TBV Start Lublin – MKS Dąbrowa Górnicza 72:84 (15:19, 15:17, 22:22, 20:26)
Start: Upson 15, Dziemba 13, Washington 12, Borowski 9, Gospodarek 8, Mirković 8, Morris 5, Szymański 2, Czerlonko, Pelczar. Trener: David Dedek
MKS: Davis 25, Melvin 17, Richardson 14, Gabiński 9, Wołoszyn 7, Wojciechowski 5, Zębski 3, Kobel 2, Łukasiak 2, Chorab. Trener: Jacek Winnicki
Goście przyjechali do Lublina z trzema porażkami na koncie i z mocnym postanowieniem przerwania złej serii. Takiej zadziorności brakowało w grze Startu. - Przegraliśmy głównie mentalnie. Posypało nam się wszystko, co wypracowaliśmy w okresie przygotowawczym. Musimy wziąć się w garść – przyznaje Roman Szymański.
Zespół z Lublina przez zaledwie trochę ponad dwie minuty w pierwszej fazie spotkania znajdował się na prowadzeniu. Przez resztę czasu gospodarze musieli gonić rywali, ale ci cały czas trzymali dystans kilku punktów.
Powtarzającym się problemem lublinian w tym sezonie jest niska skuteczność. Przez cały mecz z MKS koszykarze Startu trafiali na poziomie poniżej 40 procent. W połowie drugiej kwarty ich skuteczność spadła poniżej 30 procent!
James Washington od pierwszych minut próbował napędzać grę zespołu, rozgrywał akcje i szukał dobrze ustawionych kolegów. Pierwsze punkty zdobył natomiast dopiero w 18. minucie, gdy celnie przymierzył za trzy i zmniejszył straty do siedmiu punktów (27:34).
Brakowało mu jednak partnera, który wspomógłby go w grze na odpowiednim poziomie. Zawodnicy z Dąbrowy Górniczej w obronie dużą uwagę poświęcali Washingtonowi, a Amerykanin z każdą upływającą minutą tracił nerwy. W końcu dał upust swojej frustracji i na kilkadziesiąt sekund przed zakończeniem spotkania otrzymał przewinienie techniczne za kilka słów, które skierował w stronę jednego z arbitrów.
- Wszystko wynika z obrony, w której pozwalaliśmy im na zbyt dużo. Nie wypełnialiśmy poleceń trenera i później takie były tego konsekwencje. Wkradła się nerwowość, posypał się atak i doszła do tego frustracja – twierdzi Szymański.
Początkowo gospodarze przeważali chociaż w zbiórkach (MKS w pierwszej kwarcie nie zebrał żadnej piłki na atakowanej tablicy), ale z upływem czasu i ta statystyka zmieniła się na korzyść gości. Obrona TBV Startu pozostawiała wiele do życzenia. Nawet gdy lublinianie zbliżali się do remisu, to przez błędy w defensywie pozwalali przeciwnikowi na łatwe punkty.
W ekipie trenera Jacka Winnickiego od początku meczu pierwsze skrzypce grał Trey Davids, który w połowie spotkania miał na koncie 12 punktów. To on w czwartej kwarcie wziął na siebie ciężar zdobywania punktów i jego celne rzuty pozwoliły przyjezdnym utrzymywać bezpieczną przewagę. – Oddawał bardzo ciężkie rzuty, ale je trafiał. Nie potrafiliśmy go zatrzymać – przyznaje trener Dedek.
Najlepsi strzelcy Startu przed tygodniem w Krośnie – Washington i Kacper Borowski, tym razem w pierwszej połowie trafili tylko po jednym rzucie, a w sumie zdobyli 21 punktów (w Krośnie rzucili po 18 punktów).
O ile wciąż proste błędy w obronie popełnia Devonte Upson, to Amerykanin przynajmniej tym razem dał sporo dobrego w ataku. Miał 6/8 z gry, a do tego zebrał 12 piłek. Duża ochotę do rzucania przejawiał Michael Gospodarek, który po Mariuszu Dziembie oddał najwięcej rzutów (12), ale trafił tylko raz z gry (miał 0/6 za trzy).
TO BĘDZIE NAJWAŻNIEJSZY "MECZ" DLA DUTKIEWICZA
Podobnie jak przed tygodniem w Krośnie, tak i w meczu z MKS, w składzie TBV Startu zabrakło Marcina Dutkiewicza. Zawodnika, który był wyróżniającą się postacią tego zespołu w poprzednim sezonie i którego brak na parkiecie jest bardzo widoczny. Po meczu 32-letni Dutkiewicz poprzez serwis społecznościowy zdradził powody swojej absencji.
„To było tak, jak w większości innych historii z nowotworem w tle. W biegu, codziennym pośpiechu, treningowej rutynie.... Nagle wiadomość, która wywraca życie do góry nogami. Przede mną do rozegrania jeden z najważniejszych meczów w życiu, w którym stawką jest powrót do pełni zdrowia. Dwie kwarty już za mną- diagnoza i operacja. Druga połowa przede mną- wyniki wszystkich badań, dalsze leczenie, a finalnie: powrót na boisko!” - napisał koszykarz TBV Startu.
- Brakuje nam kilku pewnych trójek Marcina, które zawsze dawały nam oddech. Jest to cios dla nas wszystkich i trzymamy na niego kciuki – mówi Roman Szymański.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?