Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Co będzie po Kołeckim? Trzeba te nasze ciężary dźwignąć do Tokio

Jakub Guder
fot. Sylwia Dąbrowa
We wtorek na posiedzeniu Polskiego Związku Podnoszenia Ciężarów rezygnację złożył prezes Szymon Kołecki. To pokłosie afery dopingowej związanej z braćmi Zielińskimi. Nowy prezes zostanie wybrany w grudni na walnym zjeździe związku. Potem - z nową ekipą - trzeba będzie te nasze ciężary dźwignąć, by za cztery lata z igrzysk w Tokio jakiś krążek dla Polski zdobyły.

Działacze PZPC nie sypiają ostatnio dobrze. - Ja to jakbym tę winę na sobie nosił, bo przecież jestem z tych ciężarów - mówi nasz człowiek w związku, wiceprezes Mariusz Jędra i słyszymy po głosie, że nie żartuje, a przecież on odpowiada przede wszystkim za sprawy organizacyjne. Co teraz trzeba zrobić? Jak to wszystko odbudować?

Póki co zwolniono trenera braci Zielińskich, Jerzego Śliwińskiego. Cały zarząd był też za tym, aby zaostrzyć kary dla dopingowiczów - w głównej mierze te finansowe. Nowa, specjalna komisja będzie kontrolować odżywki przyjmowane przez atletów. Ci będą mogli wspomagać się tylko suplementami od PZPC. Wreszcie - jedna osoba będzie odpowiedzialna za kontakty z Komisją do Spraw Zwalczania Dopingu w Sporcie, by - tak jak to się zdarzyło teraz - żaden dopingowicz nie pojechał na międzynarodową imprezę.

- Nie skazujmy jeszcze braci Zielińskich. Poczekajmy trochę, bo mogą się odwoływać - mówi Jędra i zapewnia, że młodych talentów nad Wisłą jest sporo. - Mam taki apel, żebyśmy nie skrzywdzili wszystkich za błędy 2-3 osób. Mamy wielu uzdolnionych, młodych ciężarowców nieprzeżartych dopingiem - stwierdza. Jak zauważa ważne będzie teraz to, co stanie się po wyborach w związku.

- Trzeba usiąść z ludźmi podnoszenia ciężarów i porozmawiać. Przeprowadzić konsultacje z Ministerstwem Sporu i Komisją do Spraw Zwalczania Dopingu w Sporcie. Jeśli zostanę w zarządzie związku na kolejną kadencję, to będą priorytety - zaznacza prezes Jędra i zauważa, że wysokie kary finansowe to nie musi być najlepsze rozwiązanie, bo w ciężarach wielkich pieniędzy nie ma. Z drugiej strony - czteroletnia dyskwalifikacja dla braci Zielińskich, to właściwie koniec ich kariery, bo trudno przypuszczać, by po takim czasie wrócili na pomost i skutecznie na nim rywalizowali.

To też zresztą koniec Krzysztofa Szramiaka (Tytan Oława), który przed IO w Rio był rezerwowym, a potem okazało się, że i wynik jego testów jest pozytywny.

- Oczywiście trzeba dobrze opłacać trenerów, ale pieniądze to nie wszystko. Mówią, że powinniśmy czerpać wzorce od innych, ale my musimy opracować swój własny, polski system szkolenia i dbać o to, aby był nowy narybek i szkoleniowcy - wyjaśnia Mariusz Jędra.

- Zobaczymy, czy po wyborach pojawią się ludzie chętni do pracy, którzy pociągną ten wózek w jedną stronę. Mamy potencjał - fajne dzieciaki i juniorów - zapewnia wiceprezes PZPC i przypomina, że organizacyjnie radzimy sobie świetnie. W 2013 roku Polacy zrobili przecież we Wrocławiu mistrzostwa świata, a w tym roku będziemy gospodarzami dwóch innych międzynarodowych imprez - mistrzostw Europy U15 i U17 oraz mistrzostw Europy U23.

No cóż - trzymamy kciuki, by to wszystko udało się podnieść. Zawsze ciężary coś dorzucały przecież do olimpijskiego dorobku. Trzeba liczyć na to, że po niechlubnej przerwie w Rio wrócą do sukcesów za cztery lata na IO w Tokio.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Co będzie po Kołeckim? Trzeba te nasze ciężary dźwignąć do Tokio - Gazeta Wrocławska

Wróć na sportowy24.pl Sportowy 24