– Ale pierwsza połowa nie zapowiadała tego, że jesteśmy w stanie w ogóle powalczyć o cokolwiek – mówi nam trener bordowo-granatowych Mateusz Konefał i tłumaczy dlaczego: – Byliśmy zespołem apatycznym, choć zespół, to jest złe słowo. Byliśmy ludźmi, którzy machali rękoma i mieli pretensje do wszystkiego. Byliśmy zrezygnowani. Nasza mowa ciała mówiła, że tak naprawdę przyjechaliśmy tu przegrać i odbębnić mecz.
Faktycznie, pierwsza połowa zdecydowanie należała do gospodarzy, którzy już w 9 min wyszli na prowadzenie. Autorem gola była Sebastian Pączko, który wraz z Michałem Biskupem wręcz rozklepali obronę przyjezdnych. Gwarek nie chciał na tym poprzestawać. Gdyby miał lepiej ustawione celowniki i zachował więcej zimnej krwi w polu karnym, to pewnie Warta już by się nie podniosła. Zwłaszcza mając na uwadze to starcie z poprzedniej kolejki. Ale na szczęście podopieczni Konefała jakoś dotrwali do końca z tą jednobramkową stratą.
– W przerwie powiedziałem chłopakom, że nie chcę widzieć ciągle zwieszonych głów. Nawet jeśli mamy przegrać, to chcę, by właśnie ta nasza mowa ciała nie wyglądała w ten sposób. To była kluczowa rzecz, którą chcieliśmy zmienić w przerwie. Powiedzieliśmy sobie, że musimy zacząć mocniej walczyć. Może w piłkarskich aspektach nie upatrywaliśmy swoich szans, tylko właśnie w tych cechach wolicjonalnych. I w drugiej połowie był to już zespół ludzi, którzy walczył o każdy metr boiska. Pomagali sobie, asekurowali. Była wiara. Ławka też ożyła. Pojawił się taki team spirit i naprawdę od tej 46 minuty można było wierzyć w to, że tutaj uda się przynajmniej wywieźć punkt. A okazało się, że jesteśmy w stanie powalczyć o trzy – powiedział szkoleniowiec naszych graczy.
W 78 min w szesnastce sfaulowany został Krystian Rybicki i choć Mateusz Prochoń wyczuł intencje Pawła Krauza, to nie zdołał zapobiec utracie gola. A sześć minut później było 2:1 dla Warty. Jakub Duda zdecydował się na indywidualną akcję. Zbiegł do środka, balansem ciała zgubił obrońcę z Tarnowskich Gór i bramkarza Gwarka zaskoczył strzałem w krótki róg. Piłka wpadła do siatki tuż przy słupku, a na konto warciarzy jakże cenne w ich sytuacji trzy „oczka”.
Nasi oddali tylko dwa celne strzały przez 90 min, ale skuteczność mieli stuprocentową. Z drugiej strony, ekipa ze Śląska miała identyczne statystyki. Warto w tym miejscu dodać, że w bramce Lubuszan zadebiutował Łukasz Wiśniewski, który zastąpił dotychczasowego pewniaka do gry w jedenastce Oskara Natońskiego. I był to w ocenie Konefała udany występ, więc rywalizacja w bramce na treningach może nabrać jeszcze większych rumieńców, a ich opiekun będzie miał pozytywny ból głowy.
Gwarek Tarnowskie Góry – Warta Gorzów 1:2 (1:0).
- Bramki: Pączko (9) – Krauz (78 – karny), Duda (84).
- AstroEnergy Warta: Wiśniewski – Grudziński, Gajda, Bielawski – Gardzielewicz (od 58 Rybicki), Duda, Marchel, Majerczyk (od 65 Micek), Burzyński (od 65 Zdzichowski) – Kasprzak (od 55 Lazar) – Krauz.
- Żółte kartki: Bielawski, Burzyński, Rybicki, Micek, Wiśniewski.
- Tak kibice Agencji Inwestycyjnej Stilonu Gorzów dopingowali niebiesko-białych
- Stal Gorzów na Festiwalu Gwiazd Sportu w Dziwnowie. Na plaży warczały motocykle
- Zmarzlik żegna się ze Stalą: "Nie odchodzę dla pieniędzy". Ale dla kibiców to szok!
- Piękne podprowadzające Stali Gorzów już nie mogą doczekać się kolejnego meczu!
PRZECZYTAJ TEŻ
Sprawdź, czy zdasz test na trenera piłki nożnej
Polub nas na fb
Powrót reprezentacji z Walii. Okęcie i kibice
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?