Warto zauważyć, że to już trzecia data finału - najpierw miał on się odbyć w minioną niedzielę, ale już dzień wcześniej Główna Komisja Sportu Żużlowego zdecydowała się przełożyć mecz z powodu złego stanu toru i niekorzystnych prognoz. Nową datą miała być niedziela, ale we wtorek pojawił się kolejny komunikat, według którego oba zespoły mają się ze sobą spotkać w sobotę. Chociaż oficjalnie przyczyny takiej decyzji nie zostały podane, to mówi się, że to przez rozgrywany w niedzielę turniej o Zlatą Prilbę.
- Absolutnie jest mi to obojętne, kiedy pojedziemy - mówi spokojnie zawodnik Cellfast Wilków Krosno Tobiasz Musielak przed finałowym spotkaniem.
Jeden z liderów krośnieńskiej drużyny przyznaje, że dobrze czuje się na zielonogórskim obiekcie.
- Lubię tor w Zielonej Górze, nie zmieniają tego nawet czasami gorsze występy - mówi. - Zawsze lubiłem ten owal i z pozytywnym nastawieniem jadę na finał - dodaje.
Tobiasz Musielak podkreśla jednak również, że nie można specjalnie ufać temu, co się zdarzało na zielonogórskim torze w przeszłości, bo właściwie każdy występ jest inny, a nie bez znaczenia będzie zapewne również pogoda.
- Każdy z nas posiada jakieś notatki dotyczące tego toru, ale zawsze jednak najbardziej powinno się patrzeć na dane warunki z dnia meczu; to jest kluczowe. Wpływ na przełożenia ma także pogoda. Mamy wrzesień, robi się chłodno i silniki zupełnie inaczej pracują
- zauważa Tobiasz Musielak.
Warto przypomnieć również, że Wilki po raz drugi z rzędu znalazły się w wielkim finale. Ostatnio jako beniaminek zespół był zadowolony z samej obecności, a teraz? Pojawiło się większe ciśnienie by awansować?
- Nie sądzę. Ciśnieniem bym tego nie nazwał. Owszem chęć jest duża, ale nie ma ogromnej presji - mówi spokojnie Tobiasz Musielak.
Tymczasem Falubaz wciąż martwi się o zdrowie najskuteczniejszego zawodnika swojej drużyny (i przy okazji całej ligi) Maxa Fricke. Australijczyk podczas ostatniego Grand Prix Szwecji zanotował upadek, po którym wycofał się z dalszej rywalizacji. Zawodnik nie doznał żadnych złamań, ale ma uszkodzony kciuk. Znalazł się jednak w awizowanym składzie gospodarzy sobotniego spotkanie, więc zapewne nikt nie wyobraża sobie sytuacji, by mogło go zabraknąć.
- Teraz nawet nie da się określić ruchomości kciuka, bo rana została obandażowana - tłumaczy Gaszyński na łamach serwisu polskizuzel.pl. - A to jest lewa ręka, bardzo ważna. Ten wypadek w Grand Prix naruszył nerwy, one musiały być szyte. Oczywiście, że zrobimy wszystko, żeby pojechać, ale z ostateczną decyzją musimy się wstrzymać. Tak naprawdę, to lekarz zdecyduje, czy Max będzie mógł wystartować - dodaje.
Z kolei w awizowanym zestawieniu Wilków brakuje... Tobiasza Musielaka. Trudno jednak wyobrazić sobie, by miało go zabraknąć. Przypomnijmy, że trenerzy mogą dokonać dwóch zmian w składach awizowanych.
Początek spotkania o godzinie 15. Transmisja w Canal+ Sport 5.
Trener Wojciech Łobodziński mówi o sytuacji kadrowej Arki Gdynia
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?