Spis treści
Powrót i awans Hurkacza
Hubert Hurkacz czekał ponad miesiąc by wrócić na kort po kontuzji kolana. Polak rozegrał ostatni mecz 2 lipca, w którym skreczował przeciwko Francuzowi Arthurowi Filsowi w drugiej rundzie wielkoszlemowego Wimbledonu. Uraz okazał się na tyle poważny, że potrzebna była artroskopia kolana, która wyeliminowała go z olimpijskiego turnieju w Paryżu. Przeprowadzano ją 15 lipca.
- Trudne czasy nie trwają długo, twardzi ludzie tak - napisał na Instagramie pod opublikowanym filmem.
Hurkacz miał jednak jeden mały powód do radości. W ostatnio opublikowanym rankingu ATP Polak wyprzedził Australijczyka Alexa de Minaura i wspiął się na najwyższą pozycję w karierze. Obecnie zajmuje świetne 6. miejsce. Przed nim są tylko Jannik Sinner, Novak Djoković, Carlos Alcaraz, Alexander Zverev i Danił Miedwiedew. Z kolei w tegorocznym wyścigu ATP Race Polak wciąż jest 13.
Trzy sety w Kokkinakisem
Do kanadyjskiego turnieju w Montrealu Hurkacz przystąpił jako "czwórką" w drabince. W imprezie udział bierze aż siedmiu tenisistów z czołowej dziesiątki, w tym Sinner, który również nie pojechał do Paryża.
W pierwszej rundzie Polak nie musiał rywalizować, a w drugiej wylosował dobrego przyjaciela Nicka Kyrgiosa, Thanasisa Kokkinakisa. Australijczyk wcześniej wyeliminował doświadczonego Francuza Gaela Monfilsa 6:3, 6:3.
Wcześniej obaj Panowie grali ze sobą cztery razy. Pierwsze starcie w kwalifikacjach do turnieju w Atlancie w 2018 roku wygrał Australijczyk. Na rewanż Hurkacz musiał czekać do 2023 roku, ale od tego czasu trzykrotnie pokonał go pokonał i ani razu nie przegrał.
Sobotni mecz lepiej zaczął Kokkinakis. W pierwszym secie Australijczyk dwukrotnie wygrał swojego gema serwisowego "na sucho" i był bliski przełamania Polaka, ale nie wykorzystał żadnego z trzech break-pointów. Dopiero czwarty, przy remisie 4:4, okazał się szczęśliwy. W kolejnym gemie Kokkinakis wykorzystał drugą piłkę setową i wygrał go 6:4.
W drugiej odsłonie pierwsze podanie Hurkacza wyglądało lepiej. Dla porównania Polak wygrał "tylko" 72 procent piłek po nim w pierwszej partii, a w drugiej aż 88. W całym secie były tylko dwa break-pointy: oba w 6. gemie przy stanie 3:2 dla wrocławianina. Hurkacz wykorzystał drugiego z nich i to wystarczyło do wygrania partii 6:3.
W decydującej partii Kokkinakis przeważał, ale nie potrafił tego przenieść na tablicę wyników. W drugim i czwartym gemie nie wykorzystał łącznie trzech break-pointów. W 7. gemie tym razem Hurkacz miał dwie takie okazje, ale je zmarnował.
Ostatecznie do rozstrzygnięcia spotkania potrzebny był tie-break. Tak jak w całym meczu tak i tu obaj Panowie szli łeb w łeb i przez pierwsze osiem piłek żaden nie potrafił przełamać rywala. Przy stanie 4:4 w końcu udało się to Hurkaczowi, który następnie obronił swój serwis i miał dwie piłki meczowe. Polak ich jednak nie wykorzystał i Australijczyk doprowadził do remisu 6:6. Kokkinakis poczuł się chyba zbyt pewnie, bo natychmiast przegrał wymianę po swoim podaniu. Hurkacz nie zmarnował trzeciej piłki meczowej i wygrał tie-break 8:6.
Co przed Hurkaczem?
W 1/8 finału turnieju w Montrealu Hurkacz zmierzy się z Francuzem Arthurem Rinderknechem (65.), który wcześniej pokonał Włocha Flavio Cobolliego (6:3, 6:2) i rodaka Adriana Mannarino (31.) 6:4, 2:6, 6:4.
Kolejny cios w PKOL
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?