Fortuna 1. Liga. Byliście na meczu Arki Gdynia z GKS-em Katowice? Szukajcie się na zdjęciach! Tak wyglądała oprawa spotkania!

Spotkanie z "Gieksą" pod kątem kibicowskim był dla fanów żółto-niebieskich jednym z najbardziej atrakcyjnych wydarzeń w tym sezonie na stadionie przy ul. Olimpijskiej 5.

Wiadomo było, że nad morzem zjawi się liczna delegacja fanatyków z Górnego Śląska, i tak rzeczywiście się stało. Sektor gości wypełnił się niemal po brzegi.

Fani Arki Gdynia, którzy m.in. ze względu na długoletnią zgodę z inną ekipą ze Śląska, Polonią Bytom, sympatyków "Gieksy" szczególną sympatią nie darzą, przez cały mecz wspierali żółto-niebieskich głośnym dopingiem.

Tradycyjnie też nie mogło zabraknąć szalików, flag, bębna i innych elementów meczowej oprawy. Sektorówką upamiętniono śp. Mariusza "Mariego" Bartnickiego, fanatyka Arki Gdynia, zamordowanego nożem 30 marca 2003 roku na ulicy Grabiszyńskiej we Wrocławiu przez Tomasza P., kibica Wisły Kraków.

Odbył się przy tej okazji także pokaz pirotechniczny, a ultrasi Arki Gdynia odpalili race. Niestety okazała oprawa meczu i głośny doping kolejny już raz w tym sezonie Fortuna 1. Ligi na stadionie przy ul. Olimpijskiej 5 nie pomogły żółto-niebieskim sięgnąć po komplet punktów.

CZYTAJ TAKŻE:
Arka Gdynia rozczarowała i zaledwie zremisowała z GKS-em Katowice. Kolejne, cenne punkty stracone

Arka Gdynia, choć dwukrotnie prowadziła, ostatecznie dała sobie wydrzeć zwycięstwo. Znowu po stałym fragmencie gry i błędzie w obronie. Postawa w defensywie żółto-niebieskich w tym sezonie woła niestety o pomstę do nieba.

33 stracone gole przez Arkę Gdynia w 25 rozegranych dotychczas spotkaniach Fortuna 1. Ligi mówią niestety same za siebie. Mimo zmiany trenera w przerwie zimowej i zastąpieniu Ryszarda Tarasiewicza przez Hermesa ten aspekt gry zespołu niestety nie poprawił się.

Część kibiców już zresztą zastanawia się, czy Brazylijczyk na pewno jest odpowiednią osobą do kierowania sztabem szkoleniowym żółto-niebieskich.

- Jak na razie tego niestety nie widać, a czas i punkty uciekają - usłyszeliśmy po meczu z GKS-em Katowice od Marcina, kibica Arki Gdynia. - Wiadomo, że szkoleniowca nie powinno oceniać się po kilku tygodniach pracy, a ciągłe zmiany na ławce trenerskiej do niczego nie prowadzą, jednak wielu fanów jest zdania, że Hermes po zwolnieniu Ryszarda Tarasiewicza nie był idealnym kandydatem, aby pod jego wodzą zespół szturmował wrota ekstraklasy. On nie ma niestety doświadczenia w samodzielnym prowadzeniu zespołu. Nie jestem ekspertem i trudno mi ocenić, czy odpowiednio przygotował drużynę do rundy wiosennej, ale gołym okiem widać pewne fakty, które muszą niepokoić. Część piłkarzy, zamiast rozwijać się, prezentuje regres formy. Michał Marcjanik, nasz kapitan i dawniej ostoja defensywy, popełnia błąd za błędem. Doszło do tego, że trzeba było posadzić go na ławce rezerwowych. Omran Haydary, który przed przerwą zimową siał popłoch w szeregach rywali, teraz snuje się po boisku. Daleko też do optymalnej dyspozycji Hubertowi Adamczykowi, choć on akurat z "Gieksą" zagrał nieźle. Generalnie jednak nie może być tak, jak przy okazji meczu z Odrą w Opolu, że zespół ciągnie w pojedynkę w ofensywie 19-letni Kacper Skóra. To utalentowany zawodnik i pokładamy w nim jako kibice wielkie nadzieje, jednak ciężar gry powinni brać w większym stopniu na siebie bardziej doświadczeni koledzy. Hermes musi się nad tym wszystkim zastanowić. Drużynie potrzebny jest wstrząs, bo jak tak dalej pójdzie, to nie załapiemy się w tym sezonie nawet na baraże do ekstraklasy.