Kiedy w 16 grudnia 2018 roku, w swoim debiucie w seniorskiej drużynie Lecha Poznań strzelił gola Zagłębiu Sosnowiec, stając się najmłodszym w historii Kolejorza zdobywcą bramki w ekstraklasie, mówiło się, że jest prawdziwą perełką. Wróżono mu wielką karierę i rekordowy transfer. Ówczesny trener Adam Nawałka komplementował skalę jego talentu i zapewniał, że robi widoczne postępy niemal z dnia na dzień. Gdy pół roku później, jego bramka dała zwycięstwo 1:0 w meczu z Legią, artykuły o nim zamieściły wszystkie liczące się media w Polsce.
Pisano, że zaprosił go do siebie Arsenal, miejsce w swojej szkółce zaproponował Inter, miał go na celowniku Ajax i Hoffenheim. Trafił wtedy też na prestiżową listę „The Next Generation” tworzoną przez dziennikarzy „The Guardian”, na której umieszcza się największe talenty piłkarskie z całego świata.
Zobacz też: Warta Poznań może spuszczać z tonu. Radomiak przyjedzie do Grodziska Wielkopolskiego walczyć o życie
Zaczął wyglądać na zagubionego
Okazało się, że wielki talent to nie wszystko. Choć szansę dawali mu kolejni trenerzy Dariusz Żuraw i Maciej Skorża, gwiazda "Marchewy" gasła. W tym czasie furorę robili trochę starsi od niego wychowankowie Jakub Moder, Kamil Jóźwiak, Tymoteusz Puchacz, a potem jego rówieśnik Jakub Kamiński, a więc piłkarze, o których wcześniej nie było tak głośno.
Kibice coraz częściej narzekali na Marchwińskiego, bo gdy pojawiał się na boisku, grał poniżej oczekiwań. Praktycznie każdego szkoleniowca Lecha Poznań, pytano się o przyczyny tego, że "Marchewa" nie robi postępów i sprawia wrażenie zagubionego. Bezradnie ręce rozłożył nawet Maciej Skorża, który przyznał się, że nie potrafi "dotrzeć" do Filipa i jest to jego duża porażka trenerska.
Trzeba jednak też wspomnieć o okolicznościach. Skorża miał wyznaczony jasny cel. Miał zdobyć mistrzostwo, nie musiał tak jak poprzednicy promować talentów, nawet kosztem wyników. Świetnie spisywał się Amaral, więc Marchwińskiemu nie musiał poświęcać swojej cierpliwości i uwagi.
Wypychany na wypożyczenie
Na początku tego sezonu, znów powrócił temat wypożyczenia Marchwińskiego. Wielu fachowców zwracało uwagę na to, że jest to jedyny obok Kownackiego wychowanek, który nie zasmakował innego środowiska, że przydałaby się mu szkoła życia, którą przeszli starsi koledzy, i że jeśli nie opuści strefy komfortu, może zmarnować swój talent. Takie "odświeżenie" głowy wydawało się ostatnim lekarstwem na marazm, który go dopadł.
Lecz jak to w życiu bywa, złote recepty często są niewiele warte, a decyduje przypadek i szczęśliwy splot wydarzeń. Marchwiński skorzystał nie tylko na tym, że spodobał się van den Bromowi, ale też z tego, że Kolejorz miał bardzo intensywny kalendarz. Wypadł mu także jeden konkurent czyli Amaral, a potem drugi, Filip Szymczak. Nie można jednak powiedzieć, że od tego momentu przeszedł błyskawiczną metamorfozę. "Marchewa" rozkręcał się wolno, Holender dał mu duży kredyt zaufania, a widoczne efekty przyszły dopiero w tej rundzie, choć początkowo też dobre mecze przeplatał z tymi bezbarwnymi.
Marcowy przełom
Marzec zakończył z nagrodą dla najlepszego młodzieżowca ekstraklasy. W pojedynku przeciw Lechii Gdańsk (5:0) zaliczył asystę przy trafieniu Kristoffera Velde, natomiast dwa tygodnie później przyczynił się do zwycięstwa Kolejorza w meczu z Widzewem Łódź (2:1), zdobywając swojego drugiego gola tym sezonie w ekstraklasie. W międzyczasie miał spory udział przy wyeliminowaniu Djurgarden (5:0 w dwumeczu) w 1/8 finału Ligi Konferencji Europy.
- Jest świetny i cieszę się, że to udowadnia. Mam nadzieję, że Filip w końcu dostanie wsparcie na jakie zasługuje. A nie tylko krytykę i hejt. Wspierajcie go, proszę o to! Ja go wspieram z całego serca i mamy tego efekty
- mówił van den Brom w wywiadzie dla Interii.
Po meczu w Łodzi schodzącego z boiska "Marchewę" żegnały oklaski na stojąco.
W ostatnich dwóch meczach dwukrotnie wpisał się na listę strzelców. Strzelił gola Cracovii i w niedzielę Rakowowi.
Tak dobrych liczb jeszcze nie miał. Wliczając mecze w Europie, w tym sezonie ma już na koncie 7 bramek i 4 asysty.
-Trener van den Brom jest inny niż poprzedni trenerzy, bardzo mi się podobają treningi i filozofia gry. Myślę, że odnajduję się w tym dobrze. Czuję, że rozwinąłem się w tym sezonie właśnie poprzez treningi. Mamy bardzo dużo małych gier, na małym polu. Czuję, że ta szybkość myślenia trenowana w takich warunkach sprawia, że moje umiejętności idą do góry
- powiedział na oficjalnej stronie Lecha młodzieżowy reprezentant Polski.
Pytania o przyszłość
Za dobrą formą idą też pytania o jego przyszłość. Kontrakt Marchwińskiego z Lechem kończy się za rok. Możliwe zatem, że już w lecie pojawią się dla niego ciekawe propozycje.
Ciekawe jak zareaguje na nie klub i sam zawodnik, którym opiekuje się znana włoska grupa menedżerska Branchini. Zdaniem Tomasza Włodarczyka z "Meczyków", Lech ma wkrótce złożyć "Marchewie" propozycję nowego kontraktu. Od tego czy ją zaakceptuje, zależeć będą dalsze ruchy. Historia pokazuje, że by zaistnieć w mocniejszej lidze, trzeba być najpierw gwiazdą ekstraklasy. Marchwiński, choć teraz znów o nim się dużo mówi, tego statusu jeszcze nie ma. Lecz to może też zmienić się stosunkowo szybko.
Wielki Piątek u Ewangelików. Opowiada bp Marcin Hintz
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?