Czy napastnik Wisły spełni prośbę Dariusza Wdowczyka?

Bartosz Karcz
Krzysztof Drzazga (z lewej) rozegrał na razie dziewięć spotkań w Wiśle
Krzysztof Drzazga (z lewej) rozegrał na razie dziewięć spotkań w Wiśle fot. Michał Gąciarz
Piłka nożna. Krzysztof Drzazga ma już za sobą pierwsze trafienie w barwach Wisły Kraków

Krzysztof Drzazga na długo zapamięta mecz Pucharu Polski z Zagłębiem Sosnowiec. Piłkarz Wisły strzelił w nim pierwszą swoją bramkę w barwach „Białej Gwiazdy”. Spotkanie zakończyło się dla niego jednak również dość pechowo, bo boisko opuszczał z mocno opuchniętym okiem.

- Po meczu wyglądało to gorzej - uśmiecha się Drzazga. - Nasi fizjoterapeuci robią wszystko, co w ich mocy, żebyśmy szybko dochodzili do zdrowia. Kolory, których nabieram teraz w okolicy oka, to wynik tego, że dostałem mocno piłką.

Najważniejszy był jednak gol. - Cieszę się, że udało mi się strzelić bramkę - mówi. - Wcześniej strzelałem tylko w sparingach. Teraz trafiłem do siatki w oficjalnym meczu. Konkurencja jest duża, bo mamy naprawdę dobrych zawodników, jeśli chodzi o linię ataku.

Podopiecznego chwali trener Dariusz Wdowczyk. - Bardzo się cieszę, że Krzysiek wykorzystał tę sytuację z wyrachowaniem, z zimną krwią - mówi szkoleniowiec. - Nie uderzał na siłę, tylko popatrzył, gdzie stoi bramkarz i pięknym „pasem” z rotacją zdobył gola. Jestem przekonany, że to nie jest ostatnia jego bramka.

Żeby jednak nie było tak „różowo”, Wdowczyk dopowiada: - Miałbym tylko jedną prośbę do Krzyśka. Żeby wtedy, gdy zaczyna grę od początku meczu, wyglądał tak, jak wchodzi na boisko od 60 minuty. Mam w pamięci te mecze, kiedy wchodził z ławki i prezentował się bardzo dobrze. Gorzej wychodzą mu spotkania, które rozpoczyna od pierwszej minuty. Dlatego myślę, że Krzysiek ma nad czym pracować, ma o czym myśleć, może coś przestawić w głowie. Nie tylko przez 20 minut czy pół godziny, ale i przez 90 minut trzeba dawać z siebie wszystko i nie kalkulować.

Drzazga w Wiśle jest od zimy. W tym czasie nie wywalczył sobie jeszcze miejsca w podstawowym składzie, choć jest zadowolony z czasu, jaki spędził pod Wawelem.

- Jestem tutaj od stycznia i dla mnie gra w takim klubie, jak Wisła Kraków, to jest możliwość rozwoju - tłumaczy zawodnik. - Mogę podnosić swoje umiejętności, trenując z takimi zawodnikami, jakich mamy w szatni, i z takim trenerem. Jest jednak też trochę sportowej złości, gdy nie gram. Nie mogę się przecież cieszyć, jeśli nie wchodzę na boisko czy nawet „nie łapię się” do osiemnastki meczowej. Każdy dzień w Wiśle to jednak dla mnie możliwość nauki. Wciąż jestem młodym zawodnikiem i staram się dawać z siebie wszystko, żeby wyciągnąć jak najwięcej.

Piłkarz wierzy też, że gol zdobyty w Pucharze Polski wzmocni jego pozycję w zespole. Przyznaje jednocześnie, że gdy wychodzi na boisko, nie ma obaw przed bardziej doświadczonymi przeciwnikami.

- Myślę, że gra w piłkę polega na tym, że nie można się bać - mówi Krzysztof Drzazga. - Wcześniej trener dawał mi szansę w spotkaniach ligowych i nie wyglądało to najlepiej. Mecz w Sosnowcu to był jednak jeden z lepszych meczów w moim wykonaniu, odkąd jestem w Wiśle. Cieszę się, że jest ten gol, bo w sytuacjach wcześniej się znajdowałem, ale brakowało mi skuteczności. Taka bramka może mi również pomóc z tego powodu, że będę miał większe zaufanie w drużynie. Koledzy chętniej mogą ze mną grać, jeśli widzą, że mogą podać mi piłkę, a ja jej łatwo nie stracę, a może nawet coś strzelę.

W jutrzejszym meczu z Ruchem Chorzów Krzysztof Drzazga raczej jednak na wyjście w podstawowym składzie nie będzie mógł liczyć. Mimo kontuzji Pawła Brożka, od początku zagrają zapewne Mateusz Zachara i Zdenek Ondrasek. Kibice Wisły nie mieliby jednak pewnie nic przeciwko, żeby Drzazga zanotował takie wejście na boisko jak w Sosnowcu.

Sportowy24.pl w Małopolsce

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Czy napastnik Wisły spełni prośbę Dariusza Wdowczyka? - Dziennik Polski

Wróć na sportowy24.pl Sportowy 24