Carlos Dias, Cafu: Atmosfera w zespole buduje jego wyniki

Tomasz Dębek, Kaja Krasnodębska
Cafu święta Bożego Narodzenia oraz  Nowy Rok spędzi w Portugalii.
Cafu święta Bożego Narodzenia oraz Nowy Rok spędzi w Portugalii. Sylwia Dąbrowa
Sześć bramek i trzy asysty - jesienią Cafu nie tylko w statystykach miał duży wpływ na formę warszawskiej Legii. Choć Wojskowi zanotowali słabe wejście w sezon, ostatecznie zimują na pozycji wicelidera. Z Ricardo Sa Pinto sterów wiosną chcą uplasować się jeszcze wyżej.

Co oznacza Boże Narodzenie dla Portugalczyków?
Podobnie jak w Polsce, tak również w Portugalii Boże Narodzenie to bardzo ważny okres. Czas na oddech od codziennych obowiązków, na odpoczynek. Zatrzymanie się na chwilę i skupienie na tym, co naprawdę ważne, czyli bliskich oraz rodzinie. Na co dzień często nie mamy dla siebie czasu, szczególnie ja, bo mieszkam w Polsce, daleko od miejsca, z którego pochodzę. Święta to ten jeden z nielicznych momentów, kiedy wszyscy mają wolne, a ja dłuższą przerwę i mogę ich odwiedzić.

Jak spędzacie święta?
23 grudnia idę do kościoła, aby się pomodlić. Kolejne dni: 24 i 25 są już tylko dla moich bliskich. Spotykamy się w większym rodzinnym gronie i staramy skupić wyłącznie na sobie. Bliscy są najważniejsi, ale liczy się także atmosfera. Ją tworzą również specjalne potrawy. W Portugalii charakterystyczna jest roupa velha (pol. „stare ubrania”), czyli resztki pozostałe po przygotowywanych wszystkich innych daniach, takich jak dorsz, gotowane ziemniaki czy kapusta. To wszystko zalewa się oliwą i podaje w Boże Narodzenie na obiad. W Wigilię jemy głównie dorsza oraz indyka, ale także sporo słodyczy m.in. grzanki smażone z cukrem czy pudding ryżowy z cynamonem. W święta spędza się bardzo dużo czasu za stołem i w tym czasie zapomina się o dietach.

Dekorujecie choinkę?
Choinka pojawia się w każdym domu, na te kilka dni staje się jego centrum. Zwłaszcza o północy w Wigilię, kiedy pojawiają się pod nią prezenty. Nie jest jednak jedyną ozdobą. Na budynkach wiesza się lampki, często pojawiają się one również w środku. Sam lubię dekorować dom, chociaż w tym roku tego nie zrobiłem. Niedawno zmieniliśmy mieszkanie i po prostu nie było czasu. Ważniejsze, żeby się urządzić, a święta i tak spędzam przecież w Portugalii.

Święta dopiero przed nami, ale jakiś czas temu zrobiliście sobie świąteczne spotkanie w gronie kilku zawodników Legii. Na zdjęciach pojawiał się pan, Inaki Astiz, Carlitos czy Cristian Pasquato.
To prawda, zorganizowaliśmy sobie wigilię w legijnym składzie. To był pomysł Dominika Nagya, to on zaprosił nas do siebie do domu. Drużyna jest dla nas jak rodzina, więc chętnie spotykamy się również po treningach. Nasze rodziny również dobrze się znają, więc bardzo miło spędzić czas w większym gronie. Jedzenia nie przygotowywaliśmy jednak sami - w ostatnim czasie spotkań i wyjazdów meczowych było sporo, trochę brakło na to czasu. Dominik zamówił więc specjalne świąteczne jedzenie z węgierskiej restauracji. Dla mnie to była także możliwość spróbowania tradycyjnych tamtejszych potraw. Smakowały, ale jednak jestem przyzwyczajony do portugalskich zwyczajów.

Wspólnie spędzony czas pomaga także na boisku?
Takie spotkania budują atmosferę, a ją mamy w zespole naprawdę świetną. To, co dzieje się w szatni, przekłada się na boisko. W ostatnich meczach było widać, że jesteśmy drużyną, zawsze walczymy razem. O to dba również trener, który uważa, że zespół powinien być jak rodzina. Jak rodzina spędziliśmy więc też święta - zarówno w mieszkaniu Nagya jak i podczas spotkania zorganizowanego przez klub.

Ma pan lepszy kontakt z piłkarzami zza granicy niż z Polakami?
To normalne. Zawsze tak jest, że więcej czasu spędza się z osobami, które mówią w twoim języku. Ja pochodzę z Portugalii, Carlitos z Hiszpanii, więc siłą rzeczy lepiej się rozumiemy niż z chłopakami z innych państw. Po francusku dogadam się na przykład z Chrisem Philippsem czy Williamem Remy, inni mówią po angielsku. Język piłki jest zresztą międzynarodowy i dobrze dogadujemy się bez względu na to, że każdy z nas pochodzi z innego zakątka świata.

A jak w Portugalii wygląda sylwester?
W Portugalii 31 grudnia je się wspólną kolację z rodziną i spędza z nią czas aż do północy. Wygląda to bardzo podobnie do tego, co robimy w Wigilię, jedynie bez dawania prezentów. Około pierwszej wychodzimy z przyjaciółmi na miasto, pobawić się wspólnie z okazji nadchodzącego nowego roku.

