Start Lublin – BM Slam Stal Ostrów Wlkp. 84:72 (29:17, 11:21, 25:14, 19:20)
Start: Laksa 17, Carter 15, Lemar 13, Dziemba 11, Borowski 9, Taylor 8, Jeszke 8, Szymański 3, Pelczar, Grochowski. Trener: David Dedek
Stal: Threatt 17, Dylewicz 16, Dambrauskas 12, Jevtović 8, Żołnierewicz 7, Garbacz 6, Szymkiewicz 4, Wiśniewski 2, Ryżek, Mokros. Trener: Łukasz Majewski
Sędziowali: Janusz Calik, Adam Wierzman, Tomasz Tomaszewski
Widzów: 3000
Po efektownym zwycięstwie przed tygodniem z Anwilem Włocławek wydawało się, że w starciu z dużo słabszą Slam Stalą Ostrów Wlkp. koszykarze Startu równie gładko zainkasują wygraną. I po pierwszej kwarcie, którą gospodarze rozpoczęli serią 5-0, można było tak wierzyć. Po 10 minutach lublinianie prowadzili bowiem różnicą 12 punktów.
Po pierwszej kwarcie faktycznie myśleliśmy, że będzie, jak z Anwilem. Ale chyba właśnie pomyśleliśmy, a tego nie zrobiliśmy
– przyznaje Kacper Borowski. - W drugiej kwarcie i na początku trzeciej mieliśmy przestój, ale wzięliśmy się w garść. Mieliśmy fale dobrej i złej gry, więc cieszymy się, że chociaż nie wyglądało to super, to udało nam się to zwycięstwo wyciągnąć – dodaje.
W drugiej kwarcie gracze Startu wpadli jednak w poważne problemy. Nie potrafili wypracować sobie czystej pozycji rzutowej i często akcje kończyli pod presją mijających 24 sekund. Jeszcze w 16. minucie, po trójce Kacpra Borowskiego, Start prowadził 38:24, ale ostatnie cztery minuty pierwszej połowy lubelska drużyna przegrała 2:14! Do przerwy zatem Start był lepszy tylko o dwa punkty (40:38).
Niespodziewanie po dwóch kwartach Start przegrywał walkę pod tablicami. Niespodziewanie, bo lublinianie to najlepiej, a ostrowianie najgorzej zbierający zespół w lidze. Tymczasem wiele piłek po nieudanych rzutach padało łupem gości.
- Dużo piłek zbierali obwodowi gracze Stali. Było z tym trochę problemów. W drugiej połowie jednak mocniej zastawialiśmy i mieliśmy pewniejsze zbiórki. Z tego szły kontry i łatwe punkty, dzięki którym zrodziła się przewaga – twierdzi Borowski.
Słaby okres gry miejscowych przeciągnął się jeszcze na początek trzeciej kwarty, którą Slam Stal rozpoczęła serią 10-0. Po 23 minutach meczu Start przegrywał 40:48. Lekiem na problemy gospodarzy okazały się dwa celne rzuty zza linii 6,75 m Mateusza Dziemby. Kapitan Startu dał znak do ataku i poderwał kolegów do walki.
W połowie trzeciej części meczu lublinianie odzyskali prowadzenie (51:50) i nie oddali go już do końca spotkania. A tę kwartę zakończył efektowny wsad Romana Szymańskiego po podaniu Tweety Cartera.
Amerykański rozgrywający Startu zanotował w tym spotkaniu rekordowe 14 zbiórek (wyrównał tym samym osiągnięcie Krzysztofa Szubargi z Arki Gdynia). Ale Carter nie tylko podawał kolegom. Sam również oddał kilka ważnych rzutów. Jego trójki otworzyły wynik tego spotkania, a także zakończyły zwycięskie spotkanie.
- Cieszymy się, że to siódma wygrana z rzędu. Wiadomo, że siedzi to gdzieś z tyłu głowy i chcemy jak najdłużej podtrzymać tę passę. A jak będzie, to nie wiadomo – śmieje się Borowski.
A za tydzień lubelska drużyna jedzie do Torunia na mecz z liderem Polskim Cukrem.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?