Drugie życie Wawrzyka: Wygrałem, a miałem już nie wrócić do sportu

Artur Gac
Polsat Boxing Night w Kraków Arena. Walka Andrzej Wawrzyk - Marcin Rekowski.
Polsat Boxing Night w Kraków Arena. Walka Andrzej Wawrzyk - Marcin Rekowski. fot. Anna Kaczmarz
Krakowianin Andrzej Wawrzyk wygrał efektownie z Marcinem Rekowskim przez techniczny nokaut w 7. rundzie i pozostał w grze o duże walki w wadze ciężkiej. Wychowanek TS Wisła teraz wypatruje pojedynków w Stanach Zjednoczonych, ale chętnie wystąpi na gali 5 listopada ponownie w Tauron Arenie Kraków.

ADAMEK - MOLINA KTO WYGRAŁ? Zobacz wynik walki Polsat Boxing Night w Kraków Arena [RELACJA NA ŻYWO]

W pojedynku prawdy o swoje „być albo nie być” zaprezentował się Pan naprawdę z dobrej strony.
Nie ukrywajmy, większość kibiców i ekspertów sądziła, że padnę od silnego ciosu Marcina.

A takie uderzenie w ogóle wylądowało na Pana szczęce?
Na szczęście nie przyjąłem żadnego czystego i bardzo silnego ciosu. Raz, gdy wpadliśmy w siebie, poczułem jego siłę, ale to nie zrobiło na mnie wrażenia.

Właściwie przez całą walkę, zakończoną zwycięstwem przez techniczny nokaut w 7. rundzie, to Pan nadawał ton wydarzeniom w ringu.
Przygotowywałem się do tej walki naprawdę bardzo długo i ciężko. Motywował mnie fakt, że pojedynek odbędzie się w moim rodzinnym Krakowie, a ja dawno nie boksowałem na tak dużej gali. Ponadto chciałem sprawdzić sam siebie, w tym przede wszystkim lewą nogę, która została poważnie pogruchotana w wypadku samochodowym. Nie ukrywam, że noga wciąż nie jest w pełni sprawna, choć w ringu wyglądałem dość dobrze. Nieźle poruszałem się i czułem dystans.

Trochę jeszcze brakowało ciosów, zadawanych po przepuszczeniach.
To prawda. Zamiast od razu wejść z uderzeniami, potrzebowałem oprzeć stopę i znowu wyczuć dystans. Nad tym elementem muszę popracować.

Pana progres jest efektem sumiennego treningu?
Może tego nie widać po mojej sylwetce, ale codziennie wykonuję bardzo dużo pracy. Mogę powiedzieć, że na ćwiczenia samej nogi, każdego dnia, poświęcałem od siedmiu do dziewięciu godzin. Zawziąłem się, bo lekarze mówili, że nie wrócę do sportu i będę miał orzeczony stopień inwalidztwa. A ja nie dość, że wróciłem na ring, to jeszcze czuję się naprawdę dobrze.

Wziął się Pan za harówkę, bo po wypadku zrozumiał, jak ulotne jest życie i warto tu i teraz rozwijać swój potencjał?
Faktycznie, po tym karambolu zacząłem bardziej doceniać życie. Teraz, gdy mam jakiś plan, staram się czym prędzej go realizować, bo wszystko może skończyć się w jednej chwili. Ponadto spędzam jeszcze więcej czasu z kochaną rodzinką, czyli żoną i synkami, którzy są moim całym światem. A dodatkowo cały czas jestem zakochany w boksie, więc póki ciało pozwala mi na taki wysiłek, zamierzam realizować się w sporcie.

Polsat Boxing Night 2016 Kraków: Wawrzyk gotowy na nowe wyzwanie
Niebawem będzie Pan gotowy na drugie w karierze, naprawdę duże wyzwanie?
Na pewno będę dążył do walk w Stanach Zjednoczonych z wymagającymi zawodnikami, takimi jak Dominic Breazeale. Tego typu pięściarze, mimo że nie mają tytułów, jeszcze bardziej rozwiną mnie dzięki swoim walorom.

Jak Pan postąpi, jeśli Rekowski upomni się o rewanż?
Nie wiem, czy nasza druga walka miałaby sens... Chciałbym iść swoją drogą, a Marcinowi życzę wszystkiego dobrego. Liczę, że porażka ze mną za bardzo go nie cofnie i jeszcze dostanie atrakcyjną ofertę, jeśli nie w Polsce, to zagranicą. To bardzo dobry zawodnik, który lubi bić się w ringu, ale mój styl jest zupełnie inny, dlatego byłem dla niego trudnym przeciwnikiem. Jeśli dostanie silnego i lubiącego otwarte wymiany zawodnika, wtedy na pewno stoczy dużo lepszą walkę.

Zamierza Pan walczyć za oceanem, ale jak Pan postąpi, jeśli pojawi się oferta walki na kolejnej gali z cyklu Polsat Boxing Night, 5 listopada w Krakowie?
Oczywiście będę zainteresowany, bo to wyjątkowa gala, która znów odbędzie się w „moim” mieście. Tym bardziej że obecność licznych członków rodziny i znajomych w ogóle mnie nie stresuje, lecz dodaje sił. Przy czym będę oczekiwał naprawdę dobrej propozycji finansowej, bo nie jestem już młodzieniaszkiem.

Kontakt na walkę z Rekowskim nie opiewał na satysfakcjonującą gażę?
Powiedzmy, że nie była to oferta, jakiej sobie życzyłem, ale zdawałem sobie sprawę, że wracam trochę niesprawdzony oraz po dłuższej nieobecności na galach w Polsce. Dlatego uznałem, że tym zwycięstwem poprawię swoją pozycję negocjacyjną przed kolejną galą. Mam nadzieję, że włodarze telewizji nabiorą do mnie większego szacunku i kolejna propozycja będzie dla mnie dużo atrakcyjniejsza.

A jeśli padnie propozycja bratobójczej walki, z krajanem Mariuszem Wachem?
Teraz nie jestem w stanie odpowiedzieć na to pytanie. Mariusza, podobnie jak Marcina, bardzo lubię, szanuję i uważam za supergościa. Za Mariuszem dłuższa przerwa, więc może lepiej, żeby spokojnie wrócił na ring i poszedł również swoją drogą. Nie jest już najmłodszym pięściarzem, więc warto, by poszukał naprawdę dobrej szansy.

Jednak nie mówi Pan „nie”?
Na pewno potrzebowałbym czasu na zastanowienie, ale prawdę mówiąc nie widzę argumentów za taką konfrontacją.

**

Polsat Boxing Night 2016 Kraków: Adamek - Molina. Pogromca „Górala”: Mój cios był kwestią czasu**

">

fot. Polsat Boxing Night

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Drugie życie Wawrzyka: Wygrałem, a miałem już nie wrócić do sportu - Gazeta Krakowska

Wróć na sportowy24.pl Sportowy 24