Jakbyś był dziennikarzem to jakie pytanie zadał byś Grzegorzowi Lechowi o pobyt w Koronie?
Nigdy się tak nie zagłębiałem, ciężkie pytanie. To był fajny czas, niewiele zabrakło do awansu do europejskich pucharów. Szkoda porażki z Widzewem w Kielcach, która nam zamknęła drogę do Europy, a wtedy Korona liczyła się nawet w walce o mistrzostwo kraju.
Jeśli chodzi o mnie to z jednej strony powiem, że jestem zadowolony, bo rozegrałem sporo spotkań w ekstraklasie, a miałem niesamowitą konkurencję. Aleksandar Vuković, Vlastimir Jovanović, Edi Andradina, czasami na dziesiątce grał też Paweł Sobolewski, jeszcze Michał Janota. Mocne nazwiska, bardzo dobrzy piłkarze, a ja z nimi walczyłem o skład i w miarę możliwości pomagałem drużynie.
Szkoda, ze musieli zamknąć stadion, żebyś strzelił gola w ekstraklasie?
Pewnie. Jedyne trafienie dla Korony zaliczyłem na Łazienkowskiej przy pustych trybunach, bo stadion był zamknięty. Pewnie już kibice o tym zapomnieli, nie dziwne, skoro przegraliśmy. Na pewno mogłem zdobyć więcej goli, okazji trochę było. Cieszyłem się z tego, że spełniam marzenia, bo dążyłem do tej ekstraklasy. W wieku 27 lat dostałem w niej poważną szansę i myślę, że nie zawiodłem. Byłem w legendarnym zespole Korony – Bandzie Świrów i to dla mnie powód do satysfakcji.
Lubisz wracać pamięcią do Bandy Świrów?
Nie byłem w pierwszym szeregu, ale czułem się bardzo dobrze w tej ekipie. W aklimatyzacji pomógł mi Zbyszek Małkowski, dużo czasu nie było potrzebne, atmosfera panowała genialna. Zostały piękne wspomnienia i staram się utrzymywać kontakt z kilkoma kolegami – z Maćkiem Korzymem, Pawłem Sobolewskim, Tomkiem Lisowskim, Pawłem Golańskim, choćby esemesowo.
Nie obawiasz się, że koronawirus spustoszy polską piłkę?
Piłka się zawsze obroni, a życie musi iść dalej. Teraz panuje panika, czeka nas paraliż gospodarki, ale ludzie potrzebują rozrywki, emocji, a takie daje im sport. Musimy się oswoić z koronawirusem, ale w końcu sytuacja mocno się poprawi.
Długo jeszcze zamierzasz grać w Stomilu Olsztyn?
Mam 37 lat, kontrakt do czerwca, swoje ambicje. W Stomilu spokojnie budujemy zespół, krok po kroku, chcemy się rozwijać. A mój cel się nie zmienia, ja jeszcze chcę zagrać w ekstraklasie. Myślałem, że po udanym sezonie po odejściu na wypożyczenie z Korony do Stomilu wrócę do Kielc, ale postawiono na mnie krzyżyk. Tak bywa w piłce, nie ma co się użalać nad losem. Grając w Stomilu robiłem dobre liczby – gole, asysty, pojawiały się oferty z pierwszej ligi, też z teamów , które walczyły o awans, dwa nawet skutecznie, ale zostałem w Olsztynie. Sam sobie mówię, że Grzesiek jest w stanie jeszcze pokazać klasę na najwyższym poziomie rozgrywkowym w Polsce. Kibice w Olsztynie nie zapomnieli, że to ja zdobyłem ostatnią bramkę dla Stomilu w elicie. To w meczu z Widzewem, oglądałem to kilka razy. Miłe, ale myślę sobie, że trzeba by jeszcze powalczyć o tą ekstraklasę z obecnym klubem. Poczekamy, zobaczymy.
Nadawałbyś się na dziennikarza?
Szanuje pracę dziennikarzy, postępuje wobec nich fair i mam bardzo dobre relacje z mediami. Mam nadzieję, że jeszcze będę mógł coś fajnego powiedzieć wam o swoich występach. Proszę pozdrowić kibiców Korony. Ten klub pozostał w moim sercu.
Trener Wojciech Łobodziński mówi o sytuacji kadrowej Arki Gdynia
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?