Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Bójka, która zmieniła wszystko: Mariusz Skrzypczak skazany na Lecha Poznań

Karol Maćkowiak
Mariusz Skrzypczak w dzieciństwie chciał być piłkarzem Lecha. Otwarcie twierdzi, że „był zbyt słaby”. Teraz jest kierownikiem Kolejorza
Mariusz Skrzypczak w dzieciństwie chciał być piłkarzem Lecha. Otwarcie twierdzi, że „był zbyt słaby”. Teraz jest kierownikiem Kolejorza Marcin Rajczak
Mariusz Skrzypczak od ponad roku jest kierownikiem pierwszej drużyny Lecha Poznań. - Moim marzeniem jest wyprowadzić syna na boisko stadionu przy Bułgarskiej - mówi.

Posada kierownika pierwszej drużyny Lecha to dla Mariusza jak spełnienie marzeń. Jak nikt inny może powiedzieć o sobie, że jest kibicem z krwi i kości. Urodził się na szpitalu przy ul. Polnej, wychował zaś przy ul. Marcelińskiej, skąd na stadion Lecha miał kilka kroków. Piłki nożnej uczył go ojciec, który regularnie chodził na mecze Lecha na Dębcu i na stadionie im. 22 lipca, i… podwórko.

Jako młodszy o pięć lat brat, chodził za starszą siostrą. Jej nie zawsze to się podobało, ale Mariusz dzięki temu uczył się grać. Być może była to nieraz twarda szkoła. W końcu jednak trafił do juniorów Kolejorza, w wieku 9 lat. Jego pierwszym trenerem był wybitny niegdyś piłkarz Lecha, Edmund Białas.

Wybryk zakończył Jak sam krytycznie przyznaje, na piłkę na profesjonalnym poziomie nie starczyło umiejętności. Wkrótce Skrzypczak jako 17-latek trafił do Admiry Teletry Poznań, która swoją siedzibę miała przy ul. Marcelińskiej, w miejscu dzisiejszego biurowca.

- Mecze rozgrywaliśmy na boiskach na Grunwaldzie przy ul. Promienistej. Stamtąd trafiłem do Instalgazu, a później trafiłem do Phytopharmu Klęka - wylicza Mariusz Skrzypczak. - Tam też udało mi się pogodzić pasję do piłki i miłość, gdyż wówczas poznałem małżonkę, Edytę - dodaje Skrzypczak.

Jako zawodnik Phytopharmu mógł cieszyć się z awansu do IV ligi. Był to jego największy sukces. Kto wie, jak potoczyłaby się jego kariera i historia zespołu, gdyby nie jedno nieodpowiedzialne zachowanie.

- To było w derbowym meczu z Polonią Środa Wlkp. Niestety, nie utrzymałem nerwów na wodzy, poniosło mnie i nie ma co zganiać na sędziego, czy szukać usprawiedliwień. To już była recydywa, zostałem zawieszony na kilka meczów. To był początek końca - tłumaczy. Drużyna z Klęki się rozsypała i spadła do okręgówki, choć nadal istnieje. Niedługo później Mariusz zakończył swoją przygodę z piłką i zajął się pracą w Lechu, na którego, jak sam powtarza, jest skazany i nieraz nawet charytatywnie pojawiał się na stadionie po prostu po to, żeby pomagać.
Sposób na życieW międzyczasie Mariusz i Edyta się pobrali, a obecny kierownik pierwszej drużyny coraz więcej czasu spędzał na stadionie przy dniu meczowym

- Co to oznacza? Bilety, zaproszenia, czasem trzeba coś przywieźć, odebrać, zajmowałem się też grupami chłopców, które wyprowadzały piłkarzy i podawały piłki. Dzień meczowy dla mnie zawsze zaczynał się po śniadaniu. Nawet jak pracy było mniej, to przychodziłem rano - bo po prostu tym cały czas żyłem. Z biegiem czasu to, co robiłem jako pasjonat, stało się moim sposobem na życie - zaproponowano mi pracę. Tak pozostało do dzisiaj - kontynuuje Skrzypczak, który w międzyczasie był jeszcze kierownikiem drużyny oldbojów Lecha.

Czas spędzony z legendami na zawsze zapadnie mu w pamięci, był też okresem zdobycia doświadczenia przed nową rolą. - To były fantastyczne dni. Brakuje mi dziś wyjazdów z byłymi lechitami, ich anegdot. Niestety z racji ogromu obowiązków nie mam czasu już na to. Nawet gdy terminy z meczami Kolejorza nie kolidują, to chcę poświęcić czas rodzinie. Kontakt nadal mamy, bo byli lechici przychodzą na mecze - przyznaje.

Bez wahaniaNieco ponad rok temu Skrzypczak został kierownikiem Lecha, co jak sam opowiada, było dla niego jak grom z jasnego nieba. Poprzedni kierownik, Dariusz Motała, decyzję o odejściu z klubu podjął odpowiednio wcześniej i przygotował na nią pracodawcę, ale wciąż nie wiadomo było, kto go zastąpi. - Nie spodziewałem się tego. Przyjąłem propozycję bez wahania, cieszyłem się strasznie i do dziś się cieszę, jestem niezmiernie wdzięczny za taką szansę. Później trafiłem pod skrzydła Darka, który swoją pracę przekazał mi wręcz wzorowo - życzyłbym każdemu, by ustępująca osoba ze stanowiska w tak drobiazgowy i szczery sposób wyjaśniłaby wszystkie niuanse - dodaje Skrzypczak.

