Carlo Ancelotti: Zakładam, że Robert Lewandowski będzie gotowy na Real

Michał Skiba
eastnews
Już tylko osiem drużyn jest w wyścigu o zwycięstwo w Lidze Mistrzów. Jeszcze nigdy zagraniczne media nie rozpisywały się tak szeroko na temat zdrowia polskiego piłkarza. Robert Lewandowski jest języczkiem u wagi przed środowym spotkaniem Realu Madryt z Bayernem Monachium. "Lewy" wierzy, że zagra z ekipą Królewskich

Robert Lewandowski był absolutną gwiazdą sobotniego Der Klassiker. Najpierw strzelił gola z rzutu wolnego, w drugiej połowie dał się sfaulować Burkiemu, a potem z bolącym barkiem wykorzystał jedenastkę. Dolegliwość nie odpuszczała kapitanowi reprezentacji Polski i musiał zejść z boiska przedwcześnie. Polaka zastąpił Joshua Kimmich.

- Ma siniaka, ale sztab medyczny mówi, że będzie gotowy na środę - poinformował po spotkaniu szkoleniowiec Bayernu Carlo Ancelotti. Włoskiemu trenerowi można śmiało wierzyć. Już w czwartek wielu kibiców przesadnie przeżywało wcześniejsze zakończenie czwartkowego treningu przez Lewandowskiego. Wtedy "Lewy" trzymał się za prawe udo. W sobotnim klasyku Bundesligi po drobnym urazie nie było już śladu.

– Wychodzę z założenia, że nasz sztab medyczny jest w stanie przygotować odpowiednio Roberta do meczu z Realem, bo to nie jest groźny uraz. Zakładam, że Lewandowski będzie gotowy do gry – zapowiedział szkoleniowiec Bayernu Carlo Ancelotii. Napastnik Bayernu w niedzielę tez tryskał optymizmem. - Trochę bolało, ale to tylko małe stułczenie. To nie jest przeszkoda nie do przeskoczenia - mówił sam zainteresowany.

A w środę może dojść do jeszcze ostrzejszej walki. Lewandowski spotka się w środę z Sergio Ramosem. Już do historii przeszły ich boje w półfinale Ligi Mistrzów, gdy Polak grał w Borussii Dortmund. Ciekawe tylko, czy gdy Hiszpan będzie atakował kapitana reprezentacji Polski przykro nie zrobi się przypadkiem Alvaro Moracie. Niedawno okazało się, że snajper Realu jest fanem Lewego, przynajmniej tak uważa właśnie Ramos, który napisał „Moratowski” na pamiątkowej piłce młodszego kolegi.

W Lidze Mistrzów zobaczymy jeszcze kilku Polaków

Nic w potyczce Juventusu i Barcelony nie zdarzy się bez zgody Szymona Marciniaka. Arbiter z Płocka znowu został doceniony przez UEFA i to on poprowadzi pierwsze starcie Barcy i Juve od finału w Berlinie w 2015 roku (3:1 dla Barcelony). Na liniach będzie pomagał mu duet Tomasz Listkiewicz i Paweł Sokolnicki.

Na Camp Nou żałoba. „Cios”- tak pisze „El Mundo Deportivo” po ligowej porażce Barcelony w Maladze 0:2. Katalończykom odjeżdża pociąg z napisem „mistrzostwo Hiszpanii”. Jedynym realnym celem Barcelony jest już tylko Liga Mistrzów.

- Nie możemy grać, tak jak w sobotę. Musimy zmienić sposób myślenia. Mecz z Juventusem będzie starciem w innych rozgrywkach. Chcemy je wygrać. Juventus to wielki rywal, musimy rozegrać świetne spotkanie - powiedział Andres Iniesta, pomocnik Dumy Katalonii.

Juventus w lidze miał raczej spacerek, bo wygrał z Chievo 2:0. Klub już ruszył z marketingową machiną i nawołuje wszystkich kibiców do... upodobania się do Rambo. Na Juventus Stadium każdy fan Bianconerich ma mieć pomalowane pod oczami charakterystyczne czarne paski - jak na wojownika przystało.

W cieniu tych dwóch hitów odbędzie się strzelecki pojedynek na wyniszczenie. Najskuteczniejsze w tym sezonie w Europie AS Monaco podejmie Borussię Dortmund. W tym spotkaniu możemy spodziewać się zarówno Kamila Glika, jak i Łukasza Piszczka. Tego drugiego w meczu z Bayernem zastępował Felix Passlack. Prawy obrońca kadry odpoczywał w meczu z mistrzem Niemiec, by być gotowym na starcie z ekipą z księstwa.

Wróć na sportowy24.pl Sportowy 24