Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Euzebiusz Smolarek: Może w PZP powinniśmy zająć się też sprawami trenerów

red/bill
Euzebiusz Smolarek karierę to 47-krotny reprezentant Polski. W kadrze strzelił 19 goli. Karierę zakończył w 2013 r.
Euzebiusz Smolarek karierę to 47-krotny reprezentant Polski. W kadrze strzelił 19 goli. Karierę zakończył w 2013 r. Grzegorz Jakubowski / Polska Press
Po zakończeniu kariery na jakiś czas dałem sobie spokój z piłką - mówi były napastnik reprezentacji Polski Euzebiusz Smolarek, który został prezesem Polskiego Związku Piłkarzy.

Kiedy pojawiła się w pana głowie myśl, żeby zostać prezesem PZP?
Rok temu, gdy pierwszy raz rozmawiałem z zarządem, zapoznałem się z tym co PZP robi. Zobaczyłem projekty, porównywałem pracę związku z jego odpowiednikiem w Holandii, w którego strukturach byłem. Obie instytucje są fajne i przydatne. Nie zawsze widać, gdy pomaga piłkarzowi, bo ten czasem nie chce, by sprawę nagłaśniano i była w mediach, bo to nie o to chodzi. Najważniejsze, że nasze działania przynoszą pozytywne rezultaty.

Jakie są pana najbliższe plany z nową rolą?
Dużo rozmów z klubami i związkami. Także z Polskim Związkiem Piłki Nożnej. Rozmawiałem już z prezesem Zbigniewem Bońkiem, na razie telefonicznie. Umówiliśmy się na spotkanie.

Czego pan oczekuje od tej współpracy?
Za wcześnie, by o tym mówić.

Jak się panu spodoba bycie prezesem PZP, to może za jakiś czas będzie pan starał się zostać szefem PZPN?
Haha! Bycie prezesem PZP już mi się podoba, a o PZPN w ogóle nie myślę. Chyba że o spotkaniu z prezesem Bońkiem. Skupiam się na sprawach piłkarzy.

Wśród głównych punktów jest emerytura dla piłkarzy czy uniknięcie tzw. „Klubów Kokosa”, czyli na przykład odsuwanie zawodników od treningów z drużyną, by sprowokować do rozwiązania kontraktu czy emerytury dla piłkarzy.
Zgadza się, oczywiście nie mogę powiedzieć, że zrobimy to za miesiąc, pod koniec roku. Na wszystko potrzeba czasu. Jednak pracujemy nad tym i zwracamy uwagę piłkarzom, żeby też o tym myśleli. Celem jest, żeby dany zawodnik, gdy skończy karierę z jakiegokolwiek powodu, nie obudził się nagle bez pomysłu na siebie i pieniędzy na koncie. Co do „Klubów Kokosa”, to historie mogą wydawać się śmieszne, ale wcale tak nie jest. Przeżyłem to w Polonii Warszawa, gdzie musiałem indywidualnie biegać dookoła boiska czy siedzieć cały dzień na siłowni. Nie poddałem się, robiłem swoje, jednak takie sytuacje nie powinny mieć miejsca.

Co do „Klubów Kokosa”, to historie mogą wydawać się śmieszne, ale wcale tak nie jest. Przeżyłem to w Polonii Warszawa, gdzie musiałem indywidualnie biegać dookoła boiska czy siedzieć cały dzień na siłowni. Nie poddałem się, robiłem swoje, jednak takie sytuacje nie powinny mieć miejsca.

Doświadczenia w holenderskim związku piłkarzy będą miały wpływ na kształt PZP?
Jestem z nim w stałym kontakcie, widzę, co robi. Będziemy z niego czerpać, ale nie tylko. Grałem też m.in. w Niemczech, w Anglii, w Hiszpanii, część moich kolegów z boiska również działa w tym temacie, więc na pewno źródeł czerpania wiedzy jest dużo, trzeba tylko rozmawiać. Poza tym FIFPro [Międzynarodowa Federacja Piłkarzy Zawodowych – red.] cyklicznie robi konferencje. Ważne są też informacje od naszych piłkarzy.

Jakie doświadczenia z kariery może pan wnieść do nowej roli?
Widziałem dużo rzeczy. Na przykład sam negocjowałem kontrakty. Choćby ten z Feyenoordu do Borussii, czy później z Racingiem Santander. Gorzej było w „Klubie Kokosa” w Polonii. Nie wiedziałem, jak rozwiązać ten problem i nawet do kogo z nim się zwrócić. Dziś nie chcę już na niego narzekać. Chcę coś zmienić, żeby takich przypadków nie było.