- Nie ma co ukrywać, byłem zdenerwowany, spięty, bałem się, jak mnie przyjmie zespół. Poza tym to jest także odpowiedzialna praca, nie ma co ukrywać.
Pomyłek nikt nie wybaczyPrzykład Legii Warszawa i Marty Ostrowskiej, której błąd pozbawił Legię awansu do kolejnej rundy eliminacji Ligi Mistrzów, pokazuje, że tu nie ma żartów. Jedna pomyłka może kosztować wręcz miliony euro. Niedopilnowanie formalności związanych z Bartoszem Bereszyńskim zdaniem fachowców sprawiło, że Legia nie weszła do Ligi Mistrzów.

- Może z boku wydaje się, że to jest takie proste, ale proszę mi wierzyć, że nie. Trzeba pilnować zmian w przepisach, trzeba kontrolować, kto przychodzi z rezerw, zgłaszać zawodników. Muszę być cały czas skoncentrowany. Darek Motała powiedział w jednym z wywiadów, iż w trakcie pracy w Lechu więcej wiedział o piłkarzach niż o swojej rodzinie. To pokazuje, jak wiele czasu trzeba poświęcić. To nie jest tak, że wychodzisz z klubu i nie musisz się niczym interesować. Telefony praktycznie cały czasię grzeją - zdradza nasz rozmówca.

Dziś do obowiązków kierownika należy organizowanie podróży, posiłków, noclegów drużyny, wyszukiwanie najbardziej korzystnych opcji pod względem finansowym oraz logistycznym. To zajmuje wiele czasu. - Mogę na szczęście liczyć na pomoc innych , ale to jedna osoba odpowiada za budżet, terminy itd. I tą osobą jestem ja - zaznacza były piłkarz Lecha.

Rozkapryszeni piłkarze? To stereotypO środowisku piłkarzy krążą różne opinie. A to, że zadzierają nosa, że nie da się z nimi porozmawiać, że zgrywają gwiazdy. Czy to prawda?

- Nie zgadzam się z oceną, że piłkarze są rozkapryszeni. Zostałem przyjęty bardzo dobrze, na początku bardzo pomogła mi starszyzna zespołu: Łukasz Trałka, Krzysiek Kotorowski, Szymon Pawłowski pierwsi wyciągnęli do mnie rękę i pomogli się zaadoptować, bo nie ukrywam, że sam nieco bałem się odbioru. Przecież naprzeciw mne stali trenerzy z autorytetem, piłkarze z sukcesami, a ja dla wielu byłem postacią zupełnie nieznaną, anonimową - uczciwie mówi Mariusz Skrzy-pczak.
Piłkarska rodzina Synowie Mariusza wychowali się podobnie, jak tata - przy Bułgarskiej. Obaj tutaj zbierali piłkarskie szlify.

Maciej jest lewym obrońcą ma 21 lat, piłki uczył się od taty, dziś gra w Victorii Września, która za cel postawiła sobie awans do IV ligi. Jak uważa Skrzypczak senior, cel jest realny, bo drużyna ponoć została zmontowana całkiem przyzwoita. Maciej jednak rozpoczął już kursy trenerskie i w tym kierunku chciałby podążać przez najbliższe lata.

Większe nadzieje wiąże się z 16-letnim Mateuszem, kapitanem reprezentacji Polski do lat 17, która właśnie w Ząbkach rozgrywa Puchar Syrenki. Mateusz jest jedną z kluczowych postaci młodzieżowego zespołu narodowego i w niedawnym spotkaniu z Finlandią (porażka 1:3), strzelił jedyną bramkę. Czy młodego piłkarza trzeba pilnować? Tata niespodziewanych nalotów na Wronki nie robi.

- Trenerzy są na miejscu, widujemy się raz na tydzień, nieraz dwa, gdyż każdy ma swoje mecze. Wierzę, że obaj osiągną sukcesy, natomiast w przypadku Mateusza trzeba nieco temperować pewne zachowania. Otóż na meczach reprezentacji pojawia się już mnóstwo skautów, choć ci chłopcy mają zaledwie kilkanaście lat. Niepotrzebnie miesza się im w głowie i odciąga od pracy. Mateusz ma świetne warunki we Wronkach, trenuje w najlepszej akademii młodzieżowej w Polsce - zaznacza Skrzypczak, który od kilku dni ma nowego szefa. Nenad Bjelica został bowiem nowym szkoleniowcem Kolejorza.

Wspólne posiłki, zgrupowania przed meczem, wyjazdy, być może podróże samolotem na mecze - to od zachcianek nowego sztabu szkoleniowego zależeć będzie teraz, jakie obowiązki spadną na Mariusza Skrzypczaka.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Bójka, która zmieniła wszystko: Mariusz Skrzypczak skazany na Lecha Poznań - Głos Wielkopolski

Wróć na sportowy24.pl Sportowy 24