W miniony weekend rodowity wrocławianin dotarł aż do finału challengera ATP Longhua Open w chińskim Shenzhen. Tam co prawda musiał uznać wyższość Mołdawianina Radu Albota (przegrał 6:7, 7:6, 4:6), ale i tak pozwoliło mu to awansować o ponad 80 pozycji w światowym rankingu.
262. obecnie tenisista świata nie osiada na laurach i z powodzeniem walczy w kolejnym azjatyckim challengerze ATP - tym razem w japońskim mieście Kobe. Tam w pierwszej rundzie bez większych trudów uporał się z Austriakiem Lucasem Miedlerem (6:4, 6:4), a w II rundzie zmierzy się z urodzonym w Tokio, lecz reprezentującym Australię - Akirą Santillanem (147. ATP). Dobry występ w Kraju Kwitnącej Wiśni może zaowocować kolejnym awansem w rankingu ATP.
- Hubert ma za sobą dość długo trwający okres słabszej gry, ale wyraźnie widać, że wreszcie przełamał impas i idzie do góry. Challenger w Shenzhen, gdzie dotarł aż do finału, należy do najlepszych, więc to na pewno cieszy - mówi nam dyrektor wrocławskiego challengera ATP Wrocław Open Paweł Jaroch.
O nieprzeciętnym talencie Hurkacza mówiło się już od kilku lat, ale on sam długo nie potrafił potwierdzić swojego potencjału na międzynarodowych imprezach seniorów.
- Proszę zwrócić uwagę, że poza kilkoma wyjątkami, takimi jak Rafael Nadal czy Michael Chang, rzadko zdarza się, by młodzi tenisiści przebojem wdzierali się do światowej czołówki. Z reguły najpierw przez 2-3 lata zbierają doświadczenie na challengerach lub turniejach niższej rangi, a dopiero potem przychodzą pierwsze mniejsze lub większe sukcesy. Tak było m.in. w przypadku innego dolnośląskiego tenisisty - Łukasza Kubota. Jestem pełen optymizmu i wiary w to, że niedługo o Hubercie zrobi się głośniej - podsumował Paweł Jaroch.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?