Ertuğrul Erdoğan: Od początku mojej pracy w Śląsku celem było mistrzostwo (ROZMOWA)

Dawid Foltyniewicz
PAP/Piotr Nowak
Dzień przed pierwszym finałem Energa Basket Ligi, w którym Śląsk Wrocław podejmie w Hali Stulecia (piątek, godz. 20) King Szczecin, porozmawialiśmy z trenerem WKS-u, Ertuğrulem Erdoğanem. Szkoleniowiec „Trójkolorowych” opowiedział nam m.in. o szacunku wobec Andreja Urlepa, znaczeniu dopingu kibiców Śląska oraz wylocie na ubiegłotygodniowe wybory prezydenckie w Turcji.

Ile godzin dziennie poświęca Pan na przygotowania zespołu do finału Energa Basket Ligi?
Muszę podkreślić, że nie tylko ja, ale także członkowie mojego sztabu. Pracujemy praktycznie całymi dniami, co nie znaczy, że ciągle pracujemy z drużyną na parkiecie. To koniec sezonu i musimy być na wskroś efektywni. Skupiamy się więc na tym, aby w możliwie najbardziej klarowny sposób wytłumaczyć zawodnikom nasze założenia taktyczne. Sęk w tym, że nawet jeśli wykonamy swoją pracę perfekcyjnie, wszystko zależy od koncentracji i energii zawodników na parkiecie.

Ma Pan więc czas na lepsze poznanie Wrocławia, czy zna Pan jedynie drogę z domu do Kosynierki, Hali Orbita i Hali Stulecia?
Dom, wspomniane hale i kilka restauracji w centrum Wrocławia – to miejsca, które znam bardzo dobrze. Mieszkam praktycznie w samym sercu miasta i wychodzę na spacery, gdy tylko jestem wolny. Ale jak powiedziałem przed chwilą, spędzam prawie całe dni w pracy.

Śląsk przystąpił do play-offów z pierwszego miejsca. Czy ten fakt okazał się jakkolwiek pomocny w ostatnich meczach?
Podam kilka przykładów. Śląsk w poprzednim sezonie zakończył rundę zasadniczą na piątym miejscu, a i tak został mistrzem Polski. Niektórzy dziennikarze pytali mnie, czy graliśmy słabiej, żeby w play-offach uniknąć Anwilu Włocławek. Oczywiście, że nie, w sporcie nie możesz bawić się w takie kalkulacje. Wygraliśmy rundę zasadniczą, ale w finale zmierzymy się z zespołem, który zdobył tyle samo punktów co my. W ćwierćfinale przegraliśmy u siebie z ósmym w tabeli Treflem Sopot.

Sugeruje Pan więc, że poziom zespołów w Energa Basket Lidze jest wyrównany?
Tak, różnica między czołowymi drużynami nie jest duża. Wspomniany Trefl ma świetnego trenera Žana Tabaka, dobrze zorganizowany zespół i napsuł nam sporo krwi, a tabela mogłaby podpowiadać, że będzie inaczej. W polskiej lidze naprawdę żadnej drużynie nie można dopisywać zwycięstwa przed meczem.

Kilkukrotnie podkreślał Pan, że ma duży szacunek wobec pracy, jaką wykonał w Śląsku Andrej Urlep. A czy miał Pan kiedykolwiek okazję go spotkać?
Nie, ale wychodzę z założenia, że jako trenerzy koszykarscy powinniśmy darzyć się wzajemnym szacunkiem, bez względu na to, jakie mamy relacje. To, że Śląsk za chwilę zaczyna grę w finałach, to nie tylko moja zasługa. Wpływ mieli na to zawodnicy, członkowie mojego sztabu, zarząd klubu. Za organizację zespołu odpowiadał przede mną Andrej Urlep, który wykonał kapitalną robotę. Zacząłem pracę w marcu, a on w tym sezonie przepracował z drużyną cały okres przygotowawczy i prowadził ją w lidze od września. Proszę zrozumieć, że nie zamierzam umniejszać swoich zasług, ale byłoby nieuczciwe, gdybym traktował ten sukces, jakim jest gra w finale, wyłącznie za swoje osiągnięcie.

