Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Greg Hancock: Janowski, Łaguta i Woffinden nawzajem podnoszą sobie poprzeczkę

Dawid Foltyniewicz
Greg Hancock z lewej, obok Tai Woffinden.
Greg Hancock z lewej, obok Tai Woffinden. Szymon Starnawski
W piątek i sobotę Wrocław będzie gospodarzem dwóch rund cyklu Grand Prix. – Nowy tor na Stadionie Olimpijskim i jego geometria mają wpływ na to, że wyścigi są bardzo ekscytujące, a jednocześnie wymagające dla zawodników – mówi w rozmowie z nami Greg Hancock.

Sympatycy Betardu Sparty po dwóch pierwszych turniejach tegorocznego sezonu Grand Prix mogą być nad wyraz usatysfakcjonowani. W pierwszej rundzie w Pradze triumfował Maciej Janowski, a dzień później Artiom Łaguta. Wspomniana dwójka przewodzi obecnie klasyfikacji przejściowej cyklu. – Jestem bardzo zadowolony z wyników, jakie osiągnęli w Grand Prix Czech zawodnicy Betard Sparty. Do końca rywalizacji wciąż jeszcze daleka droga, ale już moje wcześniejsze przewidywania mówiły, że Maciek Janowski, Artiom Łaguta, Tai Woffinden i Bartosz Zmarzlik będą faworytami do zwycięstwa w klasyfikacji końcowej – twierdzi Greg Hancock.

Legendarny żużlowiec czterokrotnie cieszył się z tytułu indywidualnego mistrza świata. Po zakończeniu kariery 51-latek wciąż pozostał jednak blisko czarnego sportu. Od początku sezonu 2021 jest członkiem sztabu szkoleniowego Betardu Sparty, będąc odpowiedzialnym w głównej mierze za szkolenie młodzieży. – Bardzo lubię swoją funkcję w drużynie i wkładam w nią dużo serca i zaangażowania. Młodzi zawodnicy są bardzo otwarci na moje wskazówki, a to tworzy wspaniałą więź, która pozwala im się doskonalić. Są jak gąbki, chłonąc wszystkie informacje, które mam do zaoferowania i dobrze na nie reagują. Każdego dnia zapewniają mi coraz więcej adrenaliny – zapewnia Hancock.

Rola Amerykanina we wrocławskim zespole nie ogranicza się wyłącznie do pracy z młodzieżą. „Grin” pomaga także pierwszej drużynie podczas meczów PGE Ekstraligi. Na co dzień pod jego okiem trenuje zatem trzech stałych uczestników cyklu Grand Prix. – Maciek, Artiom i Tai wciąż podnoszą sobie poprzeczkę poprzez wspólną jazdę i pracę. Moim zdaniem jest to klucz do ich sukcesu w tym sezonie. Wszyscy są zdeterminowani, aby przez cały czas być trochę lepsi od siebie nawzajem. To jest niesamowite... Świetnie się z nimi wszystkimi dogaduję i to bardzo satysfakcjonujące – przyznaje.

Stadion Olimpijski – wyjątkowe miejsce na żużlowej mapie
Cykl Grand Prix wrócił do Wrocławia po dwunastoletniej przerwie w sezonie 2019. I to w jakim stylu! Wspomniane zawody obfitowały w wyprzedzenia i były jednym z najlepszych widowisk w historii rozgrywek. Zwycięzcą okazał się wówczas Bartosz Zmarzlik, który później został czempionem globu. Przed rokiem na Stadionie Olimpijskim wygrywali Łaguta oraz Janowski. W piątek i sobotę Wrocław ponownie będzie gospodarzem dwóch rund.

– Pomysł organizowania dwóch imprez Grand Prix w jeden weekend naprawdę mi się podoba. Jako były zawodnik mogę powiedzieć, że eliminuje to cały dzień treningów, ale także daje szansę zawodnikowi w pełni wykorzystać dobrą passę lub dokonać szybkich zmian, aby naprawić potencjalny problem na kolejny dzień rywalizacji. Żużlowcy mają obecnie bardzo napięty grafik, ale taki format pozwala im na pełne skupienie przez dwa-trzy dni. Sporo zyskują także kibice, którzy przemierzają często duże odległości, aby obejrzeć zawody. Teraz możemy mieć dwa turnieje w jeden weekend, to fantastyczne – uważa Hancock.

Po złagodzeniu ograniczeń związanych z rozprzestrzenianiem się koronawirusa Stadion Olimpijski podczas spotkań Betardu Sparty wypełnia się niemal do ostatniego miejsca. Podobnie będzie w najbliższy weekend. Zawody obejrzy ponad 12 tys. widzów. – Z tym stadionem wiąże się sporo historii, nie tylko tych sportowych. To dla mnie zawsze wyjątkowe uczucie, kiedy wjeżdżam na teren obiektu od strony bramy głównej, przejeżdżam przez tunel drzew i widzę stadion w oddali. Świadomość, że został on zbudowany jeszcze przed II wojną światową, nadaje mu dodatkowej wartości w historii Polski. To specjalne miejsce, które dostarczyło mi wielu niesamowitych chwil podczas zawodów o mistrzostwo świata oraz jazdy w zespole Sparty – wspomina Hancock.

Pozostaje mieć nadzieję, że uczestnicy Grand Prix w weekend zapiszą kolejne historie, które będziemy wspominać przez lata.

od 7 lat
Wideo

Gol z 50 metrów w 4 lidze! Ursus vs Piaseczno

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Greg Hancock: Janowski, Łaguta i Woffinden nawzajem podnoszą sobie poprzeczkę - Gazeta Wrocławska

Wróć na sportowy24.pl Sportowy 24