- Zawodnik dostający szansę w dużej organizacji nie może być ogórkiem. To, że do tej pory walczył z rywalami mającymi niewielkie albo ujemne rekordy wcale nie znaczy, że jest słaby. Mój poprzedni przeciwnik, Aleksandar Ilić, też był przez media przedstawiany jako ktoś, kto bił się nie wiadomo z kim. A okazało się, że jest bardzo solidnym zawodnikiem, potrafiącym dobrze rozegrać pojedynek taktycznie. W tym sporcie każdy ma taką samą twarz. Każdy może wygrać, ale też przegrać. Na pewno nie zlekceważę rywala. Podejdę do tej walki tak samo poważnie jak do każdej innej - zapowiada przed sobotnią walką z Anglikiem Tonym Gilesem Damian Janikowski.
Dla 30-letniego wrocławianina będzie występ na KSW 50 będzie kolejnym startem w Londynie. W 2012 r. zdobył tam na igrzyskach olimpijskich brązowy medal w zapasach. Mniej radosna była dla niego wizyta w październiku ubiegłego roku, kiedy to na KSW 45 Michał Materla zafundował mu pierwszą porażkę w karierze MMA.