Po drugim półfinale powiedział Pan, że kibice Śląska stworzyli kapitalną atmosferę w Hali Stulecia. Jak dużym wsparciem jest ich doping?
Ogromnym. Sam nie przykładam wagi do liczby widzów. Najważniejsze jest dla mnie to, że na każdym meczu – zarówno domowym, jak i wyjazdowym – widzę te same twarze. Kibice poświęcają całe dni, żeby wspierać nas, gdy gramy jako goście, często zabierają ze sobą swoje dzieci. Pełna Hala Stulecia oczywiście mnie cieszy, bo gdy gramy słabo, fani naprawdę potrafią dodać nam skrzydeł. Ich wsparcie jest potrzebne zwłaszcza w play-offach, gdy każde spotkanie jest trochę jak bitwa. Nie możesz co kilka dni walczyć, będąc skoncentrowanym przez 40 minut w stu procentach. Właśnie wtedy potrzebujesz kogoś, kto da ci pozytywnego kopa.

W walce o złoto zmierzycie się z Kingiem Szczecin. Jak ocenia Pan siłę waszego finałowego rywala?
Ich awans do finału nie jest dla mnie żadną niespodzianką. King ma świetnych zawodników i trenera, a co do wyników, proszę pamiętać, że w sezonie zasadniczym zdobyli tyle samo punktów co my. Stal Ostrów Wielkopolski również miała dużą szansę na finał. Zmierzymy się jednak z zespołem ze Szczecina i spodziewam się trudnej przeprawy.

Przejmował Pan Śląsk na przełomie lutego i marca, gdy zespół miał za sobą serię porażek. Czy traktował Pan przyjęcie oferty pracy we Wrocławiu jako pewnego rodzaju ryzyko?
Już samo bycie koszykarskim trenerem wiąże się z ryzykiem. Nie ma żadnej gwarancji pracy za zasługi, czego przykładem jest chociażby Andrej Urlep. Gdybym zaczął pracę w sierpniu, poziom ryzyka byłby taki sam. Gdy jesteś szkoleniowcem, ocena twojej pracy jest często uzależniona od kilku ostatnich meczów. Wygrywasz – jesteś dobrym trenerem, przegrywasz – słabym. Chciałbym jednak zaznaczyć, że byłem i jestem przekonany, że jeśli mam wyjechać z Turcji, Wrocław będzie dla mnie dobrym miejscem. Od początku mojej pracy głównym celem było mistrzostwo, więc cieszę się, że za chwilę zaczynamy walkę o złoto.

W niedzielę wyleciał Pan do Stambułu, aby wziąć udział w wyborach prezydenckich. Traktuje to Pan jako obywatelski obowiązek?
Zdecydowanie. Możesz głosować na którąkolwiek partię czy kandydata, ale najważniejsze, że uczestniczysz w ważnych wydarzeniach, które dotyczą twojego kraju. Oczywiście mógłbym stwierdzić, że skoro pracuję teraz poza granicami Turcji i jestem zmęczony po półfinałach z Legią Warszawa, to odpuszczę. Uważam jednak, że jeśli nie bierzesz udziału w wyborach, a wygrywa je ten, z którym się nie zgadzasz, nie masz prawa do narzekania. Pojechałem do Turcji nie z powodów politycznych, lecz aby spełnić swój obywatelski obowiązek. Od kiedy osiągnąłem wiek, w którym mogłem głosować, nie opuściłem żadnych wyborów. Logistycznie było dość trudno. W niedzielę wczesnym ranem wyjechałem z Wrocławia do Warszawy, stamtąd poleciałem do Stambułu i szybko musiałem wrócić, ponieważ w poniedziałek mieliśmy trening. Ale przeżyłem i od razu zabrałem się za przygotowania do finału.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Konferencja prasowa po meczu Korona Kielce - Radomiak Radom 4:0

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Ertuğrul Erdoğan: Od początku mojej pracy w Śląsku celem było mistrzostwo (ROZMOWA) - Gazeta Wrocławska

Wróć na sportowy24.pl Sportowy 24