W nowym roku Legia będzie jeszcze lepsza?
Już teraz pokazaliśmy, że potrafimy grać w piłkę. Wydaje mi się, że z tygodnia na tydzień wyglądamy coraz lepiej. Dobrze dogadujemy się z trenerem, czujemy jego wizję i myślę, że powoli przynosi to pierwsze efekty. Trzeba jednak pamiętać - z tym sztabem szkoleniowym pracujemy zaledwie kilka miesięcy i wciąż się docieramy. Dopiero po zimowym okresie przygotowawczym, jak trener Sa Pinto będzie miał okazję dłużej popracować z nami na treningach, zobaczymy skutki jego pojawienia się w Warszawie.

To prawda, że treningi z nim są wyjątkowo ciężkie?
Nie da się osiągnąć sukcesu bez ciężkiej pracy, nie ma drogi na skróty. Jeżeli będziemy robić swoje na treningach, efekty przyjdą również w meczach. Fakt, treningi pod okiem Sa Pinto do łatwych nie należą, ale właśnie po to jesteśmy w Legii, żeby ciężko trenować. Z każdej jednostki wracamy zmęczeni, lecz z poczuciem spełnionego obowiązku. Widzimy, że dzięki temu jesteśmy coraz lepsi, a to zachęca do dalszej pracy.

Jeszcze lepsza jest także Lechia.
To prawda. Ma za sobą naprawdę dobrą rundę, a mecze z nimi nie należą do prostych. Przede wszystkim są bardzo dobrze zorganizowani w defensywie, przez co mają najmniej straconych bramek w całej lidze. Nam w żadnym z dwóch meczów nie udało się strzelić im gola, a Legia na brak napastników nie narzeka. Dwóch solidnych bramkarzy i poukładani obrońcy - to musiało przynieść efekt w postaci kolejnych zwycięstw. Myślę, że to właśnie między zespołem z Gdańska a nami rozegra się walka o mistrzostwo kraju. Mam nadzieję zwycięska dla nas.

Drugie miejsce będzie porażką?
Za Legią trzy mistrzostwa z rzędu, przy tym ostatnim nawet ja miałem swój udział. Brak kolejnego na pewno byłby ogromnym rozczarowaniem. Przychodząc do tego klubu, wiadomo, że jedynym celem jest mistrzostwo kraju i gra w europejskich pucharach. Nie można także zapomnieć o Pucharze Polski, w którym awansowaliśmy do ćwierćfinału.

Również dzięki dwóm pana bramkom zdobytym w Głogowie. Jak podchodzi pan do rozgrywek Pucharu Polski? Graliście również z rywalami z niższych lig, odwiedzaliście nowe miasta.
Dla mnie nie ma różnicy czy gram w ekstraklasie, Pucharze Polski czy Lidze Europy. Do każdego meczu podchodzę tak samo, z myślą o zwycięstwie. Nie lekceważę żadnego rywala, bo futbol znał już wiele niespodzianek. Dobrze, że jak dotąd udawało nam się ich unikać i zarówno w Głogowie, jak wcześniej w Chojnicach. W lutym zagramy z pierwszoligowym Rakowem Częstochowa. Nie wyobrażam sobie innego wyniku, jak zwycięstwa.

Dwa gole w Głogowie, dwa w Legnicy i jeden we Wrocławiu. Aż pięć z sześciu pana trafień rundy jesiennej padło na Dolnym Śląsku.
Nie potrafię znaleźć na to wytłumaczenia. W każdym spotkaniu staram się dawać z siebie wszystko, szukam strzałów. Cieszę się, że udało się akurat w tych meczach, to były dla nas bardzo ważne trafienia. Żałuję trochę, że nie jestem równie skuteczny w domowych meczach. Przy Łazienkowskiej jest świetna atmosfera i chętnie bramką czy dwiema odpłaciłbym się kibicom za ten doping.

Jest pan zadowolony z jesieni w swoim wykonaniu? U Sa Pinto stał się pan podstawowym zawodnikiem.
Jestem mu bardzo wdzięczny za otrzymywane zaufanie i staram się odpłacać na boisku. Rzeczywiście ostatnio gram więcej. Wydaje mi się, że wynika to z tego, że już od dłuższego czasu jestem w Warszawie. Wiosną nie przyygotowywałem się z zespołem, ciężko było więc wejść do drużyny. Intesywna runda play-off, walka o mistrzostwo - nie było czasu na testowanie nowych rozwiązań. Teraz przepracowałem z drużyną letni okres przygotowawczy, poznałem wszystkich. To pomaga przebić się do pierwszego składu. Nie czuję się w nim jednak pewnie. Na mojej pozycji konkurencja jest spora: Andre Martins, Domagoj Antolić, Chris Philipps, więc na każdym treningu, podczas każdego meczu muszę dać z siebie wszystko. Jeżeli moja forma spadnie, usiądę na ławce. Wiosną będę chciał tego uniknąć.

A jak pan czuje się w Warszawie, niedługo będzie rok od przeprowadzki do Polski.
Od początku mi się tutaj podobało, z czasem jest oczywiście coraz lepiej. Mam wielu przyjaciół w zespole, z którymi spędzam czas również poza klubem. Z Carlitosem wybraliśmy się razem na jeden z weekendów, ale i w Warszawie często siedzimy razem. Zwiedzaliśmy także Warszawę, ładne miasto. Tylko pogoda ostatnio nie zachęca do spacerów.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na sportowy24.pl Sportowy 24