Pierwsze dwa mecze w Szczecinie King rozstrzygnął na swoją korzyść. Stal potrafiła w Netto Arenie długimi fragmentami dominować, ale źle rozgrywała końcówki. W dodatku pod względem skuteczności nie imponowała statystykami.
Zamknąć trójkę gospodarzy i kontrolować emocje – takie było założenie Kinga na piątkowy mecz w Ostrowie. Przebieg spotkań w Szczecinie pokazał, że Stal bez skuteczności dystansowej nie musi być groźna. Zarys taktyczny jedno, ale presja gospodarzy drugie. Ich porażka eliminowała z dalszej rywalizacji. King miał jeszcze ten luksus, że mógł sobie pozwolić – bez większych konsekwencji – na porażkę.
Spotkanie rozpoczął punkcik Zaca Cuthbertsona, ale po 5 minutach gry Stal prowadziła 11:3. Oddała dwie trójki, kontrowała i naciskała Wilki w swojej bronionej strefie. King grał zbyt nerwowo i nie mógł się wstrzelić. Po 8 minutach gry Stal prowadziła 14:6 i wszystkie punkty dla naszego zespołu zdobył Cuthbertson. Na zakończenie pierwszej odsłony King przegrywał nawet 8:20, bo pudłował, popełniał błędy w ataku i jakby poddał się presji rywali. Pocieszeniem był fakt, że taki scenariusz szczecinianie już przerabiali w dwóch pierwszych meczach ze Stalą. Nasz zespół wchodził na wyższe obroty dopiero w drugiej kwarcie.
Kolejną kwartę King rozpoczął trójką Mateusza Kostrzewskiego, ale to było po trzech minutach gry. Najlepiej to ilustrowało problemy w ataku, brak skuteczności. Z drugiej strony ten rzut rozluźnił gości. Dwie kolejne akcje były skuteczne (m.in. trójka Tony Meiera na 24:16) i trener Stali Andrzej Urban poprosił o czas.
I na tym zakończył się dobry fragment Kinga, a Stal z nadzwyczajną łatwością organizowała atak i solidnie punktowała. Po trójce Jakuba Garbacza prowadziła tuż przed przerwą 42:21. Taka zdobycz Kinga to była katastrofa.
Optymistyczniej zrobiło się na starcie trzeciej kwarty. Bryce Brown rzucił dwie trójki, przy jednej był faulowany i dorzucił punkcik. Zrobiło się 44:29 i King miał dwie szanse na kolejne zmniejszenie różnicy. Popełnił kolejne straty i pomógł ostrowianom wysoką przewagę, a po rzucie Nemani Durisicia był 52:29 (25. minuta). Trener Arkadiusz Miłoszewski wziął czas, ale nawet specjalnie nie denerwował się. Ten mecz musiał być spisany na straty.
I był. King już nie zmusił gospodarzy do większego wysiłku, bo nie był w piątkowy wieczór w stanie tego zrobić. Chodziło o to, by szczecinianie potrafili nabrać większej pewności siebie w ostrowskiej hali – stąd dużo zmian, szukanie optymalnych ustawień i pozycji. Drużyna przekroczyła barierę 60 punktów i to jedyny, mały pozytyw spotkania.
W niedzielę o godz. 17.30 czwarte spotkanie półfinałowe, ponownie w Ostrowie. Wygrana Kinga – premiuje nasz zespół awansem do półfinału, wygrana Stali to remis w rywalizacji i w środę w Szczecinie będzie rozegrane decydujące spotkanie.
Stal Ostrów – King Szczecin 92:60
Kwarty: 20:8, 22:14, 22:20, 28:18.
Stal: Skele 11, Kulig 12 (2x3), Silins 14 (3), Durisić 14 (1), Garbacz 12 (3) – Michalak 16 (2), Loncar 4, Zębski 6, Załucki 3 (1), Rutecki 0, Rozpendowski 0.
King: Meier 9 (1), Mazurczak 5 (1), Cuthbertson 8, Fayne 5, Matczak 2 – Brown 11 (2), Hamilton 12, Borowski 5 (1), Kostrzewski 3 (1), Żmudzki 0.
Gladiatorzy na Narodowym, relacja z gali XTB KSW Colloseum 2
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?