Grand Prix wraca do Wrocławia po dwóch latach przerwy. W ubiegłym roku na Stadionie Olimpijskim rozegrano inną dużą imprezę - Drużynowy Puchar Świata, w którym po złoto sięgnęła reprezentacja Polski.
W najbliższą sobotę szansę na wygraną będzie miało pięciu Biało-Czerwonych. To Bartosz Zmarzlik, Dominik Kubera, Szymon Woźniak (stali uczestnicy cyklu), Maciej Janowski (zastępujący kontuzjowanego Taia Woffindena) i Patryk Dudek. Ten ostatni otrzymał dziką kartę - według kibiców miejscowej Betard Sparty bardziej zasłużył na nią Bartłomiej Kowalski. 22-latek na co dzień reprezentuje barwy wrocławskiego klubu i w tym sezonie PGE Ekstraligi może pochwalić się imponującą średnią biegopunktową na Stadionie Olimpijskim - 2,359.
Obiekt we Wrocławiu to ważne miejsce w historii Grand Prix. To właśnie na Stadionie Olimpijskim w 1995 roku odbyła się pierwsza runda wspomnianego cyklu. Turniej wygrał wtedy Tomasz Gollob, przed Duńczykiem Hansem Nielsenem i Brytyjczykiem Chrisem Louisem.
Indywidualne Mistrzostwa Świata do 2007 roku regularnie gościły na Dolnym Śląsku. Kibice we Wrocławiu na powrót Grand Prix musieli czekać 12 lat - do 2019 roku, kiedy na zmodernizowanym Stadionie Olimpijskim ze zwycięstwa cieszył się Zmarzlik.
Od tego czasu Wrocław był raczej szczęśliwy dla reprezentantów Polski. W ostatnich pięciu latach w stolicy Dolnego Śląska odbyło się sześć rund Grand Prix (po dwie w 2020 i 2021 roku) - cztery z nich padły łupem Biało-Czerwonych (trzykrotnie Zmarzlik, raz Janowski). Z grona zagranicznych zawodników w 2020 roku triumfował Artiom Łaguta, a dwa lata później Daniel Bewley. W tym sezonie są najskuteczniejszymi żużlowcami Betard Sparty.
Zmarzlik postawi krok w kierunku piątego mistrzostwa?
Tegoroczna Grand Prix wchodzi w decydującą fazę. Do końca sezonu pozostały jeszcze cztery turnieje, z czego trzy zaplanowano na najbliższe weekendy (Wrocław - 31 sierpnia, Ryga - 7 września, Vojens - 14 września). Koronacja mistrza świata odbędzie się tradycyjnie w Toruniu (28 września). Najbliżej tego sukcesu jest Zmarzlik. Lider Orlen Oil Motoru Lublin ze 111 punktami przewodzi klasyfikacji przejściowej. 29-latek ma dość sporą przewagę nad resztą stawki. Znacznie ciekawiej jest za jego plecami - drugiego Roberta Lamberta (90 pkt) i piątego Mikkela Michelsena (87 pkt) dzielą zaledwie trzy „oczka”.
W sobotę najbardziej zdeterminowany, aby odnieść zwycięstwo, będzie zapewne Zmarzlik. Dwa tygodnie temu w Cardiff została przerwana jego passa 51 rund Grand Prix z awansem do półfinału. Jeśli 29-latek w tym sezonie wywalczy piąte w karierze indywidualne mistrzostwo świata, pod względem liczby tytułów zrówna się z Ove Fundinem. Przed Zmarzlikiem będą już tylko dwie żużlowe legendy z sześcioma złotymi medalami - Tony Rickardsson i Ivan Mauger.
Zawody na Stadionie Olimpijskim obejrzy komplet 13,5 tys. widzów. Bilety rozeszły się jak ciepłe bułeczki, czemu trudno się dziwić. Od czasu, gdy Betard Sparta w 2017 roku wróciła na zmodernizowany Stadion Olimpijski, w stolicy Dolnego Śląska trwa moda na żużel. Obiekt na wrocławskim Zaciszu na każdym tegorocznym meczu Betard Sparty wypełnia się w stu procentach.
Turniej we Wrocławiu rozpocznie się w sobotę o godz. 19. Zawody będzie można obejrzeć na kanale TTV oraz Eurosport Extra (na platformach Player i MAX).
Dla najlepszych żużlowców na świecie będzie to intensywny weekend. Na niedzielę zaplanowano rewanżowe ćwierćfinały PGE Ekstraligi (wszystkie spotkania rozpoczną się o godz. 19:15). Orlen Oil Motor Lublin podejmie NovyHotel Falubaz Zielona Góra (54:35 w pierwszym meczu), ZOOleszcz GKM Grudziądz zmierzy się u siebie z Betard Spartą Wrocław (40:50), a ebut.pl Stal w Gorzowie Wielkopolskim powalczy o awans w starciu z KS Apatorem Toruń (48:42).