Ertuğrul Erdoğan: Jeżeli nie zmieni się postawa zespołu, ten finał zakończy się 4-0 dla Kinga

Dawid Foltyniewicz
Trener koszykarzy Śląska, Ertuğrul Erdoğan.
Trener koszykarzy Śląska, Ertuğrul Erdoğan. PAP/Sebastian Borowski
KOSZYKÓWKA. Śląsk Wrocław po dwóch meczach przegrywa z Kingiem Szczecin 0-2. - Obawiam się, że ten finał zakończy się wynikiem 0-4 - powiedział trener Ertuğrul Erdoğan.

O ile w pierwszym finale (89:78 dla Kinga) różnica klas pomiędzy oboma zespołami nie była aż tak widoczna, o tyle w niedzielnym meczu szczecinianie wręcz rozjechali Śląsk jak walec. Podopieczni Arkadiusza Miłoszewskiego wygrali różnicą 27 punktów (92:65) i po dwóch spotkaniach o złoto mają na koncie komplet zwycięstw.

- Jako trener biorą odpowiedzialność za ten wynik na siebie. King był dzisiaj drużyną i dzięki temu wygrał. My wręcz przeciwnie. Jest 0-2, ale rywalizacja trwa dalej. Jeżeli jednak nie zmieni się postawa zespołu, nie tylko na treningach, ale przede wszystkim na boisku podczas meczu, to obawiam się, że ten finał zakończy się wynikiem 0-4 - stwierdził trener Śląska, Ertuğrul Erdoğan.

Szkoleniowiec WKS-u podkreśla, że w koszykówce nie trzeba mieć jednego czy dwóch bohaterów, bo o zwycięstwach decyduje wysiłek całej drużyny. „Trójkolorowym” przydałby się jednak ktoś, kto pociągnie zespół w trudnych momentach rywalizacji z Kingiem. Jeremiah Martin robił, co w jego mocy, ale przy agresywnej obronie szczecinian miał ograniczone pole manewru.

- Musimy być drużyną, bo tylko jako zespół możemy przeciwstawić się Kingowi. Wiele osób, dziennikarzy mi mówiło, że jesteśmy faworytem tego finału. Ja odpowiadałem, że King to bardzo dobra drużyna i dzisiaj się to potwierdziło. Nie przez przypadek awansowali do finału - dodał Erdoğan.

Aleksander Dziewa krótko skwitował niedzielne spotkanie. - Słabo zaczęliśmy. Mieliśmy problem z powrotem do obrony, znalezieniem zawodników i to sprawiło, że oddawali rzuty z czystych pozycji. Cieszy, że wróciliśmy do meczu, ale w drugiej połowie coś się zacięło. Nie wiem, co się stało, trudno mi to wytłumaczyć - powiedział wyraźnie przybity reprezentant Polski.

Śpiewy w szatni Kinga
Przyjezdni zaczęli drugi finał w najlepszy możliwy sposób - od serii 13:0. Dobra gra w obronie Kinga sprawiła, że WKS pierwsze punkty (i to po rzutach osobistych) zdobył po niespełna czterech minutach gry.

- Baliśmy się tego meczu. Mówię o obawie zdrowej. Co zrobimy? Jak zaatakuje Śląsk? Jak skoczą na nas i jak na to zareagujemy? Mieliśmy wejście smoka, a później, w pewnym sensie też przez moje rotacje, które rozchwiały zespół, pozwoliliśmy wrócić Śląskowi do gry. Druga połowa to już nasza dominacja. Graliśmy otwartą i skuteczną koszykówkę. Wielu ekspertów nam zarzucało, że byliśmy nieskuteczni za trzy punkty w sezonie zasadniczym. Dzisiaj pokazaliśmy, że to też potrafimy. Wiemy, że to nie koniec, że gra trwa dalej - opowiadał Arkadiusz Miłoszewski, trener Kinga. - Po odprawie przedmeczowej wyszedłem z szatni i nagle słyszę śpiewy. Pomyślałem: „jak tam zaraz wpadnę, to im się odechce śpiewać”. Ale stwierdziłem: „a co jest złego w śpiewaniu?” To Amerykanie coś tam sobie śpiewali. I widzicie jak zagrali - dodał.

od 12 lat
Wideo

Wspaniałe show Harlem Globetrotters w Tauron Arenie Kraków

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Ertuğrul Erdoğan: Jeżeli nie zmieni się postawa zespołu, ten finał zakończy się 4-0 dla Kinga - Gazeta Wrocławska

Wróć na sportowy24.pl Sportowy 24