Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

FC Barcelona - Juventus Turyn 2:2. Robert Lewandowski znowu bez bramki. Dwa gole „Mosquito” Dembele. Wojciech Szczęsny ratuje Juve

JacK
Napastnik Barcelony Robert Lewandowski (z prawej) walczy o piłkę z obrońcą Juventusu Gleisonem Bremerem
Napastnik Barcelony Robert Lewandowski (z prawej) walczy o piłkę z obrońcą Juventusu Gleisonem Bremerem AP/EASTNEWS
Robert Lewandowski zaliczył swój drugi występ w barwach Barcelony, tym razem w meczu kontrolnym z Juventusem Turyn (2:2), podczas amerykańskiego tournee „Blaugrany”. Cztery dni wcześniej „Lewy” zadebiutował w Barcy w przedsezonowym El Clasico z Realem Madryt (1:0). W obu spotkaniach polski napastnik nie zdobył bramki i miał zaledwie po dwie okazje do pokonania bramkarzy. Gole strzelali natomiast skrzydłowi - Juventusowi dwupaka wbił Ousmane Dembele, Realowi - Raphinha. Mimo że dwa gole puścił Wojciech Szczęsny, to kilka razy popisał się udanymi interwencjami.

Lewandowski wyszedł w Dallas, podobnie jak przeciwko Realowi w Las Vegas, z numerem 12 na koszulce. „Dziewiątka” cały czas należy do Holendra Memphisa Depaya. Organizatorzy spotkania, prezentując składy obu drużyn, zrobili błąd w nazwisku Polaka, przedstawiając go jako „Lewandoski”. Znowu więc gdzieś zapodziała się ta nieszczęsna literka „w”, z którą kłopoty mieli wcześniej sprzedawcy koszulek z nazwiskiem „Lewego” w fanstorze na Camp Nou.

Polski goleador ponownie, jak w meczu z Realem, był aktywny, szukał piłki w polu karnym, zbiegał na boki, starając się cały czas być pod grą. Niestety, egoistyczna postawa skrzydłowych Barcelony pozbawiła kapitana reprezentacji Polski podań i dobrych okazji strzeleckich, jakich doświadczał od idealnie obsługujących go partnerów w Bayernie Monachium. W Barcy zarówno Dembele jak i Raphinha kochają drybling i lubują się w wykończaniu indywidualnych akcji niż wolą wybornie posłać piłkę do środkowego napastnika.

Lewandowski musiał więc sam starać się wypracowywać sobie okazje strzeleckie. Przez 62. minuty swojego występu w Dallas oddał dwa groźne uderzenia na bramkę Szczęsnego. W 6. minucie po podaniu Sergio Busquetsa przestrzelił minimalnie z dystansu, a w 57. minucie po dośrodkowaniu Francka Kessie głową znowu posłał piłkę nad poprzeczką.

Trener Barcelony Xavi Hernandez, mimo wszystko docenił występ Lewandowskiego:

- Bardzo nam pomaga swoją pracą i swoją presją. Gole przyjdą, bo strzelał je przez całą swoją karierę. Jest dla nas piłkarzem o niezwykłych zdolnościach i zamierza nas bardzo wesprzeć - wyjaśnił szkoleniowiec „Dumy Katalonii”..

Absolutnym bohaterem sparingu z Juventusem okazał się w „Blaugranie”, która tym razem zagrała w stylizowanych na złoto strojach, mających uczcić złoty medal Hiszpanii na igrzyskach olimpijskich w Barcelonie 1992, kapryśny skrzydłowy Dembele. Francuz, który chciał tego lata opuścić Camp Nou, ale ostatecznie przedłużył kontrakt z Barcą, popisał się na Cotton Bowl dwoma fantastycznymi golami i niebanalną pobramkową cieszynką, udając „śpiącego”.

W 33. minucie po indywidualnej akcji na prawym skrzydle, zatańczył z Alexem Sandro oraz Juanem Cuadrado, zbiegł do środka i strzałem w długi róg dał Barcy prowadzenie 1:0. W 41. minucie przy stanie 1:1, „Mosquito” ponownie wyprowadził „Dumę Katalonii” na prowadzenie, zakładając kanał Cuadrado i znowu strzelając w długi róg. Tym razem także zaimitował po bramce „ułożenie do snu”.

Trener „Blaugrany” pochwalił postawę Dembele, a zwłaszcza gole po wykonaniu charakterystycznego dla siebie rajdu zwanego przez Katalończyków „rowerem”:

- Pokazał, do czego jest zdolny, robiąc różnicę od prawego skrzydła w akcjach jeden na dwóch. Jest innym graczem, wyjątkowym i dużo nam daje. Musi coś zmienić, być bardziej konsekwentnym, strzelać więcej goli. Nie znałem Dembele przedtem, ale odkąd przyjechałem, widzę go szczęśliwego i zawsze mówi mi, że jest zaangażowany w projekt. Widzę go takiego od listopada, dlatego tak bardzo nalegałem, aby został - stwierdził Xavi.

Dwukrotnie do remisu Juve doprowadzał Moise Kean - w 39. i 52. minucie. W „Starej Damie” poza włoskim napastnikiem z iworyjskim rodowodem zaznaczył swoją obecność polski golkiper, broniąc groźne strzały Pierre-Emericka Aubameyanga i Kessie. Od 46. minuty Szczęsnego zmienił włoski bramkarz Mattia Perin, który obronił m.in. Raphinhy.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo
Wróć na sportowy24.pl Sportowy 24