Już od samego startu rywalizacji na torze Autodromo Hermanos Rodriguez działo się bardzo dużo. Niespodziewanie na trzecie miejsce awansował się Alexander Albon z Red Bulla, a na czwarte Carlos Sainz (McLaren). W pierwszych kilku zakrętach żaden z kierowców nie zamierzał odpuszczać. Największe straty poniósł Max Verstappen (Red Bull), który starł się z Lewisem Hamiltonem (Mercedes). Brytyjczyk utracił trzecią pozycję - spadł na piątek miejsce - zaś Holender wylądował na ósmej pozycji.
Na tym się jednak nie skończyło. Na piątym okrążeniu w jego bolidzie pękła prawa tylna opona. Odwiedził więc mechaników, po czym wrócił na tor na ostatnim - 20. miejscu. Od tego momentu rozpoczął szaloną pogoń. W kilka okrążeń Holender zbliżył się do tyłu stawki, po czym zaczął wręcz pochłaniać jadących przed nim kierowców.
Na końcu stawki jechali rzecz jasna Robert Kubica i George Russell. Z dwójki kierowców Williamsa to Polak zajmował wyższą lokatę. Raz Russell nawet na chwilę go wyprzedził, ale Kubica popisał się fantastyczną kontrą. Polak wykazał się swoim wieloletnim doświadczeniem i z zimną krwią pokazał młodemu Brytyjczykowi miejsce w szeregu.
Ostatecznie to Russell jednak dojechał przejechał linię mety przed polskim kierowcą - był 17. Wyścigu nie ukończył Kimi Raikonen (Alfa Romeo) i Lando Norris (McLaren), więc Polak tradycyjnie był ostatnim kierowcą, który ukończył wyścig.
Wszystko przez kierownictwo Williamsa, które podobno wykryło, że Polak ma przebitą oponę i kazało mu zjechać na dodatkowy pit-stop. Co ciekawe Polak twierdził inaczej...
Wygrał Lewis Hamilton, przed Sebastianem Vettelem (Ferrari) i swoim kolegą z Mercedesa Valtterim Bottasem. Ferrari miało wszystkie karty w swoich rękach. Czwarty Charles Leclerc startował przecież z pole position, a Vettel ustawił po jego prawej stronie.
Wystartował idealnie, jednak w kluczowych momentach kierownictwo zespołu zaczęło podejmować błędne decyzje. Nerwowa atmosfera udzieliła się również machaniom włoskiego zespołu. Leclerc stracił dużo czasu przez mechanika, który nie miał problem z założeniem jednej z opon.
Przy odrobinie szczęścia swój trzeci tytuł mistrzowski z rzędu, a szósty w całej karierze mógłby świętować Hamilton. Drugi w klasyfikacji generalnej Bottas musiałby jednak dojechać do mety nie na trzeciej, a na piątej pozycji. Brytyjczyk musi zatem poczekać do Grand Prix USA, które odbędzie się za tydzień.
Trener Wojciech Łobodziński mówi o sytuacji kadrowej Arki Gdynia
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?