Damian Kostrzewa zamienił piłkę ręczną na... MMA. "Nie wchodzę do wody, by się w niej utopić"

Paweł Stankiewicz
Na zdjęciu od lewej: Maciej Brzostek i Damian Kostrzewa
Na zdjęciu od lewej: Maciej Brzostek i Damian Kostrzewa Łukasz Borowski
Rozmowa z Damianem Kostrzewą, byłym piłkarzem ręcznym Wybrzeża Gdańsk, królem strzelców PGNiG Superligi i reprezentantem Polski, który teraz chce zostać zawodnikiem MMA i trenuje w grupie Brzostek Top Team.

Latem chciałeś jeszcze grać w piłkę ręczną w PGNiG Superlidze. Ostatecznie jednak skończyłeś karierę szczypiornisty i postawiłeś na MMA?
Już jakiś czas temu mówiłem, że chciałbym zakończyć swoją karierę w Gdańsku. Prowadziłem rozmowy z prezesem na temat mojej dalszej gry w Wybrzeżu i pierwotnie były gwarancje przedłużenia kontraktu. Później spotkaliśmy się i oferta okazała się zupełnie inna niż ta wcześniejsza. Nie mogłem się na to zgodzić. Z klubem z Gdańska poróżniliśmy się finansowo. Mogę jednak powiedzieć, że normalnie rozmawiamy, widujemy się i szanuję wszystkich z Wybrzeża. Próbowałem jeszcze kontynuować karierę w Tarnowie, bo tam był fajny budżet, ale klub nie dostał licencji na grę w PGNiG Superlidze, bo za późno złożył dokumenty. W Gdańsku nie mogłem grać, wyjazd nie wypalił, a nie szukałem klubu na siłę, więc zdecydowałem się chyba jeszcze w dobrym wieku przejść na nową drogę i spróbować sił w sportach walki. Zawsze chciałem podjąć takie kroki, a nie wchodziłbym do wody po to, aby się utopić. Piłkę ręczną zawsze będę miał w sercu, bo to były najwspanialsze lata mojej kariery, ale stwierdziłem, że to może odpowiedni moment, aby spełnić swoje marzenie.

Karierę piłkarza ręcznego miałeś interesującą...
Byłem raz królem strzelców, ale w całej karierze moja średnia bramek na mecz to pięć, więc nie mam się czego wstydzić. Zdobyłem ponad 1100 bramek w Superlidze. Fajny wynik. W reprezentacji zagrałem 15 meczów. Najpierw powołał mnie Bogdan Wenta, a potem Michael Biegler. Potem kontuzje zastopowały moją karierę reprezentacyjną. Problemy zdrowotne wynikały z tego, że za szybko wracałem do sportu i nie miałem świadomości, że wypada posłuchać organizmu. A ja byłem narwańcem i ciągnęło mnie na parkiet. Dziś jestem grubo rok po operacji, innowacyjną metodą i nic mi już nie dolega. Miałem przyjemność debiutować, kiedy reprezentacja odnosiła największe sukcesy. Grałem z Marcinem Lijewskim i Damianem Wleklakiem, z którymi mam bardzo dobry kontakt. Super to wspominam. Dziś wspominamy tamte czasy, ale każdy idzie w swoją stronę.

Grając w piłkę ręczną miałeś treningi bokserskie. Zawsze ciągnęło Ciebie do sportów walki?
To była forma treningu wydolnościowego po operacjach w okresie rehabilitacyjnym. Pojawiały się elementy zajęć na worku bokserskim, ale też podpatrywałem zawodników trenujących i jak to wygląda od wewnątrz. Zawsze pasjonowały mnie sporty walki. To, że zaczynam trenować nie oznacza, że jestem zawodnikiem, ale będę robił wszystko, aby zaadoptować się do nowego środowiska. Mój tata interesował się sportami walki, ale nie trenował po to, aby kogoś zbić tylko traktował to jako sport. W tamtych czasach nie było tyle możliwości rozwoju. Tata robił to dla siebie, a nie zawodowo.

Na zgrupowaniach wygrywałeś nieoficjalne pojedynki?
Nie zawsze. Powiem pokornie, że byli więksi i silniejsi. Każda taka sytuacja nauczyła mnie pokory, a charakter się kształtował przez lata. Sport dawał różne bodźce, jak kontuzje, powrót po operacjach, a to nie jest łatwe dla sportowca. Ja to przeszedłem i dziś jestem człowiekiem gotowym na nowe wyzwania. Nie zakładam, że będę mistrzem świata, bo to byłaby głupota. Szanuję wszystkich zawodników, którzy robią to przez lata, a ja dopiero zaczynam trenować sporty walki. Po pierwszej walce będę mógł ocenić czy to był dobry krok. Nie mam możliwości ani chęci mierzyć się z tymi prawdziwymi zawodnikami, bo na dzień dzisiejszy byłbym bez szans.

Z piłki ręcznej przeniosłeś szybkość i motorykę. Trener Brzostek mówi jednak, że masz też bardzo silny cios.
To jest dość mocno powiązane, bo oddawałem mnóstwo rzutów, a ruch ręki jest podobny. Trzeba to umieć ukierunkować i trafić w tarczę lub worek. Piłka ręczna była moim głównym sportem, a ja to robiłem w ramach treningu uzupełniającego. Niektórzy lubię grać w tenisa czy koszykówkę, a ja boksowałem. To może mi dziś tylko pomóc.