Karierę zakończył pan w 2013 r. Co pan robił do tego czasu?
Na kilka lat dałem sobie spokój z piłką w ogóle. Czasami tylko oglądałem, ale rzadko, chciałem odpocząć. Z drugiej strony czegoś mi brakowało. Szukałem też swojego miejsca w życiu. To wciąż mało czasu po tym, jak w 2012 r. zmarł mój tata. Nie wiedziałem, jak sobie z tą sytuacją poradzić. Dostałem ofertę, by pracować jako prezes PZP. Spodobał mi się ten projekt. Na swoim przykładzie wiem, że pomysł na życie po karierze jest ważne. Ja akurat miałem możliwość, żeby przeczekać, zastanowić się, co chcę robić. Jednak są tacy, którzy takiej możliwości nie mają.

Wraca pan do Polski na stałe?
Nie, dalej będę mieszkał w Holandii, ale w Polsce jestem bardzo często. Chodźmy w Uniejowie, gdzie mam swoją akademię piłkarską.

Mecze reprezentacji Polski pan oglądał?
Tak, oczywiście.

Jak ją pan ocenia?
Nie negatywnie, gra idzie w dobrym kierunku. Mimo ostatnich zwycięstw można było usłyszeć, że mogłaby być lepsza, ale to zawsze tak będzie. Jak wygra się 5:0, to przecież mogłoby być 6:0 i tak dalej. Jest dobrze i dajmy czas tej drużynie.

Gdy selekcjonerem był Leo Beenhakker, to pan był niezastąpiony w ataku. Dziś jest Robert Lewandowski, Arkadiusz Milik i Krzysztof Piątek. Który z nich robi na panu największe wrażenie?
Nie mogę wymienić tylko jednego, wszyscy robią super robotę. Polska piłka idzie do przodu. Mamy topowych napastników. Nie możemy jednak zapomnieć o innych pozycjach. Kwestia, żeby wszyscy potrafili współpracować na boisku. Holandia też ma dobrych graczy, a nie zakwalifikowali się do zeszłorocznych mistrzostw świata.

Piątkiem zachwycamy się z wiadomych względów, ale czy np. w Holandii też jest o nim głośno?
Tak, ale jest jednym z kilku wyróżniających się piłkarzy. Osoby, z którymi rozmawiam i które wiedzą, że jestem Polakiem często poruszają jego temat. Super, że Piątek strzela tyle goli. Wychodzi mu wszystko. Jednak w programach sportowych aż tak się o nim nie mówi.

Polska bez problemu awansuje do mistrzostw Europy?
Bez problemów to nie, bo inni też chcą awansować do tak fajnej imprezy. Myślę jednak, że będzie mieli z czego się cieszyć.

Poziom ekstraklasy nie jest najsłabszy, ale fajnie byłoby, gdyby był lepszy. No i więcej kibiców mogłoby przychodzić na stadiony. Mam nadzieję, że to kwestia czasu – gdy poziom będzie rósł, widzów będzie więcej.

Lotto Ekstraklasę pan ogląda?
Na żywo nie, nadrobię jako prezes PZP, haha. Byłem za to na trzecioligowym meczu Widzewa Łódź! Co do ekstraklasy, jej poziom nie jest najsłabszy, ale fajnie byłoby, gdyby był lepszy. No i więcej kibiców mogłoby przychodzić na stadiony. Mam nadzieję, że to kwestia czasu – gdy poziom będzie rósł, widzów będzie więcej.

Od niedzieli w ekstraklasie zwolniono czterech trenerów.
Pół żartem, pół serio może nasz związek powinien objąć też sprawy trenerów? Pamiętam, gdy przez rok w Polonii mieliśmy pięciu trenerów. To nie jest dobre, również dla piłkarzy. Nie znam szczegółów zwolnień w ostatnich dniach, ale chyba każdy wie, że to nie jest fajne.

Jest w tym trochę prawdy, że czasem piłkarze grają przeciwko trenerom?
Byłbym naiwny mówiąc, że tak nie jest. To możliwe. Czasami jeden piłkarz lubi trenera, bo gra, inny nie lubi, bo nie gra. To normalne i nie można tego ukrywać.

Jako były piłkarz Borussii Dortmund czeka pan na sobotnie starcie z Bayernem w Monachium?
Spodziewam się ciekawego meczu, w którym oczywiście będę kibicował Borussii. Myślę jednak, że ich wygrana byłaby niespodzianką. Ostatnio mieli gorszy czas, Bayern co prawda też, ale grał ciut ciut lepiej.

Rozmawiał i notował Tomasz Biliński

Radosław Cierzniak po meczu Legia - Jagiellonia: Obyśmy dalej grali tak swobodnie i z wiarą

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Powrót reprezentacji z Walii. Okęcie i kibice

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na sportowy24.pl Sportowy 24