statystyki Bojana. To, że nie strzelał Pan w tym sezonie zbyt wielu bramek tłumaczył defensywnym stylem gry Spartaka.

- Tak, Spartak to zespół, który generalnie raczej bije się o utrzymanie w lidze. W zeszłym roku eksplodowaliśmy z formą i wywalczyliśmy prawo do gry w europejskich pucharach, ale teraz wszystko wróciło do „normy”. To racja, że w tym sezonie nie nastrzelałem zbyt wielu goli – dwa w europejskich pucharach i dwa w lidze. Nie są to wielkie dokonania, to fakt. Ale mam nadzieję, że teraz moja forma strzelecka eksploduje.

Gol strzelony w zeszłorocznej fazie eliminacyjnej Ligi Europy, w starciu ze Spartą Praga, był dla Pana najważniejszy w dotychczasowej karierze?

- Zdecydowanie, to była najistotniejsza bramka. Strzeliłem ją z rzutu karnego i choć przegraliśmy 1:2, to dzięki takiemu wynikowi awansowaliśmy do kolejnej rundy. A gdybym miał wskazać drugą, to byłoby to trafienie z pierwszej rundy zeszłorocznych eliminacji. Graliśmy przeciwko północnoirlandzkiemu Coleraine i zdobyłem bramkę na 2:0. Ale z większym sentymentem wspominam tego karnego z Pragi. Potem już odpadliśmy w dwumeczu z Brondby Kopenhaga, ale trzeba przyznać, że to są już naprawdę silne drużyny.

- Nie wiadomo jednak, kiedy znowu uda się Panu zagrać w europejskich pucharach, bo Cracovia w ostatnich latach regularnie miała problem z zapewnieniem sobie gry w Europie. Teraz też się na to nie zanosi.

- Nie jest to problem. Zresztą, choć teraz zajmujemy zdaje się 9. miejsce w lidze, to do 3. miejsca, premiowanego awansem do europejskich pucharów tracimy chyba tylko 6 punktów. Dlatego jeśli uda nam się zająć miejsce w górnej ósemce, to jak Bóg da możemy pokusić się o zakwalifikowanie się do Ligi Europy. Nic nie jest wykluczone, taką mam przynajmniej nadzieję. Drużynę mamy dobrą, widzę, że to są utalentowane chłopaki, więc stać nas na to.

- Na co dzień jest Pan jest z frakcji kibicującej Crvenej Zveździe czy Partizanowi Belgrad? A może Vojvodinie Nowy Sad?
Najwięcej sympatii mam do Crvenej Zvezdy. Dlatego, że zarówno ojciec, jak i brat i moja mama to kibice Zvezdy. Od maleńkości więc tym nasiąkałem. Teraz jesienią Zvezda była w stanie ograć 2:0 jeden z najmocniejszych współcześnie zespołów na świecie, czyli FC Liverpool. To pokazało, że w futbolu cuda są możliwe.

- Jak Pan sądzi – poziom ligi serbskiej trochę się ostatnio podniósł? Zvezda zostawiła po sobie niezłe wrażenie grając w arcytrudnej grupie Ligi Mistrzów. Inne serbskie drużyny też starają się równać do ekipy Vladana Milojevicia?
Generalnie w tym momencie stan futbolu w Serbii naprawdę jest niezły. Zvezda się dzielnie biła w fazie grupowej Ligi Mistrzów, do której awansowała po nawet nie wiem ilu latach. To na pewno krok do przodu dla serbskiej piłki. Poza tym ostatnio regularnie kilka serbskich klubów grywało w europejskich pucharach: oprócz Zvezdy i Partizana także Radnicki Nisz i teraz nasz Spartak Subotica. Mam więc nadzieję, że serbski futbol wskoczył ostatnio na trochę wyższy poziom. Finansowo może jeszcze nie jest różowo, ale liczę, że stopniowo to idzie ku lepszemu.

- To w takim razie po co Panu transfer do polskiej ligi? Tu ostatnio tendencja odwrotna – drużyny odpadają z europejskich pucharów, ledwo rozpoczynają się rozgrywki.

- Ale z wieloma rzeczami radzicie sobie lepiej, macie inne warunki do pracy. Macie boiska treningowe, a my wiecznie mamy treningi na głównej murawie. To są takie niuanse, które tak naprawdę są istotne.

- Sretenović twierdził też, że Pana atutem jest odpowiedni do futbolu charakter. Co miał na myśli?
W sumie nie mam pojęcia o co mu mogło chodzić (śmiech). Na pewno kocham grę w piłkę. A jak robisz zawodowo, to co kochasz, to najlepsze, co może być. A co do mojego charakteru, to nie ja powinienem się chwalić, wolę jak inni sami mnie ocenią. Muszę się tylko wziąć do nauki języka polskiego, ale na spokojnie.

- Kto w młodości Panu imponował jako piłkarz, na kim się Pan wzorował?

- Jak byłem całkiem mały, to Ronaldinho. Ale później inspirował mnie już Zlatan Ibrahimović.

- A w wolnym czasie, poza futbolem, co Pana najbardziej pasjonuje?

- Niech się zastanowię, czy ja mam jakieś hobby poza piłką… Chyba gra na komputerze i Play Station (śmiech). Gram głównie w „League of Legends” i „Counter-Strike’a”. Jak wracam zmęczony z treningu, to mnie relaksuje. Najbardziej to lubię spędzać czas z moją dziewczyną, bez której na początku było mi tu trochę ciężko. Ale przyjedzie do mnie z Nowego Sadu po okresie przygotowawczym, jak się zacznie liga.

Sportowy24.pl w Małopolsce

Oglądaj mecze Ekstraklasy na żywo online w Player.pl >>>

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Bojan Cecarić z Cracovii: Mój wzór to Zlatan! - Gazeta Krakowska

Wróć na sportowy24.pl Sportowy 24