Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Dominic Thiem zwycięzcą US Open i pierwszym wielkoszlemowym mistrzem urodzonym w latach 90. Dżinn został w końcu wypuszczony z butelki

OPRAC.:
Hubert Zdankiewicz
Hubert Zdankiewicz
AP/Associated Press/East News
Dominic Thiem pokonał po zaciętej walce 2:6, 4:6, 6:4, 6:3, 7:6(6) Alexandra Zvereva i został mistrzem US Open. Austriak przyznał, że walczył w finale z rywalem i z samym sobą. W końcu jednak się przełamał, przełamał również kilka barier...

Wielki to był mecz i można tylko żałować, że z wiadomych powodów odbył się bez udziału publiczności. Ta byłaby zachwycona niemniej, niż kibice przed telewizorami. Były piękne akcje, dramaturgia, wzloty i upadki, a przez długi czas wydawało się, że to jednak Zverev będzie ostatecznie górą.

To debiutujący w wielkoszlemowym finale Niemiec wygrał dwa pierwsze sety, wykorzystując zdenerwowanie i słabszą grę Austriaka, dla którego była to już czwarta taka próba. Trzy pierwsze były nieudane, bo dwa razy przegrywał w nich z Rafaelem Nadalem (Roland Garros 2018, 2019) i raz z Novakiem Diokoviciem (Australian Open 2020).

Jak jednak przyznał po ostatniej piłce Thiem, tamte doświadczenia w niczym mu nie pomogły. Przeciwnie - tylko jeszcze bardziej pętały nogi.

- Byłem bardzo spięty na początku meczu. Tak bardzo chciałem tego tytułu, a z tyłu głowy cały czas miałem, że jak przegram, to już będzie czwarty raz. Czy będę miał jeszcze kiedykolwiek szansę, żeby zdobyć takie trofeum? Te wszystkie myśli krążyły i mi nie pomagały grać najlepszego tenisa, czuć się wolnym - powiedział. - Było trudno pozostać w meczu i nadal wierzyć. Ale to finał szlema, spodziewałem się, że w pewnym momencie się uwolnię. Nadzieja była cały czas - dodał Austriak, któremu dopiero w trzecim secie udało się zapanować nad nerwami. Nie od razu, bo w nim również musiał odrabiać na początku stratę przełamania.

Podobnie było w piątym secie, w którym Zverev prowadził już 5:3 i miał w dodatku do dyspozycji serwis. Przy prowadzeniu 6:5 przełamać dał się z kolei Thiem i ostatecznie wszystko musiało rozstrzygnąć się w tie-breaku. W nim Austriak w końcu dopiął swego, choć dopiero za trzecią próbą.

- Widziałem tysiące meczów tenisowych, ale czegoś takiego jeszcze nigdy nie przeżyłem - podsumował końcówkę finału w Eurosporcie Boris Becker, który nadal pozostaje w tej sytuacji ostatnim niemieckim zwycięzcą turnieju Wielkiego Szlema (Australian Open 1996).

Thiem z kolei został pierwszym w Erze Open (okres, w którym tenis stał się w pełni zawodowym sportem) tenisistą, który wygrał US Open, pomimo przegranych dwóch pierwszych setów. Piątym we wszystkich Wielkich Szlemach przed nim dokonali tej sztuki Bjoern Borg (Roland Garros 1974), Ivan Lendl (Roland Garros 1984), Andre Agassi (Roland Garros 1999) i Gaston Gaudio (Roland Garros 2004). Jak widać paryskie korty ziemne bardziej sprzyjają takim powrotom, niż nowojorskie korty twarde.

Thiem został również pierwszym od czasów Thomasa Mustera (Roland Garros 1995) austriackim wielkoszlemowym mistrzem. Zarazem pierwszym na świecie urodzonym w latach 90. To z kolei efekt tego, że scenę „zabetonowali” na kilkanaście lat Roger Federer, Rafael Nadal i Novak Djoković. Tegoroczny finał US Open był zaledwie drugim, w ciągu ostatnich 15 lat, w którym nie zobaczyliśmy nikogo z wymienionej trójki.

To jednak - przy całym szacunku dla finalistów - przede wszystkim efekt tego, że Szwajcar i Hiszpan w ogóle nie zagrali w tym roku w Nowym Jorku, a Serb został zdyskwalifikowany w 1/8 finału za uderzenie piłką sędzi liniowej. Za wcześnie więc, by mówić o zmianie pokoleń, zaczekajmy do kolejnych szlemów. Choć jak przyznał jeden z tenisowych ekspertów, dżinn został wypuszczony z butelki, a młode pokolenie w końcu uwierzyło, że się da.

- Kiedy pierwszy raz dotarłem do półfinału Roland Garros, zdałem sobie sprawę, że mogę kiedyś wygrać szlema. Od tego momentu zacząłem o tym marzyć i podporządkowałem całe życie temu, żeby kiedyś tego dokonać. Dziś osiągnąłem życiowy cel - przyznał Thiem, który za zwycięstwo otrzymał trzy miliony dolarów. Zverev za drugie miejsce o połowę mniej.

- To była wielka ulga. Była ogromna presja w meczu, wielkie emocje, fizycznie także było trudno. Ogólnie to nie były łatwe cztery tygodnie. Ale kiedy zdobyłem ostatni punkt, poczułem ogromną ulgę. Wygranie szlema to największa rzecz, jaką można osiągnąć w tenisie - podkreślał Austriak.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Powrót reprezentacji z Walii. Okęcie i kibice

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na sportowy24.pl Sportowy 24