- Śląsk jest faworytem tej serii - mówił z pokorą, ale bez przekonania po drugim meczu Mantas Cesnauskis. Jego podopieczni wygrali w rewanżu i jak sam przyznaje, szkoda mu wyniku w pierwszym spotkaniu. Słupszczanie przyjechali do Wrocławia ze ściśle zarysowanym planem, który niemal bezbłędnie realizowali.
Pierwszy mecz „wygrał” Trójkolorowym Robert Skibniewski, zdobywając aż 18 punktów z łuku. Dzień później defensywa słupszczan zneutralizowała tę siłę Śląska, zbijając skuteczność rzutów za trzy punkty z 36,4% na zaledwie 19%. Wrocławianie dawno nie mieli takich kłopotów ze skutecznością. Dawno, czyli od poprzedniego spotkania z Czarnymi (wówczas 71 punktów).
- Po dwóch pierwszych meczach nie mogłem powiedzieć nic złego na temat motywacji mojej drużyny, bo chłopaki niesamowicie walczyli - dodał Cesnausksis. - Dla mnie najważniejsze będzie, by teraz pokazać ten sam charakter, wolę walki i determinację, co we Wrocławiu. Przyjeżdżamy do swojej hali, ale czasami Gryfia potrafi też wywrzeć presję na gospodarzach. To na pewno nie będą łatwe mecze - zapowiedział szkoleniowiec słupszczan.
Śląsk będzie musiał liczyć na powrót do dyspozycji Aleksandra Dziewy. Choć liderowi wrocławskiej drużyny nie można odmówić walki pod koszem, nie znalazła ona przełożenia na punkty (zdobył zaledwie cztery oczka). Na swoje barki ciężar odpowiedzialności wzięli Norbert Kulon i Robert Skibniewski. Jeśli cała trójka wskoczy na najwyższe obroty, defensywa słupszczan będzie miała znacznie trudniejsze dni, niż przed tygodniem.
Trener Wojciech Łobodziński mówi o sytuacji kadrowej Arki Gdynia
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?