Trener mówi, że potrzebujesz około siedmiu miesięcy do pierwszej walki. Wytrzymasz?
Kontuzje mnie nie oszczędzały, ale dziś przede wszystkim jestem zdrowy. Z każdym doświadczeniem byłem mądrzejszy i zacząłem słuchać ciała. Jeśli ambicja sportowa wychodzi poza zdrowy rozsądek, to kończy się to źle. Teraz kolano jest w bardzo dobrym stanie. Paradoksalnie, ten sport jest bardziej statyczny, chociaż zdarzają się dźwignie na kolano. Nie ma jednak obciążeń związanych z szybkim biegiem czy ze skokami.

MMA to krwawy sport. Czy Kostrzewa nie ma obaw? Czytaj na kolejnej stronie!

Polepszy Ci się teraz status życia w zawodowej grupie?
Nie robię tego dla pieniędzy, to nie jest moja motywacja. Gdyby mi chodziło tylko o pieniądze, to jest wiele innych sposobów. Zawodnicy starają się w mediach wyzywać kogoś do walki, robią prowokacyjne filmiki. Nie jestem tego typu człowiekiem. Mam za co żyć i nie robię tego, bo skończyły się pieniądze w piłce ręcznej, a tutaj zwietrzyłem swoją szansę. Tutaj ryzykuję swoim zdrowiem, a jeśli będę dobry, to pieniądze z czasem też przyjdą.

MMA to krwawy sport. Nie boisz się?
Nie, nie. Gdybym się bał, to nie miałoby to sensu, bo strach mógłby mnie sparaliżować przed każdym wejściem do klatki. To jest próba charakteru. Po skończeniu kariery piłkarza ręcznego miałem okazję sparować z zawodnikami, którzy mają doświadczenie w sportach walki i nie było diametralnej różnicy. Wiem czym ryzykuję i ile mogę zyskać, ale to jest świadoma decyzja.

Jak najbliżsi przyjęli Twoją decyzję?
Mama płacze do dzisiaj, tata też był przeciwny. 20 lat piłki ręcznej, debiut w reprezentacji, do ostatniego meczu w Wybrzeżu, to było całe nasze życie. Rodzice zawsze byli na trybunach. Kochają mnie na tyle, że szanują moją decyzję. Będą przy mnie na dobre i na złe.

Koledzy mówili, że zwariowałeś?
Nie. Jest pozytywny oddźwięk. Pytają o bilety i kiedy pierwsza walka. Pojawiły się komentarze, że odpowiedni człowiek w odpowiednim miejscu. Postaram się ich nie zawieźć. Oni mnie znają, bo chociażby będąc w Kwidzynie sparowaliśmy na rękawice z Michałem Daszkiem czy z Maćkiem Pieńczewskim. Nie były to krwawe walki tylko na zasadzie sprawdzenia się czy treningu uzupełniającego. Wiedzą, że się tym pasjonuję i bardzo mi kibicują. Ja będę przychodził na trybuny i wspierał zespół Wybrzeża. Jak będzie gala, to oni na pewno też się pojawią.

Interesują Ciebie prawdziwe walki, a nie celebryckie?
Tak. MMA jest różnie postrzegane. Proszę brać przykład z Szymona Kołeckiego czy Damiana Janikowskiego. To są wielcy sportowcy. Kołecki nie walczy z zawodnikami z najwyższego poziomu, ale z takimi, którzy mają styczność ze sportami walki. Chciałbym pójść też tą drogą.

Czyli z braćmi Mroczek nie?
Nie, może nie. Chyba że dwaj na raz. Czasami może być mylne przeświadczenie, bo może być zawodnik, który ma rekord zerowy, ale 20 walk amatorskich. Na to też będziemy uważać i mierzyć w zawodnika na podobnym poziomie.

Jak oceniasz pierwsze tygodnie pracy?
Cieszy mnie współpraca z trenerem Maciejem Brzostkiem i wiem, że jestem pod dobrymi skrzydłami. Po skończeniu kontraktu kontynuowałem zajęcia stricte kickbokserskie i bokserskie, więc jakąś bazę miałem, a teraz trzeba to ukierunkować. Teraz treningi będą regularne, więc mam nadzieję, że progres będzie każdego dnia.

Masz już 30 lat. Jakie są Twoje cele w MMA?
Chciałbym przejść przez cały etap, przez który przechodzą zawodnicy. Przygotować się motorycznie, a potem odbyć jakieś sparingi, szlifować technikę. Chcę odbyć okres przygotowawczy z prawdziwego zdarzenia, a na ile mi to pozwoli, to już musi ocenić trener i on podejmie decyzję odnośnie federacji i rywala.

TOP Sportowy: Grał w reprezentacji, teraz kopie w IV lidze

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Damian Kostrzewa zamienił piłkę ręczną na... MMA. "Nie wchodzę do wody, by się w niej utopić" - Dziennik Bałtycki

Wróć na sportowy24.pl Sportowy 24